sobota, 14 kwietnia 2012

Dwa lata temu odszedł Peter Steel

Gdy wspominamy kogoś, kogo nie ma już wśród nas, a za swojego życia ta osoba wywierała na nas pewien wpływ, przynajmniej na jakiś czas stajać się częścią otaczającej nas rzeczywistości, chcemy ją wspominać jak najlepiej. Wracamy tym samym zarówno do chwil, gdy była ona u szczytu swoich dokonań i możliwości, jak ich tych momentów, gdy towarzyszyły nam przejawy jej twórczości. Tak jest zazwyczaj z wszelkiego rodzaju artystami, do których niewątpliwie należy zaliczyć również muzyków, a spośród z nich, szczególnie dziś, Petera Steela.
Fot. typeonegative.net
Mimo że na przestrzeni ostatnich lat życia jego stan psychiczny i fizyczny ulegał znaczącemu pogorszeniu, to dla sympatyków Type O Negative zawsze pozostanie charyzmatycznym, potężnie zbudowanym muzykiem, który imponował umiejętnościami wyrażania emocji, zarówno za pomocą tekstów, jak i komponowanych dźwięków. Co więcej, jako długowłosy, muskularny przystojniak z czasów największej popularności zespołu, w pewnej grupie wiekowej wciąż uchodzi za ideał mężczyzny. Słowem, postać niejednoznaczna, mająca na sumieniu tyle złego co i dobrego. Wielka wrażliwość pod niezwykle grubym pancerzem. Lubił się śmiać i prowokować z pełną świadomością tego, że może posunąć się jeszcze dalej niż dotychczas, co też niejednokrotnie czynił. Poniżej znajdziecie fragment jednego z odcinków "Potyczek Jerry'ego Springera". To amerykański talk show nadawany od ponad 20 lat. Peter Steel wystąpił w nim jako znawca tematu groupies. Piotr Ratajczyk za najlepszych lat.

2 komentarze:

Unknown pisze...

Dla mnie jego śmierć była szokiem - nie śledzę prywatnych poczynań tych czy innych idoli, nie dotarły więc do mnie żadne wieści o jego problemach zdrowotnych. Zdaje się, że już po śmierci P.T. jeden z "tajpów" napisał na ich stronie, że, o dziwo, ostatnimi czasy Peter cieszył się dobrym zdrowiem... Dla mnie, tak symbolicznie, kolejna rocznica jego śmierci, tak, jak poprzednia, wpisują ten dzień w klimat z October rust...

Kamil Mrozkowiak pisze...

Miał coś do powiedzenia i umiał to przekazać. Teraz pozostają nam jedynie płyty. Szkoda.

Pozdrawiam