wtorek, 31 sierpnia 2010

Ci, których już nie ma

Poznań to miasto narodzin wielu zasłużonych przedstawicieli rodzimej sceny. Jednak oprócz wymieniania tych największych, jak np. Acid Drinkers, Aion, czy Turbo, należałoby wspomnieć także o grupach, których muzycy nigdy nie doczekali się regularnej płyty, a swoją obecność na wielkopolskiej scenie zaznaczyli wyłącznie samodzielnie wydanymi materiami demo. Jednym z takich właśnie zespołów jest nieistniejące już The Act.

Swoje dokonania muzycy określali mianem wypadkowej zainteresowań oraz fascynacji muzyką lat 80. i 90, co zaowocowało dość ciekawą mieszaniną rocka gotyckiego, elektroniki i metalu, której najbliżej do tego, czym w naszej pamięci zapisało się The Sisters of Mercy. Mimo że w Polsce nigdy nie brakowało sympatyków takich dźwięków, to rodzima scena nie doczekała się zbyt wielu podobnych grup. Dlatego tym bardziej warto podtrzymywać pamięć o tych, które już nie istnieją.

Dwa kompletne materiały demo The Act znajdziecie w dziale MP3, których warto posłuchać. To jedyne wydawnictwa, które pozostały po tym zespole.

sobota, 28 sierpnia 2010

Zespół, którego w Polsce nie potrafiono docenić

Gdyby choć jedna rodzima firma fonograficzna miała odwagę wydać płytę Domu Snów, to z całą pewnością dziś o muzykach tej powstałej w Malborku grupy pamiętałoby znacznie więcej osób. Tak się jednak nie stało i żałować mogą tego wszyscy - muzycy, fani i wydawcy. Jednak na szczęście dla nas członkowie wspomnianego zespołu sami wydawali swoją muzykę, dzięki czemu ich nagrania nie przepadły i wciąż możemy po nie sięgać.

Zapraszam na otwarcie archiwów nieco już z  zapomnianych polskich nagrań.

czwartek, 26 sierpnia 2010

Muzyka dla fanów polskiego podziemia lat 90.

Po ostatniej audycji, w której sięgnąłem po archiwalne nagrania wybranych rodzimych zespołów, otrzymałem kilka listów z pytaniami, jak można dotrzeć do tych nieco zapomnianych już wydawnictw. Sugerowałbym regularne odwiedzanie antykwariatów płytowych i śledzenie aukcji internetowych. Od czasu do czasu można zleźć tam materiały demo m.in. Sirrah, Via Mistica, Sagittarius, Sacriversum, Cemetery of Scream,  a także regularne płyty Stonehenge, Hefeystos, Mordor i Themgoroth. Choć w przypadku tego ostatniego zespołu znacznie łatwiej będzie zajrzeć do działu  MP3, których warto posłuchać.


niedziela, 22 sierpnia 2010

Zespół, o którym mało kto dziś pamięta

Grup o nazwie Stonehenge było niegdyś bardzo wiele. To znamienne słowo było szyldem, pod którym komponowali, koncertowali i nagrywali muzycy m.in. z Chile, Niemiec, Rosji, Danii, Brazylii, Stanów Zjednoczonych i, jakżeby inaczej, także Polski. Nad Wisłą istniały niegdyś dwie grupy o wspomnianej nazwie. Pierwsza z nich była związana z warszawską sceną, druga zaś z jej płockim odpowiednikiem, i to o niej postanowiłem dzisiaj przypomnieć.

Fot. Arch. zespołu
Zespół powstał w 1996 r. na fali klimatycznego grania spod znaku doom metalu, który święcił wówczas największe triumfy. Niestety jego muzycy działali na tyle krótko, że niewielu sympatyków gatunku miało wówczas szansę o nich usłyszeć, a jeszcze mniej pamięta o nich dziś. Jednak na szczęście dla nas płockie Stonehenge, w przeciwieństwie do wielu podobnych grup, pozostawiło po sobie nagrania, które złożyły się na debiutancki i zarazem jedyny album zespołu. Płyta "Engraved Enigma"  ukazała się w 1997 r. nakładem Ceremony Records. Ta zasłużona dla rodzimego podziemia wytwórnia wydała to wydawnictwo jedynie w formie  kasety magnetofonowej i w stosunkowo niewielkim nakładzie, dlatego dziś są to nagrania, do których trudno dotrzeć, nawet za pośrednictwem Internetu. 

Po kilku latach poszukiwań wspomina taśma znalazła się w moich rękach, dlatego w nocy z poniedziałku na wtorek sami przekonacie się, że "Engraved Enigma" to kwintesencja energii i niepowtarzalnego klimatu, które odeszły wraz z latami 90. Co więcej, zapewniam Was, że nie będzie to jedyna archiwalna kaseta magnetofonowa,  jaką zabiorę na nasze spotkanie.

Włączcie radio, jeśli ciekawi Was historia rodzimej sceny.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Polska zimna fala jeszcze nie umarła

Gdy spoglądam na półkę z płytami, zawsze ogarnia mnie sentyment na myśl o muzyce takich zespołów jak Madame, Siekiera, Variete, 1984, Joanna Makabresku, Made In Poland i wielu podobnych grup, które już zawsze będą kojarzyły się z polską muzyczną eksplozją lat 80. Z drugiej jednak strony, obok  przyjemnych wspomnień, pojawia się również poczucie wielkiego żalu do realiów minionego systemu,  przez które wiele zespołów zakończyło działalność, nie pozostawiając po sobie żadnych, choćby półprofesjonalnych, nagrań. Co więcej, z biegiem lat zimna fala odchodziła w zapomnienie i sympatycy takich dźwięków musieli wykazywać się dużym uporem, by dotrzeć do dokonań nielicznych nowych przedstawicieli gatunku. Na szczęście, ci wciąż istnieją, koncertują i, co najważniejsze, nagrywają płyty.

