wtorek, 30 października 2012

Nadchodzi Trzynaste Stulecie

Zaledwie trzy dni temu muzycy XIII Stoleti raz jeszcze przyjechali do Polski, grając tego wieczoru koncert w zabrzańskim Centrum Kultury Wiatrak. Teraz już wiemy, że Czesi ponownie przekroczą naszą granicę i po raz trzeci w swojej historii wystąpią w Warszawie.

XIII Stoleti podczas koncertu w Zabrzu w 2008 r.  /  Fot. Arch.zespołu
Koncert odbędzie się 30 listopada w klubie Proxima. Oprócz Trzynastego Stulecia zagrają również trzy rodzime zespoły, wrocławskie Digital Angel oraz warszawskie Batstab i At The Lake. Cena biletów wynosi 45 zł w przedsprzedaży i 55 zł w dniu koncertu. Po występach rozpocznie się Vampiriada, impreza z szeroko rozumianą muzyką gotycką. Będę miał przyjemność rozdać Wam kilka zaproszeń na to wydarzenie, zatem zainteresowani niech uważnie nadstawiają uszu.

sobota, 27 października 2012

Nowe nagranie Antimatter

23 listopada nakładem niemieckiej Prophecy Productions ukaże się "Fear of A Unique Identity", piąta studyjna płyta Antimatter. Jakiś czas temu Mick Moss zapowiedział, że jej premiera zostanie poprzedzona internatowym singlem, który każdy chętny będzie mógł zapisać na dysku twardym swojego komputera. Teraz możemy powiedzieć, że muzyk dotrzymał słowa.

Fot. Arch. zespołu
"Paranova" będzie jedną z dziewięciu kompozycji, jakie trafią na podstawową wersję płyty. "Fear of A Unique Identity" ukaże się również w dwóch, odpowiednio mniej i bardziej, rozszerzonych edycjach, na które trafi w sumie sześć dodatkowych nagrań. Fragmentu zapowiedzi albumu możecie posłuchać poniżej. Zaś by pobrać singiel w całości, należy podać adres email na stronie antimatter.prophecy.de.

czwartek, 25 października 2012

Zdjęcia z koncertu Paradise Lost

W miniony czwartek Anglicy ponownie przyjechali do Polski, by tego dnia zagrać w katowickim Mega Clubie, a dzień później w warszawskiej Progresji. Nie było mi dane wybrać się na żaden z tych koncertów i nie wiem, czy tym razem Nick Holmes zaśpiewał tak, jak powinien. Mam nadzieję, że tak, gdyż niestety wspomniany muzyk w przeszłości wielokrotnie rozczarowywał, a przecież wydana niedawno płyta "Tragic Idol" okazała się bardzo przyjemnym zaskoczeniem, zwłaszcza dla sympatyków starszych dokonań Paradise Lost. Na pocieszenie dla wszystkich nieobecnych na wspomnianych koncertach pozostają zdjęcia z tego, co wydarzyło się w Warszawie.

Fot. Wojtek Dobrogojski
Wszystkie fotografie znajdziecie tutaj. Jeśli zaś w ubiegłym tygodniu mieliście możliwość zobaczenia Anglików na scenie, napiszcie proszę kilka zdań w komentarzu. Z przyjemnością dowiem się, jak zagrali podczas kolejnej wizyty w naszym kraju.

niedziela, 21 października 2012

Nowe lepszego początki?

Gdy byłem w szkole średniej, a później na studiach, mogłem pozwolić sobie na regularną obecność niemal w każdym warszawskim klubie lub domu kultury, gdzie działo się coś wartego uwagi. Dziś niestety jest już to niemożliwe, ale niektórzy z zapoznanych lub zaobserwowanych wówczas muzyków nie przerwali swojej przygody z graniem i wciąż mogę śledzić ich poczynania, jeśli nawet nie w ówczesnych, to przynajmniej w nowych zespołach. Tak też jest z Thesis, grupą tworzoną przez byłych członków Licorei, April Ethereal czy Archangeliki, którzy 19 października uraczyli swoich sympatyków nowym wydawnictwem. I jak się okazuje, owo novum tyczy się nie tylko kolejnej pozycji w dyskografii samej w sobie, ale przede wszystkim tego, co na nie trafiło.

Fot. Arch. zespołu
Epka "Fates" to trzy premierowe kompozycje oraz dwa remiksy jednej z nich. To także dowód na to, że doświadczeni muzycy znaleźli sposób, dzięki któremu postawili kolejny i bardzo znaczący krok na drodze dalszego rozwoju stylistyki, w której postanowili się poruszać. A ta to szeroko rozumiany emocjonalny rock z nutą psychodeli i wyraźnie słyszanymi wpływami Toola. Teraz do tych elementów należy dodać jeszcze rozwiązania spod znaku post rocka, które znacząco urozmaiciły całość, nadając kompozycjom świeżości i tym samym wyróżniając Thesis spośród licznej grupy podobnych zespołów. Nie bez znaczenia jest także o wiele lepsza produkcja niż w przypadku poprzednich wydawnictw. Dzięki niej w muzyce i partiach wokalnych słychać jeszcze więcej emocji, energii i zarazem czegoś zgoła przeciwnego, czyli odrobiny melancholii i nastroju. Nowa epka to chyba początki czegoś lepszego, dzięki czemu zespół powinien wyjść z cienia i dotrzeć do szerszego niż dotychczas grona odbiorców.

Fot. Arch. zespołu
To nie jest przesadnie wybitna muzyka, ale z pewnością z każdym kolejnym wydawnictwem coraz ciekawsza i solidniejsza. Taka, która pokazuje, że mamy prawo oczekiwać od muzyków jeszcze więcej, gdyż jeszcze lepsze pomysły wydają się w nich drzemać i aż wołać o to, by je zrealizować. Poniżej znajdziecie tytułowe nagranie z epki "Fades". Chętnych do poznania pozostałych nagrań z tego wydawnictwa odsyłam do strony facebook.com/thesisband, gdzie znajdują się informacje o możliwości nabycia płyty.

Jesienna trasa koncertowa Thesis

26.10.2012 - Zgierz, Agrafka [ Eleventh Horizon]
27.10.2012 - Wrocław, Alive [+ Ctrl-Alt-Del, Idiothead]
28.10.2012 - Kraków, Lizard King [+ Animators, New Century Classics]
10.11.2012 - Warszawa, Klub Mechanik [+ Asthray, Inside Again]
23.11.2012 - Piotrków Trybunalski, Spirala
24.11.2012 - Toruń, Od Nowa [+ G.A.R.S., Vidian]
25.11.2012 - Włocławek, WCK Włocławek [+ Killing Nullity]

środa, 17 października 2012

Inaczej niż zazwyczaj

Trudno byłoby zliczyć, ileż to grup zostało założonych w wyniku mniej bądź bardziej przypadkowych, zazwyczaj towarzyskich, nieformalnych spotkań. Gdy odpowiedni ludzie trafiają na siebie w odpowiednim miejscu i czasie, dochodzi do reakcji chemicznych, udzielania się emocji i dzięki temu powstaje coś, co później trafia do naszych odtwarzaczy. Tak jest od lat i tak wciąż się dzieje. Z tą różnicą, że obecnie wszystko ułatwia wynalazek, jakim jest globalna sieć. Wystarczy się spotkać, nagrać coś i zamieścić to w internecie, a każdy będzie mógł tego posłuchać. I tak też się stało w przypadku brytyjskiego SPC ECO, które jakiś czas temu przyciągnęło moją uwagę, tym samym skutecznie odrywając mnie od codziennych muzycznych przyzwyczajeń. 

Fot. Arch. zespołu
Cały pomysł polega na tym, że trzy osoby stanowiące trzon projektu, w tym obdarzona niezwykłą barwą głosu Rose Berlin, zaprasza do współpracy napotkanych muzyków. Część z nich została zapoznana osobiście, zaś kontakt z częścią nawiązano za pośrednictwem internetu. I w ten oto sposób na przestrzeni niespełna trzech lat w zasobach globalnej sieci ukazało się dziesięć mniej bądź bardziej regularnych wydawnictw SPC ECO, z których szczególnie zainteresowałem się tym ostatnim, czyli płytą "Dark Notes", na jakiej to można usłyszeć m.in. Jarka Leśkiewicza, byłego muzyka opolskiego Echoes of Yul, obecne znanego przede wszystkim z swojego solowego projektu Naked On My Own.



Gdyby chcieć zamknąć tę muzykę w jednym słowie, byłoby nim elektronika. Choć tak naprawdę ta prowizoryczna definicja pozostawałaby tyleż precyzyjna co niejasna. Dlatego że w tych dźwiękach słychać o wiele więcej. Nie tylko oniryczny trip hop, który urzekł mnie najbardziej, ale też to, co wiąże się z shoegaze'em, dream popem, indie, a nawet muzyką klubową. Wszystko zależy od danego wydawnictwa, a w zasadzie od nastroju samych muzyków.



Nie zdziwiłbym się, gdyby część z Was przyznała, że te dźwięki pozostają mocno oddalone od tego, do czego przywykliście, włączając radio, czy zaglądając na tę stronę. To prawda, po taką muzykę zwykłem sięgać rzadziej, ale to zdarzało się i co jakiś czas wciąż będzie się zdarzać, gdyż liczy się atmosfera, nastrój i klimat, a nie etykieta zdobiąca taką czy inną muzyczną szufladę. Dlatego szczerze zachęcam Was do posłuchania nie tylko zaproponowanych przeze mnie nagrań SPC ECO, ale i także tych z licznych pozostałych wydawnictw. Wszystkie znajdziecie na spceco.bandcamp.com.

sobota, 13 października 2012

Niedokończona trylogia

To zadziwiające, jak wiele ciekawych wydawnictw pozostało po rodzimym podziemiu lat 90. Przeważająca większość z nich ukazała się wyłącznie na kasetach magnetofonowych i to najczęściej w stosunkowo niewielkich, by nie powiedzieć znikomych, nakładach. Dlatego przeglądając dziś własne, i nie tylko własne, zakurzone i niemalże zapomniane archiwa, można natrafić na niezwykłe nagrania. To prawda, że niektóre z nich nie przetrwały próby czasu, ale są też i takie, które wciąż budzą w słuchaczu emocje, niezależnie od tego, czy ten dane dźwięki wspomina po latach, czy słyszy je po raz pierwszy. Własne odczucia podpowiadają mi, że z tym drugim przypadkiem spotykam się, sięgając po wydawnictwa pozostałe po sosnowieckim Nirnaeth.

Piotr Wójcik  /  Fot. Arch. zespołu
Piotr Wójcik, tworzący zazwyczaj pod pseudonimem Smrtan, kojarzony jest jako muzyk m.in. nieistniejących już grup Eblis i Themgoroth, ale niewątpliwie najbardziej zapisał się w pamięci co bardziej dociekliwych, komponując pod szyldem Nirnaeth. Po tym projekcie pozostały, nie licząc kasety nagranej pod inną nazwą, w sumie trzy wydawnictwa, z czego na kompakcie ukazało się tylko jedno.



To bardzo posępna i niezwykle dekadencka muzyka. A tak naprawdę jeszcze bardziej posępne i dekadenckie słowa, wyrecytowane, wykrzyczane i miejscami zaśpiewane w ojczystym języku. W zdecydowanej większości to poezja inspirowana dokonaniami największych twórców okresu Młodej Polski, ze szczególnym uwzględnieniem, czemu też trudno się dziwić, Tadeusza Micińskiego. Ten romatyczno-nostalgiczny nastrój to przemijanie, śmierć, pustka, żal i wszystko, co kryje się pod pojęciem wspomnianej dekadencji. Pozbawiona nadziei wszechobecna jesień, dla której muzycznym tłem stały się klawisze, syntezatory i symfoniczne stylizacje. Z jakim skutkiem? Różnym, gdyż muzyka Nirnaeth musiała dojrzeć z czasem. Podobnie jak słowa. Dlatego najciekawszym wydawnictwem pozostałym po projekcie Piotra Wójcika jest to ostatnie, kaseta "Nirnaeth Arnoediad" z 1999 r., będąca drugą częścią niestety niedokończonej trylogii, jaką rozpoczął album "Haudh’en’Nirnaeth", jedyny który ukazał się się na płycie kompaktowej.

Okładka płyty "Nirnaeth Arnoediad" 
Piotrowi Wójcikowi można by zarzucić wiele. Że lepszy z niego muzyk niż literat i zarazem literat niż wokalista. Że momentami jego słowa brzmią infantylnie i naiwnie. Że zostały z mozołem napisane, by spróbować oddać to, co w liceum na lekcjach języka polskiego odkrywało się w wierszach młodopolskich klasyków. Ale nie można odmówić mu jednego. Stworzonego nastroju. Ten niezwykły klimat sprawia, że che się wierzyć w autentyczność usłyszanych słów, że wszystkie te wiersze, wydane m.in. w tomiku "Jesień", to przelane na papier czyjeś prawdziwe odczucia i przemyślenia. Dlatego tym bardziej można żałować, że Nirnaeth, mimo zapowiedzianej kilka lat temu reaktywacji, już nie istnieje i niewiele wskazuje na to, byśmy doczekali się kolejnego wydawnictwa, czy chociażby jakiejś kompaktowej reedycji lub kompilacji. To prawdopodobnie już  tylko przeszłość. Na szczęście ta ma to do siebie, że zawsze można do niej wrócić.



Trudno jest nagrać taką płytę, by budziła uznanie, a nie uśmieszek na twarzach anglofonów, którzy w obliczu współczesnej kultury popularnej odwykli od ojczystego języka, nie mówiąc już nawet o spisanej w nim poezji. Ale nie jest to niemożliwe. Nawet jeśli dana twórczość miałaby przekonać nas dopiero po latach. W dziale MP3, których warto posłuchać znajdziecie dwa udostępnione nagrania Nirnaeth.

poniedziałek, 8 października 2012

Zaproszenia na koncert The Eden House

W dniach 26-28 października w Łodzi odbędzie się zapowiadana już przeze mnie czwarta edycja festiwalu Soundedit poświęcona sztuce realizacji dźwięku. Zgodnie z obietnicą mam przyjemność rozdać Wam zaproszenia na koncert The Eden House, które będzie gwiazdą pierwszego dnia imprezy. Tradycyjnie wystarczy odpowiedzieć na jedno pytanie.

Fot. Arch. zespołu

Po raz który muzycy The Eden House zagrają w Polsce?

Odpowiedzi kierujcie na adres melodie@radiokampus.waw.pl. Termin nadsyłania listów upływa 17 października o północy. Każdy z uczestników konkursu zostanie poinformowany o wyniku losowania. Szczegółowe informacje oraz program czwartej edycji festiwalu Soundedit znajdziecie tutaj.