Nigdy nie ukrywałem, że w przypadku Paradise Lost zaliczam się do odwiecznych malkontentów i ortodoksów, którzy po jednym zapoznaniu się z większością płyt Anglików wydanych po "Draconian Times" rzadko kiedy, o ile w ogóle, do nich wracają. Ich mariaż z elektroniką i rockiem po prostu mnie nie przekonał. Nawet po latach czasem staram się zmienić zdanie, ale wciąż zderzam się z poczuciem braku autentyczności słyszanej muzyki. Niemniej jednak zawsze, gdy ukazuje się nowe wydawnictwo Raju Utraconego, chętnie po nie sięgam, chcąc dowiedzieć się, co tym razem skomponowali Greg Mackintosh i Nick Holmes. A słuchając dopiero co wydanego "Tragic Idol", dochodzę do wniosku, że udało im się stworzyć coś naprawdę zaskakującego. Co ważne, w jak najbardziej dobrym znaczeniu tego słowa.
Fot. Materiały promocyjne |
Można odnieść wrażenie, że muzycy po prostu zatęsknili za przeszłością. "Tragic Idol" to powrót do starego, dobrego Paradise Lost, pełnego energii, ciężaru, charakterystycznych, melodyjnych zagrywek Mackintosha oraz znacznie częściej krzyczanych, i tym samym o wiele bardziej wyrazistych niż ich czyste odpowiedniki, partii wokalnych Holmsa. Najwięcej skojarzeń budzą echa m.in. wspomnianego już "Draconian Times", ale w żadnym razie nie jest to zwykła kopia tego, co już znamy. To nowa, współcześnie brzmiąca muzyka, w której bardzo ważną rolę raz jeszcze odegrały tak ważne elementy stylu Anglików nawiązujące do ich najlepszych lat. Ta płyta zaskoczy wiele osób, zwłaszcza starszych fanów, którzy już dawno postawili krzyżyk na Paradise Lost. Poniżej znajdziecie fragmenty nagrań, jakie trafiły na "Tragic Idol".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz