sobota, 25 kwietnia 2015

Student chwycił za gitarę

Co potrafi zrobić z wolnym czasem student Uniwersytetu Warszawskiego? Wszystko. Za moim czasów zmagań na tej uczelni wybranym żakom fantazji nie brakowało do tego stopnia, że na samo wspomnienie jej przejawów do dziś wielu moich towarzyszy wykładowych niedoli nie jest w stanie podnieść się z podłogi, kurczowo napinając mięśnie brzucha. Jednak te pięć lat to nie tylko rodzące się towarzysko-kieliszkowe legendy. To także okres dużych możliwości za sprawą posiadanych znacznie większych, przynajmniej w teorii, zasobów rzeczonego czasu. Ja od trzeciego roku studiów poświęcałem go głównie na radio, znajome twarze z roku jeździły po świecie, a inni skupiali się wyłącznie na pracy, zapominając o wszystkim innym. Wspominam o tym dlatego, że dla odmiany jeden z obecnych studentów owej uczelni poświęca go na coś innego. Coś, co przyciągnęło moją uwagę.
 
Okładka "Redemption"
Ennoven to jednoosobowy projekt należący już do grona oficjalnych debiutantów. Wszystko za sprawą "Redemption", czteroutworowego wydawnictwa zawieszonego gdzieś pomiędzy epką a regularną płytą. Słuchając go, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to wszystko już dobrze znamy. Black metal w mocno ascetycznej formie tworzony przez jednego muzyka? Jak najbardziej. wsytarczy przypomnieć sobie chociażby szwedzkie Luster. Inspiracja przyrodą? Trudno o coś bardziej powszechnego. Las we mgle na okładce? Są przynajmniej setki, jak nie tysiące, takich płyt. Po co więc ten tekst i czas poświęcany zarówno przez Was, jak i mnie? Dlatego, że na swój sposób debiut Ennoven wyraźnie zwraca na siebie uwagę. Wyróżnia się na tle podobnych krążków. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że to rodzima płyta.


W znacznej mierze to zasługa gitarowych umiejętności rzeczonego studenta. Nie chodzi tu o żadną wirtuozerię, to nie ta muzyka, ale wielu podobnych mu twórców, nawet tych o wiele bardziej doświadczonych, rzadko schodzi na gryfie poniżej, dajmy na to, siódmego progu. Tu zaś są sola, i to całkiem rozbudowane. Stanowią one bardzo przyjemny kontrast dla standardowej w black metalu techniki kostkowania. Ta muzyka jest zwyczajnie bardziej melodyjna, bogatsza i udowadnia, że na surowy grunt tego gatunku można jeszcze w jakiś ciekawy sposób przenieść shoegaze'owo-postrockowe fascynacje, tym samym nie czyniąc z tej syntezy jakiejś dźwiękowej grafomanii. Nie oznacza to jednak, że na "Redemption" dominują łatwe, konformistyczne i przyjemne patenty. Nic z tych rzeczy. W wielu miejscach melodię spotyka diabeł wyskakujący nie tyle z pudełka, co gitarowych przetworników i efektów. Potrafi być surowo, ale dzięki wszystkim wykorzystanym zabiegom całość nigdy nie zbliża się do sztampy na tyle blisko, by chcieć wyłączyć dany utwór.



Debiut Ennoven to ciekawy punkt wyjścia i zarazem w przypadku debiutanta całkiem udana manifestacja umiejętności. W końcu za całość odpowiada jeden muzyk. "Redeption" trudno także odmówić olbrzymiej dawki nastroju. Dużo tu klimatu i surowej przestrzeni, zupełnie jak tej uwiecznionej na okładce. Ta muzyka to krok dalej niż zazwyczaj stawiają w tym gatunku typowi ortodoksi, ale zarazem nie na tyle dalej, by istotę tych dźwięków sprowadzić do zniewieściałych, marzycielskich i kolorowych bajek. A to niestety czasem się zdarza. Miejcie studenta na uwadze. Warto mieć na niego oko. "Redemption" ukazało się w nieznacznym nakładzie na fizycznych kopiach, ale decyzją twórcy jest również dostępne bez jakichkolwiek zobowiązań. Zajrzyjcie do działu MP3 warte posłuchania.

Brak komentarzy: