sobota, 26 maja 2012

Mogli być polskim Joy Division

Im bardziej zagłębiam się w archiwa polskiej zimnej fali lat 80, idąc coraz dalej i pomijając już jej najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli, z tym większym rozgoryczeniem patrzę na stojące na półce pozostałe po nich wydawnictwa, których mnogość jest niestety wybitnie nieproporcjonalna do liczebności i potencjału drzemiącego w ówczesnych zespołach tego nurtu. Muzycy wielu z nich zasługiwali na to, by doczekać się choćby profesjonalnie nagranego singla. A tak ich niezwykłe pomysły odeszły wraz z większością z nich. Na szczęście po niektórych z tych grup pozostały amatorskie nagrania, od których wciąż bije niebywała  wręcz siła. Ich jakość co prawda pozostawia wiele do życzenia, ale mimo to wciąż słychać, co muzycy chcieli powiedzieć. A do powiedzenia mieli naprawdę dużo, o czym świadczą chociażby zachowane dokonania Garażu w Leeds.

Fot. Mirosław Makowski
To jeden z tych zespołów, o którym nawet dziś, czyli w dobie globalnej sieci i swobody wymiany informacji, znajdziemy stosunkowo niewiele wzmianek, a te nieliczne to przede wszystkim zasługa internetowych inicjatyw zagorzałych sympatyków gatunku. To w znacznej mierze dzięki nim wiele osób może dziś dowiedzieć się, że Garaż w Leeds powstał pod koniec 1985 r. w Katowicach na gruzach Nowego Horyzontu i Bessensu. Kolejne dwanaście miesięcy były szczytowym okresem działalności zespołu. To wówczas muzycy grali w różnych zakątkach Polski, w tym. m.in. na festiwalu w Jarocinie. Z tamtego okresu zachowało się kilka nagrań demo, nieco więcej ich koncertowych odpowiedników oraz znajdujący się poniżej teledysk, który dla mnie wciąż pozostaje zagadką. Najprawdopodobniej, choć to jedynie moje domysły, obraz powstał w związku z jakaś formą współpracy z regionalnym oddziałem TVP. Wszak trudno było wówczas o nakręcenie czegoś takiego w inny sposób. Mimu upływu lat to wideo wciąż robi wielkie weażenie, tak jak muzyka, z myślą o której zostało nakręcone.
Garaż w Leeds to wybitnie punkowe korzenie, ale takie nagranie jak "Szept pamięci" udowadnia, że gdyby muzycy nie zakończyli działalności, w wyniku której ostatecznie reaktywowano Nowy Horyzont, mogliby stworzyć naprawdę oryginalną i jeszcze zimniejszą muzykę korespondującą z ostatecznym kształtem dokonań Joy Division. I nie chodziłoby tylko o zwykłe kopiowanie zespołu z Manchesteru, a o umiejętne poruszanie się w szeroko rozumianej stylistyce zimnej fali. Bo przecież słychać, że dobrych pomysłów katowiczanom nie brakowało. Dziś pozostaje jedynie żałować, że muzycy nie mieli szansy wejść do profesjonalnego studia i nagrać choćby jednej regularnej płyty. Na pocieszenie jednak pozostają plany wydawnicze Requiem Records. Ta niezależna inicjatywa zamierza niebawem wznowić archiwalne nagrania pozostałe po Garażu w Leeds. Warto poznać, warto pamiętać.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Teledysk jest pracą magisterską studenta wydziału RTV w Katowicach Tomasza Dobrowolskiego. Pozdrawiam.
Adam B.
designisdead@op.pl

Kamil Mrozkowiak pisze...

Witaj Adamie

Dzięki za rozwiązanie zagadki. Doczekamy się jakiejś reedycji?

Anonimowy pisze...

Witaj, reedycja raczej nie ma szans. Łukasz i ja próbujemy coś naleźć dla Requiem, niestety rodzi się to w bólach. Właściwie materiały zaginęły. Mam kilka mp3. Mieszkam teraz w Warszawie i mam utrudnione kontakty z nielicznymi ludzmi na śląsku którzy mogą mieć jeszcze jakieś nagrania. Pozdrawiam serdecznie.

Anonimowy pisze...

Wszyscy jednak milcza o basiscie, ktory gral z nimi w Jarocku

Kamil Mrozkowiak pisze...

W takim razie czekam. Szkoda by było. Powodzenia.

Kamil Mrozkowiak pisze...

Jeśli wiesz coś więcej, napisz.

Anonimowy pisze...

tym basistą był grzesiek ulman - grałem z Garażem na samym początku czyli koniec 85 początek 86 niestety nigdzie oficjalnie nie sfotografowany i nie wymieniany...troszkę się wtedy "pospikaliśmy" i odszedłem..pozdrawiam tych co pamiętają gesum1@vp.pl

Kamil Mrozkowiak pisze...

Dzięki.