Wieże Fabryk to zespół, który powstał w Łodzi w 2000 r., ale dopiero teraz jego muzycy doczekali się fonograficznego debiutu. Album zatytułowany "Dym" jest powrotem do najlepszych polskich tradycji zimnej fali. Charakterystyczne brzmienie gitar i sekcji rytmicznej oraz przemyślane teksty sprawiają, że tej muzyki po prostu chce się słuchać. Takie płyty nie ukazują się zbyt często. A szkoda.

www.myspace.com/wiezefabryk
 

niedziela, 15 sierpnia 2010

Czas podróży

Słuchanie muzyki to podróż. Podróż po nieprzebranych oceanach dźwięków często tajemniczych, nieznanych i enigmatycznych. Dzięki dźwiękom nie trzeba fizycznie przemieszczać się, by na choć przez chwilę być w zupełnie innym miejscu, gdzieś daleko od wszystkiego, o czym chcielibyśmy zapomnieć.
 
Jeśli ciekawi Cię podążanie drogą ciągnącą się po horyzont i nie obawiasz się tego, co może spotkać Cię u jej kresu, włącz radio punktualnie o północy i posłuchaj.

środa, 11 sierpnia 2010

Tam, gdzie nigdy nie świeci słońce

Druga fala doom metalu jest zjawiskiem, które powoli, acz systematycznie, kroczy w kierunku swojego apogeum. Świadczą o tym coraz ciekawsze płyty, jakie trafiają w nasze ręce. Te wydawnictwa dowodzą, że  wbrew sztywnym ramom gatunku ta muzyka wciąż się rozwija, a jej przedstawiciele nie mają jeszcze co myśleć o powiedzeniu ostatniego słowa.

Potwierdzeniem powyższej tezy z całą pewnością jest  nowa płyta francuskiego Year of No Light. Album "Ausserwelt" już teraz śmiało można zaliczyć do grona jednego z najciekawszych wydawnictw gatunku, które ukazały w ostatnim czasie. Posłuchajcie i przekonajcie się sami. 


niedziela, 8 sierpnia 2010

Zespół, któremu warto dać szansę

W czasie naszych spotkań mam przyjemność prezentować Wam nie tylko oficjalnie wydane płyty, ale i wydawnictwa, które ukazały się siłami samych muzyków. W większości przypadków to materiały demo i regularne albumy przedstawicieli rodzimego podziemia, ale od czasu do czasu w mojej skrzynce pocztowej znajduję również wydawnictwa nadesłane z zagranicy. W ciągu ostatnich kilku tygodni jedno z nich przyciągnęło moją uwagę w sposób szczególny.

Nazywają się Seventh Evidence. Pochodzą z Ukrainy i komponują muzykę z pogranicza psychodeli i szeroko rozumianego rocka progresywnego. Jednak wszelkie słowa, w których próbuje się zamknąć wspomniane dźwięki, okazują się nic nie warte w obliczu olbrzymiego ładunku emocji zaklętych w tych melodiach. Dawno już nie słyszałem muzyki tak żywej i dającej poczucie, że w całym tym otaczającym nas hałasie słyszy się coś nowego.

Zajrzyjcie na www.myspace.com/seventhevidence i przekonajcie się sami. Bez Waszej pomocy muzykom nigdy nie uda się dotrzeć do potencjalnych odbiorców poza rodzimą Ukrainą.

piątek, 6 sierpnia 2010

Muzyka tęsknoty za latami 90.

Wielokrotnie spotykam się ze stwierdzeniem, że gitarowa odmiana klimatycznego grania, tak charakterystyczna dla ostatniej dekady XX w., umarła na dobre i niewielu chce do niej wracać, a jeszcze mniej osób myśli nad graniem tejże muzyki. W przypadku rodzimej sceny jest w tym nieco prawdy, ale na szczęście dla fanów gatunku wszelkie pogłoski o jego globalnej śmierci okazują się mocno przesadzone.

Nie trzeba daleko szukać, by natrafić na dokonania młodszym stażem zespołów, których muzycy postanowili otwarcie kontynuować dokonania wirtuozów melancholijnego grania. Dowodzi tego m.in. portugalskie A Dream of Poe, którego nowa epka została w całości udostępniona przez członków tejże grupy. To melodie nagrane przez fanów dla fanów.

Album znajdziecie w dziale MP3, których warto posłuchać.


niedziela, 1 sierpnia 2010

Nigdy niewydana płyta Tower w Melodiach

W 2000 r., już po rozpadzie zespołu, Piotr Kolleck, gitarzysta i wokalista Tower, nagrał płytę zatytułowaną "Raven", której zawartość po dziś dzień dla wielu pozostaje tajemnicą. Album ten nigdy nie został oficjalnie wydany, dlatego zalicza się go do tych płyt, o których słyszało wielu, ale mało kto miał okazję ich posłuchać. 

Ten stan rzeczy ulegnie zmianie w nocy z poniedziałku na wtorek, gdy  do Waszych uszu będą dobiegały Melodie Mgieł Nocnych. Włączcie radio, jeśli pamiętacie Towera, a takie wydawnictwa jak "The Swan Princess" i "Mercury" wciąż nie pozostają Wam obojętne.