sobota, 19 listopada 2011

Pierwsze skrzypce

Spotkałem w życiu wielu różnych muzyków. Jedni odprawiali mnie z kwitkiem, w ogóle nie godząc się na rozmowę. Inni zaś czynili mi wielką łaskę, poświęcając kilka minut młodemu człowiekowi z dyktafonem, by po pewnym czasie nagle zmienić swoje nastawienie i próbować za wszelką cenę wzbudzić moje zainteresowanie, mając w tym interes przy okazji koncertu czy premiery płyty. Na szczęście oprócz fałszywych i dwulicowych grajków poznałem wiele życzliwych i otwartych osób, które komponowały i wciąż komponują muzykę wartą naszej uwagi. W śród nich znalazł się pewien skromny i sympatyczny człowiek, którym jest Michał Jelonek.

Fot. Kochanfoto.pl
Cztery lata temu skrzypek powszechnie znany ze swoich dokonań m.in. w Ankh i Hunter debiutował solową płytą zatytułowaną po prostu "Jelonek". Zarówno dla niego jak i dla wytwórni, która postanowiła zaryzykować wydanie albumu, reakcja odbiorców i krytyki była wielką niewiadomą. Okazało się jednak, że zdolnemu kompozytorowi i zaproszonym przez niego do współpracy muzykom udało się stworzyć coś nowego, coś, co spotkało się z ciepłym przyjęciem ze strony świadomych i nawet przypadkowych odbiorców. A wszystko za sprawą niezwykle udanej syntezy klasycznego instrumentu z brzmieniem gitary elektrycznej. Takie rozwiązanie samo w sobie nie jest żadnym novum, ale jego powodzenie leży w tym, że Michał Jelonek w swoim projekcie jest solistą, pod którego komponowana jest cała muzyka. To sekcja rytmiczna i gitary stanowią tło dla skrzypiec, a nie odwrotnie, jak to zazwyczaj bywa. A gdy do tego doda się wykształcenie muzyczne rzeczonego skrzypka i jego wieloletnie doświadczenie, staje się jasnym, dlaczego jego studyjne dokonania i koncerty cieszą się tak dużą atencją.


Na początku listopada ukazała się druga solowa płyta Jelonka zatytułowana "Revenge". To album z całą pewnością będący rozwinięciem debiutanckich pomysłów muzyka, ale z drugiej strony na tyle ciekawym, że  okazuje się być czymś więcej niż jedynie kontynuacją tego, co już znamy. Znajdująca się na nim muzyka to przede wszystkim gra kontrastów. Obok spokojnych, niezwykle melodyjnych i romantycznych kompozycji znajdziemy również pogoń wszystkich instrumentów za prowadzącymi skrzypcami, co momentami ociera się wręcz o thrash metal, a co paradoksalnie znakomicie słychać w opracowaniu klasyka, którym niewątpliwie jest "Taniec z szablami" Arama Chaczaturiana. 

Fot. Kochanfoto.pl
Z czystym sumieniem polecam Wam tę płytę, jak z resztą całą twórczość Michała Jelonka. Bynajmniej nie jedynie dlatego, że okazał się być niezwykle sympatycznym i otwartym człowiekiem, ale przede wszystkim z powodu samej muzyki, która już raz wniosła coś nowego i wszystko wskazuje na to, że podobnie będzie i tym razem. Fragment "Revenge" znajdziecie poniżej, a jeśli te melodie Was zaciekawią, włączcie radio w najbliższy poniedziałek o północy. Będzie ich więcej. 

Brak komentarzy: