poniedziałek, 31 stycznia 2011

Dźwięki czerni i bieli

25 sierpnia 2007 r. wszedłem do nieistniejącego już poznańskiego klubu Piwnica 21, by zobaczyć koncerty  mające odbyć się w ramach imprezy Dark Ambient Tropical Night, spośród których najbardziej liczyłem na pierwszy i zarazem ostatni jak dotąd w naszym kraju występ norweskiego Northaunt. Hærleif Langas nie zawiódł, choć do pełni szczęścia brakowało mi jeszcze możliwości nabycia jego dawno wyprzedanego debiutu, czyli płyty "The Omnius Silence". Na szczęście teraz jest to możliwe.


Album wydany pierwotnie w 2001 r. siłami rodzimej wytwórni Fluttering Dragon został wznowiony 17 stycznia za sprawą kanadyjskiej Cyclic Law. Jest to wydawnictwo o tyle ciekawe, że na jego następcach ze świecą można szukać muzyki opartej na rozpływających się gdzieś we mgle dźwiękach pianina, gitary, muzyki tak bardzo przepełnionej melancholią i wszechogarniającą atmosferą przygnębienia, która kojarzy się przede wszystkim z czarno-białymi fotografiami, pozostającymi ostatnią ostoją pamięci o ludziach i wydarzeniach.

środa, 26 stycznia 2011

Rozmowa międzymiastowa

Gdy trzy lata temu podczas naszego spotkania wkładałem do odtwarzacza debiutancką płytę niemieckiego Long Distance Calling, powiedziałem Wam, że to jeden z nielicznego grona niedawno założonych zespołów, o którym  już niebawem zrobi się bardzo głośno. Stawiając wówczas taką tezę, oczywiście nie mogłem mieć pewności, ale pozostawało przeczucie i doświadczenie, a te podpowiadały mi, że tak też się stanie. Szczęśliwie dla siebie samego i niewątpliwie z pewną dozą ulgi mogę dziś napisać, że miałem rację.


Każdy, kto widział Niemców na ubiegłorocznych koncertach w Krakowie i Warszawie, wie, ile w ich instrumentalnej muzyce kryje się pasji, emocji i energii w odmianie, której  można doświadczyć chyba  jedynie, słuchając dokonań przedstawicieli post rocka. Dlatego tym bardziej cieszy wiadomość, że 21 lutego ukaże się trzeci studyjny album zespołu zatytułowany po prostu "Long Distance Calling". 

Muzycy już teraz udostępnili jedno z nowych nagrań. Jeśli chcielibyście zapisać je na dysku twardym swojego komputera, zajrzyjcie pod ten adres.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Melodie ze Wschodu

Anton Belov to niezwykle utalentowany multiinstrumentalista, który dał się poznać przede wszystkim jako serce i umysł rosyjskiego Kauan. Jednak ostatnimi czasy najwyraźniej zatęsknił za black metalem granym  na  wyraźnie folkową nutę, porzucając tym samym na chwilę dźwięki spod znaku szeroko rozumianych gitarowych eksperymentów, do których nas przyzwyczaił. Dlaczego? Otóż wspominany muzyk postanowił wskrzesić nieco zapomniany już Helengard.

Projekt został zawiązany sześć lat temu w leżącym na Uralu Czelabińsku. Rok później ukazał się  jego debiutancki materiał demo zatytułowany "Skiringssal", który cieszył się dużym zainteresowaniem wśród sympatyków wschodniego folkloru. Jednak upływający czas oraz komercyjny i artystyczny sukces Kauan sprawiły, że o niewielkim pobocznym projekcie wielu zapomniało tak nagle, jak usłyszało o nim po raz pierwszy. Na szczęście teraz może być inaczej.


Pod koniec ubiegłego roku nakładem fińskiej Firebox Records ukazał się debiut Helengard zatytułowany po prostu "Helengard". Na płycie znalazło się nieco ponad czterdzieści minut niezwykle melodyjnego, wpadającego w ucho black metalu w ciekawy sposób urozmaiconego czystymi wokalami i  tradycyjną słowiańską nutą. Tym samym Anton Belov raz jeszcze udowodnił, że można skomponować niezwykle klimatyczną  muzykę bez sztucznie rozdmuchanego instrumentarium. I co więcej, potwierdził  również sens zaglądania co jakiś czas za naszą wschodnią granicę, za którą wbrew obiegowym opiniom można zaleźć niezwykle interesujące melodie.

piątek, 21 stycznia 2011

Muzycy, których warto zobaczyć

Wartych uwagi przedstawicieli post rocka jest tylu, że można by mówić o nich niemalże bez końca,  a może i nawet jeszcze dłużej. Jednak spośród nich wszystkich szczególnie chciałbym zwrócić Waszą uwagę na Irlandczyków z God Is An Astronaut. Dlaczego? To muzycy, od których dokonań bije autentyczność i pasja, czyli cechy, jakimi to w podejściu do komponowania wbrew pozorom nie może pochwalić się każdy sięgający po instrument. Słychać to nie tylko na ich płytach, ale przede wszystkim na koncertach, o czym przekonał się każdy, kto miał możliwość zobaczyć jeden z dotychczasowych polskich występów God Is An Astronaut. Jeśli  jednak do tej pory nie było Wam to dane, teraz będziecie mieli ku temu sposobność.


18 kwietnia God Is An Astronaut zagra w warszawskiej Progresji, a dzień później we wrocławskim klubie Firlej. Będę czynił stania, by móc rozdać Wam kilka zaproszeń na przynajmniej jeden z tych występów i wierzę, że mi się to uda.

wtorek, 18 stycznia 2011

Prezent na nowy rok

Od czasu do czasu w ramach naszych spotkań mam przyjemność wręczać Wam prezenty i nagrody, którymi zazwyczaj są płyty kompaktowe oraz zaproszenia na koncerty. Tym razem jednak będzie nieco inaczej ze względu na to, co znalazłem w jednej z otrzymanych przesyłek.

Freak Show Calendar to kieszonkowy kalendarz, w którym znalazły się zdjęcia wykonawców spod znaku  dark independent, lista wybranych przyszłych imprez i koncertów oraz przydatne wskazówki dotyczące możliwości posłuchania szeroko rozumianego gotyku na falach eteru.

Jeśli ktoś z Was chciałby wejść w posiadanie niniejszego kalendarza, wystarczy, że napisze na melodie@radiokampus.waw.pl. Jego nakład jest na tyle ograniczony, że o przyznaniu tego noworocznego prezentu decyduje jedynie kolejność zgłoszeń.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Muzyka, która przerywa ciszę

Dokładnie dziś ukazuje się płyta, na którą musieliśmy czekać aż siedem długich lat. Tyle bowiem czasu minęło od wydania ostatniego jak dotąd regularnego albumu czeskiego Silent Stream of Godless Elegy, jednego z najciekawszych zespołów zza naszej południowej granicy.
 
"Návaz" to wydawnictwo, które co prawda jeszcze nie znalazło się w moich rekach,  ale po zamieszczonym w sieci oficjalnym zwiastunie płyty można wnioskować, że Czesi nagrali muzykę w swoim stylu, czyli udanie  łącząc szeroko rozumiane elementy doom metalu z morawskim folklorem, opartym w tym przypadku na wiolonczeli i skrzypcach, tak bliskim zarówno nam, jak i  naszym sąsiadom.

Dlatego zapewniam Was, że podczas naszego dzisiejszego spotkania nie zabraknie dokonań Silent Stream of Godless Elegy. Co wiecej, nie zabraknie również wielu innych muzycznych nawiązań do lat 90.

czwartek, 13 stycznia 2011

Polski zespół, bez którego nie byłoby Melodii

Jeśli czasy Waszej adolescencji przypadały na lata 90., to doskonale znacie uczucie ekscytacji,  jakie wiązało się z nabyciem upragnionej taśmy magnetofonowej, lub radości z dotarcia do kasety demo zupełnie nieznanej grupy. Co ciekawe, niejednokrotnie były to pierwsze wydawnictwa  formacji, których późniejsze dokonania na trwałe wpisały się w historię danego gatunku. O jednym z takich rodzimych zespołów chciałbym dziś jednym przypomnieć, a drugim opowiedzieć.


Krakowskie Cemetery of Scream to jedna z nielicznych polskich grup, których muzycy mogą cieszyć się z wydania debiutanckiego demo także poza granicami Polski. Kaseta "Sameone" pierwotnie ukazała się w 1993 r. nakładem rodzimego Croon Records, a rok później, już na płycie kompaktowej, materiał zostaw wydany za Oceanem siłami amerykańskiej Wild Rags Records. Nieistniejąca już wytwórnia nigdy nie cieszyła się dobrą opinią, dlatego nie może dziwić fakt, że po dziś dzień wspominanego wydawnictwa nie posiada żaden z muzyków Cemetery of Scream.



Przypadające na czasy "Sameone", a także wydanej rok później debiutanckiej płyty "Melancholy", apogeum wszelkich odmian klimatycznej muzyki sprawiło, że krakowski, nieco surowo brzmiący, doom metal w gotyckim odcieniu cieszył się wówczas bardzo dużą popularnością. O zespole zrobiło się głośno także poza granicami kraju, gdy nakładem niemieckiej Nuclear Blast ukazała się pierwsza część słynnej kompilacji "Beauty in Darkness". Na tym wydawnictwie znalazł się teledysk do nagrania "Anxiety" obok obrazów promujących utwory m.in. Tiamat, Therion, Lacrimosy,  Celestial Season i Crematory. By to okres największej popularności Cemetery of Scream, która paradoksalnie niebawem niemal zupełnie załamała się w kraju, a utrzymała poza jego granicami.


Mimo że muzycy nie byli do końca zadowoleni z "Melancholy", to ten album po latach okazał się jednym z kamieni milowych rodzimego doom metalu. Niewielu polskim muzykom udało się później stworzyć choćby namiastkę nastroju, który wciąż charakteryzuje te płytę. Posępny nastrój, melodie i szeroko rozumiany klimat spodobały się również włodarzom wspomnianego Nuclear Blast, które zaoferowało muzykom wydanie "Deeppression", ich drugiej płyty. Gdyby do tego doszło, ten album ukazałby się na całym świecie, ale tak się nie stało. W jednej z rozmów Marcin Piwowarczyk zdradził mi, że był już wstępnie umówiony z właścicielem Serenades Records i nie chciał łamać danego słowa. Dlatego wspominane wydawnictwo wydała również niemiecka, ale nieporównywalnie mniejsza wytwórnia. Co ciekawe, żadne inne wydawnictwo Cemetery of Scream nie sprzedało się w tak dużym nakładzie.


"Deeppression" było niewątpliwie zamknięciem najlepszego rozdziału w historii  grupy. Dla muzyków nadszedł trudniejszy okres, o czym świadczy chociażby fakt samodzielnego wydania epki "Fin de Siecle". Jednak nawet po znalezieniu wytwórni, pech nadal nie opuszczał zespołu. Płyta "Prelude to a Sentimental Journey" wydała turecka Hammer Music, ale jej włodarze nie zapewnili albumowi niemal żadnej promocji. Przez kolejne trzy lata o muzykach było niezwykle cicho i wielu spodziewało się najgorszego. Na szczęście nie doszło do tego.


Początkiem przełomu był rok 2003. Wówczas Metal Mind Productions przypomniało o Cemetery of Scream za sprawą reedycji pierwszych dwóch płyt i wspomnianej epki. Jednak sympatycy zespołu musieli poczekać jeszcze trzy lata, zanim usłyszeli długo wyczekiwane premierowe kompozycje, jakie znalazły się na "The Event Horizon", których niewątpliwie kontynuacją były te wydane w 2009 r. na albumie "Frozen Images".


Z biegiem lat zmieniał się skład zespołu i siłą rzeczy zmieniała się również muzyka, która obecnie  ma niewiele wspólnego z posępnym doom metalem. Jednych to cieszy, innych rozczarowuje. Jednak niezależnie od panującego podziału wszelkich opinii, dokonania muzyków Cemetery of Scream już za zawsze będą zajmowały zasłużone miejsce w historii polskiej klimatycznej odmiany ciężkiego grania.

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Nowa płyta Antimatter jeszcze w tym roku

Piąty studyjny album projektu Micka Mossa został zatytułowany "Wide Awake In The Concrete Asylum". Będzie to koncepcyjne wydawnictwo poświęcone spostrzeżeniom autora na temat zachowań ludzi w zurbanizowanej rzeczywistości. Płyta ukaże się w listopadzie nakładem Music In Stone, wytwórni Micka.

Znacznie wcześniej, gdyż dzisiejszej nocy, usłyszycie m.in. kilka nieprezentowanych dotąd nagrań Antimatter, które znalazły się na wydanym pod koniec ubiegłego roku retrospektywnym wydawnictwie "Alternative Matter".

Fragment koncertu z 26 września 2007 r.,  który odbył się w warszawskim klubie Progresja.

piątek, 7 stycznia 2011

Płyta, której nie znajdziecie w dyskografii

Prowadzenie audycji autorskiej to nie tylko słabo przespane noce, wielogodzinne poszukiwania nowej muzyki i wydatki związane z dotarciem do ściśle określonych płyt. To również olbrzymia satysfakcja, liczne wspomnienia rozmów i spotkań z muzykami, a także przyjemność z otrzymywania i prezentowania materiałów demo początkujących zespołów oraz promocyjnych wydań płyt bardziej rozmoznawlanych grup, które nie zostały jeszcze wydane. Wiele z tego typu wydawnictw na próżno można później szukać w oficjalnych dyskografiach danych wykonawców, dlatego z tym większą przyjemnością jedną z takich płyt wręczę komuś z Was podczas naszego najbliższego spotkania.


Będzie to nieosiągalny promocyjny egzemplarz pierwszych trzech zarejestrowanych nagrań  warszawskiej grupy Sorry Boys, której muzycy pod koniec ubiegłego roku oficjalnie zadebiutowali płytą "Hard Working Classes". Jeśli cenicie sobie melancholijne, nastrojowe dźwięki ozdobione niezwykle ciepłym, przyjemnym dla ucha kobiecym głosem, włączcie radio w najbliższy poniedziałek o północy. Do usłyszenia.

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Wspomnienie Asgaard

Gdy w 1995 r. grupa nastolatków z Lewina Brzeskiego nagrywała debiutancki materiał demo zatytułowany "Excellent Darkness Art", żadne z nich nie mogło wówczas przypuszczać, że dwa lata później razem dadzą początek wydawniczej działalności jednego z najważniejszych przedstawicieli rodzimej sceny klimatycznej. Ich dokonania z szeroko rozumianego pogranicza  gotyku, doom, dark i black metalu wywarły olbrzymi wpływ na wielu sympatyków gatunku nie tylko w Polsce, ale i daleko poza jej granicami, o czym do dziś świadczą m.in. nieprzebrane archiwa Internetu. Dlatego tym bardziej można żałować, że od czterech lat zespół nie istnieje, choć też nigdy nie został oficjalnie rozwiązany.
Starsi niech wspomną, a młodsi niech poznają grupę, bez której przełom wieków w rodzimej muzyce nie byłby taki sam. W dziale Teledyski i koncerty znajdziecie dwie wizualizacje, dziś będące zaledwie wspomnieniem Asgaard. Pozostaje jednak nadzieja, że to jeszcze nie koniec.

sobota, 1 stycznia 2011

Coś się zaczyna

Nowy rok to nowe postanowienia, nowe plany, ale i pierwsze rozczarowania oraz kolejne chwile zwątpienia. Zawsze jednak wierzymy, że będzie lepiej. Zatem lepiej, by tak pozostało i tym razem. 

Niech w Wasze ręce trafi przynajmniej jedna nieznana Wam do tej pory płyta, z której muzyka na długo zapadnie w Waszej pamięci i do której będziecie chcieli wracać.