Po opowiadania Howarda Phillipsa Lovecrafta po raz pierwszy sięgnąłem na studiach. Wówczas kilka bliskich mi osób stwierdziło, że owszem, zawsze mogę je przeczytać, ale najlepszy moment na zagłębienie się w mitologię Cthulhu jest już nieodwołalnie za mną, gdyż przypada on na czasy nastoletniości. Trudno dziwić się tej opinii, skoro to właśnie w takim wieku człowiek chłonie szeroko rozumiane teksty kultury niemalże całym sobą. Postanowiłem jednak nie zważać na nią i zabrałem się do lektury. Po przeczytaniu kilkudziesięciu krótszych i dłuższych tekstów zrozumiałem, że wspomniane stwierdzenie w znacznym stopniu było prawdą, ale mimo wszystko ich wpływ na wyobraźnię potrafi być na tyle duży, że wciąż z chęcią powracam do twórczości samotnika z Providence. Z resztą, wszystko wskazuje na to, że podobnych osób jest znacznie więcej, a świadczą o tym liczne filmy, teksty literackie i muzyczne projekty poświęcone jednemu z najważniejszych twórców literatury grozy. Spośród tych ostatnich kilka dni temu w moich rękach znalazła się płyta "Summoning The Elder Ones - A Tribute to H.P. Lovecraft".
Twórcami projektu jest dwóch hiszpańskich muzyków nagrywających odpowiednio pod pseudonimami Kazeria i Igniis. Wraz z grupą zaprzyjaźnionych osób skomponowali ponad godzinę dźwięków, będących hołdem złożonym literackiemu dorobkowi Lovecrafta i tym samym wyrazem fascynacji wykreowanym przez niego światem. Wszystko to, co złożyło się na to wydawnictwo, można by zamknąć w dwóch powszechnie przyjętych formach. Pierwszą jest synteza ambientu i elementów matrial industrialu, drugą zaś, i zarazem wyraźnie mniej udaną, szeroko rozumiany neofolk. Za pomocą tych dwóch stylistyk muzycy wyrazili uczucia, wizje, wyobrażenia i wszelkie pozostałe emocje powstałe pod wpływem dokonań wspomnianego klasyka. Zatem miejscami muzyka fascynuje i ciekawi tajemniczością, miejscami zaś przeraża, budzi lęk i niepokój, dość wiernie, co jest jej największą zaletą, oddając nastrój opowiadań. Można jedynie żałować, że z dwóch wspomnianych form sprawdziła się tylko jedna. W tym przypadku gitara akustyczna wyraźnie przegrała z szeroko rozumianą elektroniką.
Fot. myspace.com/igniislilithsson |
Nie jest to wybitne wydawnictwo, ale w znacznej mierze udanie nawiązuje do aury grozy i tajemnicy, tak charakterystycznej dla sytuacji, w których znaleźli się bohaterowie tekstów Lovecrafta. Świadomość sposobu interpretacji tej muzyki pozwala znaleźć w niej wiele treści zupełnie niedostrzegalnych dla osób, które nie czytały choćby jednego z opowiadań samotnika z Providence. To z jednej strony czyni te płytę dość hermetyczną i nieco trudniejszą w odbiorze, ale z drugiej być może zaciekawi kogoś na tyle, że postanowi sięgnąć np. po legendarny już zbiór "Zew Cthulhu". Poniżej znajdziecie specjalny film powstały z myślą o tym wydawnictwie. Co ważne, tę płytę można nabyć w Polsce.
2 komentarze:
Zadziwiające jak wielu artystów tworzy muzykę pod wpływem Lovecrafta. Jako wielbiciel funeral doom metalu z rozrzewnieniem wspominam fiński Thergothon. Warto także wspomnieć o Tyranny, Aarni, Fungoid Stream czy Eibon.
Świetny blog. Będę zaglądał regularnie.
Dziękuję za dobre słowo i zapraszam, tutaj lub w poniedziałki o północy.
Pozdrawiam
Prześlij komentarz