Trudno nie mieć szacunku dla wykonawców, którzy udostępniają w sieci całe swoje płyty. Oczywiście to świadome narzędzie promocji, ale co innego, gdy mamy do czynienia z anonimowymi początkującymi muzykami liczącymi na wirusowy marketing, a co innego, gdy mowa o tych, którzy są doświadczeni i spokojnie mogliby podpisać profesjonalny kontrakt płytowy, ale tego nie robią. Co ciekawe, utalentowanych kompozytorów opowiadających się za tym drugim rozwiązaniem przybywa, czego dowodzą chociażby poczynania hiszpańskiego Giranice.
Fot. Arch. zespołu |
Zespół dał o sobie znać w 2011 r., gdy kilku muzyków pochodzących z różnych środowisk postanowiło stworzyć coś razem. Ten dość typowy początek współpracy zaowocował płytą zatytułowaną po prostu "Giranice". To wydawnictwo bardzo szybko zyskało sobie wielu sympatyków, gdyż w całości zostało udostępnione w internecie i pocztą pantoflową dotarło do rozsianych po całym świecie muzycznych pasjonatów. Oczywiście samo wrzucenie materiału do zasobów globalnej sieci nie wystarczy. Muzyka musi obronić się sama. W przeciwnym razie nic z tego nie będzie. Jednak w przypadku Giranice to wystarczyło.
Wszystko dlatego, że Hiszpanie grają bardzo solidnego post rocka. Są to utwory na takim poziomie, że niejedna mała, a nawet i średnia, wytwórnia zaoferowałaby im kontrakt. Co więcej, nie zdziwiłbym się, gdy faktycznie już do tego doszło. W tych instrumentalnych dźwiękach, uzupełnionych skrzypcami, słychać dużo emocji, pasji i kompozytorskiej swobody. Tak jest na wspomnianym debiucie Giranice, i tak też stało się na "Enei", wydanym w ubiegłym roku drugim albumie zespołu, który również w całości został udostępniony w sieci. Pobierzcie obie płyty. Posłuchajcie ich. Jeśli cenicie sobie takie instrumentalne granie, nie będziecie zawiedzeni. Istnieją setki podobnych zespołów, ale w jakiś sposób Giranice udanie wyróżnia się na ich tle. Wspomniane albumy znajdziecie w dziale MP3, których warto połuchać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz