środa, 31 sierpnia 2011

Płyta pamięci Tomasza Beksińskiego

Pamięta go każdy, kto w latach 90. nocami słuchał Programu III Polskiego Radia, oglądał przetłumaczone przez niego odcinki "Latającego Cyrku Monthy Pythona", filmy o Jamesie Bondzie, czy wreszcie czytał jego felietony na łamach "Magazynu muzycznego", "Tylko Rocka" oraz "Machiny". Mimo upływu niemal jedenastu lat od jego samobójczej śmierci, wciąż pozostaje jedną z niewielu osób, które miały tak olbrzymi wpływ na kształtowanie się muzycznych gustów wielu z nas. Co więcej, jego audycje integrowały środowisko muzyczne, z którego wywodzi się wiele osób mniej bądź bardziej do dziś związanych ze sceną. A teraz zaś wszystko wskazuje na to, że wspomnienie o Tomaszu Beksińskim będzie jeszcze żywsze. Jesienią ukażę się specjalna płyta poświęcona jego pamięci.


Album "tOMEk Beksiński" powstał w wyniku współpracy muzyków Omni i Macieja Januszko z grupy Mech. W ten sposób narodził się projekt Ome, który nagrał dziesięć kompozycji, a w ośmiu z nich wykorzystano teksty napisane przez Tomasza Beksińskiego jeszcze w latach 80. W nagraniach gościnnie wzięli również udział m.in. Anja Orthodox, Wojciech Waglewski, Jerzy Styczyński z Dżemu i Piotr Pniak, znany przede wszystkim z Proletaryat. Muzyczna zawartość wydanictwa pozostaje jeszcze zagadką, ale z pewnością swoistą podpowiedzią pozostaje artystyczny bagaż muzyków Omni, uchodzących za jednych z prekursorów polskiej elektroniki. Premierę płyty przewidziano na 17 października.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Na żywo, ale w studio

Każdy ma swoje codzienne sposoby ucieczki przed otaczającą go rzeczywistością. Jedne w praktyce okazują się lepsze, drugie gorsze, ale raz do roku warto móc zrobić coś więcej i mieć pewność, że choć na chwilę będzie można zapomnieć o wszystkim i po prostu odpocząć. Dlatego dziś o północy usłyszcie nie tyle mnie, co raczej mój głos i tak też będzie aż do mojego powrotu. Mam jednak nadzieję, że mimo to znajdziecie czas i energię, by niemalże w środku nocy wysłuchać tego, co dla Was przygotowałem. Wszystkie listy zaprezentowanych wykonawców uzupełnię jak tylko wrócę do Polski. Postaram się również zawczasu, byście na niniejszej stronie mogli przeczytać kilka interesujących informacji. Do usłyszenia.
Fot. Wojtek Dobrogojski

czwartek, 25 sierpnia 2011

Posłuchaj, a zrozumiesz

Bujna, nieznająca granic wyobraźnia to prawdziwy skarb, niezależnie od takich czy innych przejawów twórczej działalności człowieka. Ten dar otrzymali nieliczni, dlatego dzieła wszelkiej maści artystów potrafią tak bardzo na nas oddziaływać, zaskakując, smucąc, ciesząc, wzruszając lub skłaniając do refleksji. I tak też jest w muzyce, o czym przekonał się każdy z nas, sięgając po dokonania wybranych wykonawców. Zaś sam doświadczyłem tego m.in za sprawą płyt amerykańskiej grupy Lycia.

Fot. Arch zespołu
To jeden z zespołów skutecznie przeczących powszechnemu stereotypowi, według którego za Oceanem gra się wyłącznie papkę, jaką to następnie karmią nas wielkie wytwórnie za pośrednictwem prasy, radia, telewizji i internetu. Co więcej, wspomnianym muzykom udało się również podłożyć kamień węgielny pod dalszy rozwój szeroko rozumianej muzyki spod znaku darkwave i gotyckiego rocka, choć paradoksalnie większy rozgłos zyskali sobie na scenie niezależnej niż jej oficjalnym odpowiedniku. 

Fot. Arch zespołu
Muzyczny fenomen tego zespołu to przede wszystkim atmosfera stopniowo budowana przez kolejne, wybrzmiewające po sobie dźwięki. Te chłodne, oniryczne gitarowe pejzaże, płynące w rytm sekcji rytmicznej, mogą niektórym wydać się nieco monotonne, ale ich siła polega właśnie na wciąganiu słuchacza w ten dobrze znany dźwiękowy cykl charakteryzujący każdą płytę Amerykanów, spośród których jedną polecam Wam szczególnie.


