Kiedy przez wiele lat regularnie pisze się i mówi o muzyce, a w skrzynce pocztowej lub redakcyjnej przegródce systematycznie pojawiają się kolejne płyty i materiały demo, łatwo popaść w rutynę i malkontenctwo. Staram się przed tym chronić i szukać w sobie nowych pokładów energii, dzięki którym danemu albumowi poświęcę należycie dużo czasu, a następnie na własną rękę poszukam mało znanych i ciekawych wykonawców, o których warto byłoby Wam opowiedzieć. Na szczęście czasem w moje ręce trafiają wydawnictwa, które może i nie są przełomowe, ale potrafią wyrwać mnie z tego intelektualnego letargu. Wówczas aż chce się siąść do komputera, napisać coś lub poukładać dobre pomysły w taki sposób, by później należycie zabrzmiałby podczas naszego spotkania. Od jakiegoś czasu to uczucie regularnie do mnie powraca. Tym razem za sprawą rodzimego projektu Eternalowers.
![]() |
Fot. Arch. zespołu |
To duet tworzony przez małżeństwo, powstały w 2009 r. w Wejherowie. Po raz pierwszy dał o sobie znać za sprawą wydanego niewiele później promocyjnego materiału "In Your Naked Accessions", który wzbudził zainteresowanie na scenie niezależnej. Teraz zaś w nasze ręce trafia fizyczna kopia już regularnego albumu "Silence of Sorrow", wydanego przez niewielką rodzimą Mirrorphobic Productions. Co ciekawe, album był początkowo dostępny jedynie w postaci cyfrowej i pierwotnie ukazał się rok temu za sprawą japońskiego Bumb Foot. Zawarte na nim nagrania dość szybko znalazły się na dyskach twardych sympatyków mrocznej elektorniki. Zresztą, trudno się temu dziwić.
![]() |
Okładka płyty "Silence of Sorrow" |
Na wstępnie cieszy przede wszystkim fakt, że za tymi dźwiękami stoją rodzimi kompozytorzy. Co się zaś tyczy muzyki samej w sobie, to jest ona o wiele dojrzalsza i bardziej przemyślana niż w przypadku "In Your Naked Accessions". W tych pomysłach znajdziemy dość posępną atmosferę wykreowaną przy pomocy wielu znanych rozwiązań z pogranicza ambientu, trip-hopu i elementów jazzu. Mało tu przypadkowości i miejscami nieco zaskoczenia. Spośród pięciu nagrań, jakie trafiły na "Silence of Sorrow", na szczególną uwagę zasługuje "Kochać i tracić". Ten ciekawie zinterpretowany ponadczasowy wiersz Leopolda Staffa głęboko wdziera się w świadomość słuchacza, tym samym dowodząc, jak wielką siłę mogą nieść ze sobą słowa. Należy wspomnieć również o fragmencie jednego z licznych nagrań Krzysztofa Komedy, wykorzystanym w "Tribute to Komeda". Zaś na pozostałe trzy kompozycje składają się dwa instrumentalne utwory i jeden anglojęzyczny, do którego powstał teledysk promujący całą płytę.
![]() |
Fot. Arch. zespołu |
"Silence of Sorrow" to nieszablonowe wydawnictwo. Album co prawda nie zaskoczy słuchacza czymś absolutnie wyjątkowym i nieprzewidywalnym, ale ma bardzo dużą szansę go zaciekawić, sprawić miłą niespodziankę, gdy ten dowie się, że Eternalowers to rodzima inicjatywa. Jak wspomniałem wcześniej, ten album pierwotnie ukazał się w postaci cyfrowej. Pliki wciąż są oficjalnie dostępne. Szczegóły tradycyjnie znajdziecie w dziale MP3, których warto posłuchać. Choć oczywiście zachęcam Was do zainteresowania się fizyczną kopią. Warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz