Polski doom metal to agonia w iście pogrzebowym tempie. Trudno znaleźć drugi taki gitarowy gatunek muzyki, który w naszym kraju byłby tak mało popularny, mimo kilku naprawdę bardzo ciekawych i zasłużonych przedstawicieli. Jednak co ważne, ci nieliczni, którzy wciąż działają w podziemiu lub na obrzeżach sceny oficjalnej, najwyraźniej nie przejmują się tym faktem, a co więcej, niektórzy z nich, trudno powiedzieć z jakich dokładnie pobudek, postanowili zaproponować coś nowego, zapewne by dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Przynajmniej takie wrażenie można odnieść, słuchając nowych nagrań rodzimego Gallileous.
Fot. Materiały promocyjne |
Wodzisławianie to bezsprzeczni pionierzy funeral doom metalu na polskiej ziemi. Dlatego tego gatunku, jak na nasze warunki, zrobili dużo, ciesząc uszy fanów pogrzebowej muzyki, i to nawet przy relatywnie skromnym dorobku wydawniczym, w którym, oprócz pomniejszych materiałów, znajdziemy tylko jedną regularną płytę. Teraz muzycy najwyraźniej doszli do wniosku, że w stylistyce, tak popularnej przecież w latach 90., zrobili już wszystko i postanowili postawić kolejny krok. Opublikowali dwa nagrania z zapowiadanej płyty "Necrocosmos", która przynosi z sobą zwrócenie się ku korzeniom gatunku.
Posępne, utrzymane w wolnych i średnich tempach gitary, melodia, ciężar i organy Hammonda nadające całości nieco psychodelicznego klimatu. Tak teraz brzmi Gallileous. Tak też obecnie, ogólnie rzecz ujmując, gra się doom metal, nie będąc oczywiście ortodoksyjnym przedstawicielem gatunku. Do stonerowego grania pozostaje jedynie rzut kamieniem. Brzmi to bardzie ciekawie i obiecująco, choć oczywiście trzeba być świadomym tego, że na świecie gra się tak od dawna i w przypadku tych dźwięków nie można mówić o czymś bezapelacyjnie nowym i przełomowym. Niemniej, są podstawy ku temu, by cierpliwie czekać na ukazanie się drugiej regularnej płyty Wodzisławian. Obecnie muzycy poszukują wydawcy. Oby go znaleźli.
Posępne, utrzymane w wolnych i średnich tempach gitary, melodia, ciężar i organy Hammonda nadające całości nieco psychodelicznego klimatu. Tak teraz brzmi Gallileous. Tak też obecnie, ogólnie rzecz ujmując, gra się doom metal, nie będąc oczywiście ortodoksyjnym przedstawicielem gatunku. Do stonerowego grania pozostaje jedynie rzut kamieniem. Brzmi to bardzie ciekawie i obiecująco, choć oczywiście trzeba być świadomym tego, że na świecie gra się tak od dawna i w przypadku tych dźwięków nie można mówić o czymś bezapelacyjnie nowym i przełomowym. Niemniej, są podstawy ku temu, by cierpliwie czekać na ukazanie się drugiej regularnej płyty Wodzisławian. Obecnie muzycy poszukują wydawcy. Oby go znaleźli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz