wtorek, 27 września 2011

Za dużo na artykuł, za mało na biografię

Gdy sięgamy po książkę, tym bardziej samodzielnie zakupioną, mamy wobec niej pewne oczekiwania. W zależności od nastroju chcemy, by jej lektura nas zaciekawiła, rozśmieszyła, zwróciła uwagę na pewne problemy lub po prostu poszerzyła naszą wiedzę na dany temat. Czasem jednak jest inaczej i zadajemy sobie pytanie, czy oczekiwaliśmy za dużo, czy może zwyczajnie w nasze ręce trafiło coś przeciętnego.
Jak z dumą głosi wydawca, "Type O Negative - Piotr Wielki i cała reszta" to pierwsza polska biografia tej legendarnej już grupy. Jej autorem jest Tomasz Jeleniewski, z całą pewnością będący zagorzałym fanem zespołu, co też daje o sobie znać w treści książki. Ale czy na pewno ta pozycja zasługuje na miano biografii? Sęk w tym, że cały tekst autor oparł niemal wyłącznie na artykułach prasowych oraz internecie. Jeśli zatem ktoś z Was zwykł swego czasu czytać prasę muzyczną taką jak Metal Hammer, Mystic Art, Thrash'Em All, Morbid Noizz, Tylko Rock i Teraz Rock, to z tej książki nie dowie się absolutnie niczego nowego. Będzie miał prawo uznać, że ma przed sobą znane już wypowiedzi prasowe poszerzone o wiedzę dostępną absolutnie każdemu, bez konieczności nabywania tej pozycji.

Fot. Arch zespołu
Krytykować jest łatwo i wierzcie mi, że w tym przypadku czynię to niechętnie, ale gdy w księgarni widzimy taką książkę stojącą na półce w odpowiednim dziale, to mamy prawo oczekiwać czegoś więcej, jak np. bieżących rozmów z muzykami, w tym przypadku zwłaszcza po śmierci Petera Steela. A tak w nasze ręce trafia pozycja licząca sobie zaledwie 182 strony, w których niestety nie da się zamknąć tak bogatej historii Type O Negative. Co więcej, książka jest niezwykle uboga w zdjęcia. Nie znajdziemy w niej niczego poza dobrze znanymi fotosami, które promowały poszczególne wydawnictwa. Można odnieść wrażenie, że ta "biografia" została napisana na wprędce, a pomysł na nią pojawił się po odejściu lidera zespołu. Szkoda.
Na szczęście "Type O Negative - Piotr Wielki i cała reszta" ma kilka zalet, dzięki którym ta skromna, a raczej uboga, pozycja może okazać się cennym nabytkiem dla osób, które z historią grupy zetknęły się niedawno lub kojarzą zespół, ale nigdy nie poznały jego dokonań. Otóż autor w bardzo przystępny, transparentny sposób przedstawił bogatą dyskografię Amerykanów, uwzględniając wszystkie pomniejsze wydawnictwa, takie jak single, kompilacje, ścieżki dźwiękowe do filmów oraz płytę nagraną w hołdzie Type O Negative. Szczegółowemu zestawieniu zostały również poddane teledyski oraz opracowania utworów innych wykonawców zarejestrowane przez wspomnianych muzyków. Każda zaś płyta została opatrzona osobnym komentarzem, z uwzględnieniem opisów poszczególnych utworów. To jednak wszystko. Zatem jeśli znacie historię zespołu, pamiętacie, jak ukazywały się jego plyty, to wiedzcie, że są lepsze sposoby zainwestowania 20 złotych.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

mi się tam książka podobała i wcale nie uważam że jest krótka - w sumie TON nie wydał zbyt wielu płyt, wiec...

Kamil Mrozkowiak pisze...

Sęk w tym, że nie wnosi nic nowego. Jest zbyt ogólna i nie zgłębia tematu na tyle, na ile powinna książka określana mianem biografii. Sam tekst ma w sobie pewną wartość, ale jedynie w sytuacji, gdy ktoś w ogóle nie zna zespołu i chce go poznać, by później zdobywać dalsze informacje na własną rękę. Więcej tu artykułu niż książki.

Anonimowy pisze...

książka super, jedna z najlepszych biografii muzycznych jakie czytałem, do tego wszystkie płyty i wszystkie utwory zostały dokładnie opisane. Ta praca to prawdziwa encyklopedia wiedzy o Typach. Jak na poczatku lat 90 - tych nakładem Rockserwis wydawane były biografie w formacie a5 o metallice czy queen i nie mialy nawet 140 stron, nikt pretensji nie miał hehehe.

Kamil Mrozkowiak pisze...

Nie mam pretensji. Uważam jednak, że ta książka nie jest biografią, tylko rozbudowanym artykułem zawierającym powszechnie dostępną wiedzę. Znakomicie nadaje się na początek znajomości z ToN. Sęk w tym, że nie wnosi nic nowego, a jako rzekoma biografia powinna.

Anonimowy pisze...

z tego co mi wiadomo to jest pierwsza tego typu rzecz - szukałem innych biografii TON i nie znalazlem. Cieżko tą polską pozycje nazwać rozbudowanym artykułem - wg mnie jest to kawał solidnej roboty i wydaje mi sie że autor raczej wyczerpał temat. Są w niej wszystkie najwazniejsze informacje na temat grupy, a co nowego ten Jeleniewski miał o nich napisać? Mysle że ta bio wniosła tyle nowego i dobrego, że w ogole powstala i ja np bardzo się z tego powodu ciesze. Trzeba pamietać o tym, że w Polsce TON jest malo znany i dobrze że mimo wszystko ktoś się pokusił (na pewno nie ze wzgledow komercyjnych) o to że w ogole cos takiego powstalo. pozdro dla autora

Anonimowy pisze...

Bronisz tej książki z zapałem godnym lepszej sprawy. Jesteś jej autorem, czy jak? :) Jeśli chodzi o jej wartość, dla osoby "siedzącej" w TON - jest ona zerowa, pozycja nie wnosi _nic_ nowego. "TON" mało znany w Polsce? Przepraszam, żyjemy chyba w innych światach.

Pozdro,
Raven

Kamil Mrozkowiak pisze...

Powyższy wpis jest może dość dosadny, ale zgodziłbym się z przedmówcą. ToN ma w Polsce bardzo wielu fanów, szczególnie tych pamiętających lata 90., czyli czas, gdy zespół odnosił największe sukcesy. A książka? Jak pisałem wcześniej, zebranie informacji powszechnie dostępnych w polskim internecie i polskiej prasie w całość nie może zrobić wrażenia na kimś, kto doskonale pamięta tamte czasy. Z tej pozycji nie dowie się niczego nowego, a z pewnością by chciał, kupując "pierwszą polską biografię ToN." Chyba że dopiero co poznaje się zespół, to co innego. To książka dobra dla młodszego pokolenia, by później mogło samodzielnie pogłębiać wiedzę. Nie chciałbym się powtarzać. Słowem, nieco za dużo szumu jak na zawartość publikacji, którą trudno mi nazwać prawdziwą biografią. Wierzę, że moje stanowisko jest klarowne, a krytyka konstruktywna.