Wydany w 1996 r. "Cold" pozostaje albumem, jaki to muzycy pod danym szyldem nagrywają tylko raz. Po takiej płycie mogą jedynie zarejestrować ją raz jeszcze pod innym tytułem, zmodyfikować wykorzystane na niej pomysły lub po prostu drastycznie zmienić gatunek wykonywanej muzyki. "Cold" pozostaje kwintesencją stylu Lycii i tego wszystkiego, co jej członkowie uczynili dla rozwoju szeroko rozumianej muzyki gotyckiej. W zasadzie, gdyby zespół miał zakończyć działalność po ukazaniu się tego wydawnictwa, to przestałby istnieć u szczytu wspólnych muzycznych możliwości jego członków. Sięgnijcie po ten album, jak i całą twórczość Lycii, jeśli cenicie sobie zimne, powolne, oniryczne tempa oraz szeptane, przyjemne dla ucha partie wokalne i deklamacje.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Quo vadis Obscure Sphinx?

Debiutancka płyta warszawskich muzyków zatytułowana "Anaesthetic Inhalation Ritual" okazała się prawdziwym objawieniem na rodzimej postmetalowej scenie. Tak ciekawego i zarazem dojrzałego debiutu nie słyszeliśmy już dawno, zwłaszcza w przypadku tej wciąż rozwijającej się w naszym kraju muzyki. To zaś otworzyło przed zespołem naprawdę duże możliwości, w tym szansę zaistnienia również poza granicami Polski. Dlatego należy mieć nadzieje, że fakt odejścia z Obscure Sphinx gitarzysty Bartosza Badacza nie zahamuje dalszego rozwoju grupy.
Fot. Arch. zespołu
Jeśli gracie na gitarze i czuje się na siłach, by spełnić poniższe wymagania, napiszcie na manager@obscuresphinx.com
  • Konieczność posiadania własnego, profesjonalnego backline'u
  • Konieczność posiadania conajmniej dwóch gitar (ze względu na zróżnicowane strojenia w utworach). Mile widziane gitary siedmiostrunowe, ośmiostrunowe oraz barytonowe.
  • Dyspozycyjność (ze względu na regularne próby) oraz możliwość zorganizowania sobie np. dwóch tygodni wolnego w listopadzie - w planach trasa za granicami kraju
  • Kreatywność (wiadomo - samemu ciężko ocenić, dlatego mile widziane próbki itp.)
  • Miejsce zamieszkania - Warszawa i okolice
  • Zespół oczekuje, że OS zostanie dla wybranej osoby głównym zajęciem muzycznym, nie pobocznym projektem

    sobota, 20 sierpnia 2011

    Wygraj singiel Deathcamp Project

    To, że rodzima scena spod znaku dark independent istnieje w środkach masowego przekazu w zasadzie tylko raz w roku za sprawą nagłaśniania kolejnych edycji festiwalu Castle Party, wcale nie oznacza, że milczące na co dzień media nie miałyby czego nagłaśniać. Ciekawych muzycznych projektów nie brakuje i co więcej na naszych oczach ukazują się ich kolejne wydawnictwa, jak chociażby uznanego już w naszym kraju Deathcamp Project.


    Singiel "No cure" zwiastuje mającą niebawem ukazać się drugą płytę zespołu zatytułowaną "Painthings". Oprócz pierwotnej wersji utworu na krążku znalazło się również jego pięć remiksów. Jeśli chcielibyście pozyskać to wydawnictwo, włączcie radio w poniedziałek o północy i uważnie nadstawiajcie uszu.

    wtorek, 16 sierpnia 2011

    Koszmaru ciąg dalszy

    Gdy w 1995 r. ukazała się pierwsza i zarazem ostatnia płyta norweskiego Aghast, zdano sobie sprawę, że wbrew obiegowym opiniom można jeszcze nagrać muzykę tak bardzo złą, zimną i przerażającą, że wiele osób nie będzie miało odwagi, by wysłuchać jej do samego końca. "Hexerei im Zweilicht der Finsternis" było jedną z tych płyt, którą muzycy tworzą w karierze tylko raz. Dlatego tym bardziej ciekawi mnie, co przyniesie ze sobą szumnie zapowiadany album Aghast Manor, bezpośredniej kontynuacji wspominanego projektu.

    Fot. Arch. zespołu
    Decyzję o wznowieniu działalności podjęła Andrea Haugen, lecz uczyniła to bez Tanji Stene, z którą współtworzyła Aghast, dlatego reaktywowanie projektu wiązało się z przyjęciem nowej nazwy oraz zaproszeniem do współpracy pewnych muzyków. O nowej płycie wiadomo stosunkowo niewiele. Będzie nosiła tytuł "Gaslights", zaś termin jej ukazania się za sprawą Dreamside Productions zazwyczaj określa się mianem "wkrótce". Na szczęście informacje na temat samej muzyki są nieco bardziej klarowne. Według zapowiedzi Andrei powinniśmy spodziewać się czegoś na wzór ścieżki dźwiękowej do wyobrażeń z pogranicza dekadencji, przerażenia i okultyzmu. Sądząc po poniższym zwiastunie, "Gaslight Lullabies" nie będzie płytą tak opętaną i bezduszną jak wspominane wydawnictwo Aghast, ale album i tak zapowiada się obiecująco. Posłuchajcie sami.

    Więcej koncertów Antimatter w Polsce

    Tegorocznej jesieni Mick Moss ponownie odwiedzi nasz kraj, lecz nie zagra trzech, jak pierwotnie planowano, a  cztery koncerty, podczas których wraz z Lisą Cuthbert zaprezentuje wszystkie nagrania z płyty "Planetary Confinement". Do zapowiadanych już Warszawy, Poznania i Wrocławia dołączyły Piekary Śląskie. 

    17.11 - Piekary Śląskie, Andaluzja
    18.11 - Warszawa, Proxima
    19.11 - Wrocław, Od Zmierzchu do Świtu
    20.11 - Poznań, Johnny Rocker

    Najprawdopodobniej ci z Was, którzy uważnie będą nadstawiać ucha, otrzymają ode mnie zaproszenie do klubu Proxima.

    czwartek, 11 sierpnia 2011

    Muzyczni abnegaci

    Niektórzy z muzyków, mimo że cieszą się dużym uznaniem wśród sympatyków danego gatunku, na nikogo się nie oglądają, po prostu robiąc tylko to na co i kiedy mają ochotę. Żadne prośby, pytania, ponaglenia raczej nie wpłyną na zmianę ich postanowień, np. w sprawach związanych z dość znikomą aktywności koncertową lub wydawniczą. Sięgają po instrumenty jedynie wtedy, gdy poczują taką potrzebę lub po prostu uznają to za stosowne. Dlatego czasem odnoszę wrażenie, że nawet jeśli nie w zupełności, to przynajmniej po części tak właśnie jest z muzykami warszawskiej Licorei. Choć być może ten stan rzeczy niebawem ulegnie zmianie.

    Fot. Beata Godlewska
    Z mocno nieoficjalnych informacji wynika, że w bliżej nieokreślonej przyszłości w nasze ręce może trafić nowe wydawnictwo zespołu, będące następcą debiutanckiego materiału demo jednych z prekursorów polskiego post metalu. Pomysłów jest kilka i dotyczą one zarówno nagrań studyjnych jak i koncertowych. Jednak pozwolę sobie na zachowanie ich w tajemnicy, gdyż owi muzycy nie są jeszcze pewni, na co się zdecydują, a i ja nie chciałbym być posądzony o rozpowszechnianie niejasnych informacji. Zatem najprościej będzie zapytać ich samych, co będziecie mogli uczynić jeszcze w tym miesiącu.



    31 sierpnia w warszawskim klubie Fabryka Kotłów Licorea zagra wraz z Neuronią, War-Saw, Qube oraz Spirits Way. Będzie to pierwszy koncert z serii Metal For Furr, z którego cały dochód zostanie przekazany na pomoc zwierzętom. Oprócz występów rzeczonych zespołów organizatorzy przewidzieli także licytację gadżetów ufundowanych przez wszystkich muzyków. Start o godzinie 20. Cena biletu wynosi 15 zł.

    niedziela, 7 sierpnia 2011

    Po drugiej stronie Bałtyku

    Droga nikomu nieznanych muzyków do ukazania się profesjonalnego debiutanckiego wydawnictwa zazwyczaj bywa długa, kręta i wyboista. Wielokrotnie zdarza się, że mijają lata, zanim taki czy inny zespół zwróci na siebie uwagę odpowiednich osób lub te, co niestety zdarza się już znacznie rzadziej, same wyjdą im na przeciw. Do tego czasu zazwyczaj młodym adeptom sztuki muzycznej pozostaje jedynie nagrywać i wydawać swoje dokonania wyłącznie własnym sumptem. Historia jednak uczy, że nie należny tracić cierpliwości i dobrych chęci nawet po zarejestrowaniu licznych materiałów demo, z których część co najwyżej trafiła do wąskiego grona osób lub po prostu do szuflady. Potwierdzenia tej tezy nie trzeba daleko szukać. Wystarczy przyjrzeć się historii szwedzkiego Forest of Shadows.

    Fot. Arch. zespołu
    Zespół, a w zasadzie solowy projekt, Nicklasa Frohagena, powstał w 1997 r. w Sztokholmie i początkowo była to jedna z wielu muzycznych inicjatyw spod znaku melodyjnej syntezy doom i death metalu. Jednak z biegiem czasu pomysły wspomnianego muzyka stawały się coraz ciekawsze i dziś niezwykłą ewolucję dokonań Forest of Shadows możemy uważnie prześledzić, sięgając po dowolny z aż pięciu materiałów demo, by wreszcie wysłuchać którejś z jego dwóch regularnych płyt oraz jednej epki.


    Obecnie Las Cieni to przede wszystkim ciężka i melodyjna, gitarowa muzyka, do której nagrano zarówno czyste jak i growlowe partie wokalne. Znajdziemy w niej również wiele rockowych pomysłów dość udanie zaadaptowanych na potrzeby rzeczonej już mieszaniny doom i death metalu. I co wiecej, w tym wszystkim znalazło się również miejsce na niemały,choć juź już nie tak udany, mariaż z elektroniką.

    Nie oznacza to jednak, że z perspektywy czasu o wiele mroczniejsza muzyczna przeszłosć Forest of Shadows nie zasługuje na to, by poświęcić jej nieco uwagi. Dlatego tym bardziej zachęcam Was od odwiedzenia działu MP3, których warto posłuchać. Przekonajcie się, jak w 1998 r. zespół brzmiał na pamiętnym materiale demo "The Silent Cry". W tej muzyce, mimo że nie została ona nagrana i zrealizowana w sposób profesjonalny, udało się uchwycić nastrój ostatniej dekady minionego wieku, tak charakterystyczny dla ówczesnego szeroko rozumianego klimatycznego grania.

    środa, 3 sierpnia 2011

    Z ziemi polskiej do włoskiej

    Rodzimy post metal rodził się długo i w bólach, ale kiedy już ten niesforny brzdąc zyskał nieco ogłady, zaczął rosnąć jak na drożdżach, by po chwili niemalże eksplodować. Świadczą o tym dokonania Licorei, Blindead, Obscure Sphinx i innych, coraz liczniejszych, przedstawicieli gatunku, którzy zwracają na siebie uwagę już nie tylko w kraju, ale i za granicą. Dlatego tym bardziej cieszy wiadomość, że druga płyta opolskiego Echoes of Yul ukaże się nakładem znanej i cenionej włoskiej Avangarde Music. 

    Michał Śliwa  /  Fot Arch. zespołu
    Wydawca ogłosił, że następca albumu "Echoes Of Yul", niezwykle ciepło przyjętego na rodzimej scenie niezależnej, ukaże się pod koniec tego roku. Jednak jest to jedyna oficjalna informacja, którą Włosi zdecydowali się podać. Obecnie nie wiadomo nic więcej, a i sami muzycy również w tej chwili nie zdradzają żadnych szczegółów. Pozostaje nam jedynie zaczekać, pogratulować i wierzyć, że sprostają pokładanym w nich niemałym oczekiwaniom.

    poniedziałek, 1 sierpnia 2011

    Głosy przeszłości

    1 sierpnia to w naszym kraju przeważnie swoista podróż w czasie do kart polskiej historii. I podobnie będzie dzisiejszej nocy, choć my skupimy się nie na tym, co wydarzyło się nie 67, lecz 26 lat temu i nie w Warszawie, a niewielkim mieście w sercu Wielkopolski. Do usłyszenia.

    Fot. Archiwum