piątek, 15 lutego 2013

Muzyka pełna wątpliwości

Podczas jednej z kwietniowych audycji w 2009 r. moim gościem był Leszek Rakowski. Rozmawialiśmy przede wszystkim o dopiero co wydanej płycie "Come" Fading Colours, której kilka egzemplarzy miało tego wieczoru trafić w Wasze ręce. Wówczas rzeczony muzyk zadał pytanie konkursowe dotyczące zespołu, którym był protoplasta Fading Colours. Chodziło o nieco zapomnianego już Bruna Wątpliwego. Wtedy też postanowiłem rozwinąć wątek tej grupy i wówczas Leszek Rakowski bardzo się ożywił, wspominając powstanie zespołu, jego muzyczną ewolucję i ważny koncert na festiwalu w Jarocinie w 1988 r. Jakiś czas temu przypomniałem sobie to zdarzenie i w konsekwencji wróciłem do archiwalnych nagrań Bruna Wątpliwego, dziś zespołu niestety pamiętanego raczej jako wzmiankę w biografii Fading Colours, niż istotnego przedstawiciela polskiej zimnej fali. A szkoda.

Fot. Arch. zespołu
Wszystko zaczęło się w Bolesławcu w 1986 r., gdzie powstał wówczas stricte punkowy zespół o nazwie Bruno Wątpliwy, ale mniej więcej po roku działalności, muzycy podjęli decyzję o zmianie stylistyki, pozostawiając za plecami anarchistyczny bunt i kierując się w stronę zimnej fali. Kluczowy dla początków zespołu był koncert na festiwalu w Jarocinie w 1988 r., na którym muzyków nagrodzono bezcenną wówczas możliwością wejścia do studia nagraniowego. Mniej więcej w tym samym czasie ukazała się kaseta "Bruno Wątpliwy 1". To wydawnictwo było niezwykle ponurym i zimnym obrazem rzeczywistości, zarówno w warstwie muzycznej, jak słownej. Teksty napisane przez Mirosława Witkowskiego, podziemnego literata czasów PRL, wciąż robią niezwykłe wrażenie, dając do myślenia i skłaniając do postawienia pytania, dlaczego teraz tak rzadko słyszy się sensowne słowa idące w parze z muzyką.



Również w 1988 r. ukazała się druga taśma pt. "Bruno Wapliwy 2", ale, jak się okazało, było to swoiste pożegnanie Bruna z zimną falą. Wszystko za sprawą roszad personalnych, w tym dołączenia do zespołu wokalistki Katarzyny Ziemek, znanej obecnie jako De Coy. Zmiana przy mikrofonie, jak i te dokonane w instrumentarium, sprawiły że zimne dźwięki ustąpiły miejsca gotyckiej odmianie, czego efektem stałą się kaseta "Black Horse", wydana już pod anglojęzyczną nazwą Bruno The Questionable po wyraźnych sugestiach  SPV Poland. Co ciekawe, taśma-matka z polskimi partiami wokalnymi zaginęła i mimo że teksty w książeczce wydawnictwa zostały wydrukowane w naszym ojczystym języku, to w głośnikach słyszało się wokalną angielszczyznę. Z tamtych czasów pozostała jedna kompozycja zaśpiewana po polsku, która była pierwszym nagraniem zespołu z udziałem nowej wokalistki. "Nie mów mi" znajdziecie poniżej. Ostatecznie "Black Horse" został nagrany raz jeszcze w 1995 r., już pod nazwą Fading Colours.



Żywot Bruna Wątpliwego w pierwotnej, zimnej stylistyce nie trwał przesadnie długo, ale w pełni zasługuje na przypomnienie. Przede wszystkim dzięki treściom, jakie niosły ze sobą słowa i nastrojowi zawartemu w kompozytorskich pomysłach. Szkoda tylko, że muzykom nie było dane wejść do profesjonalnego studia, gdyż dziś wiedziałoby o nich znacznie więcej osób, a i przyjemniej przecież słuchałoby się ich nagrań w o wiele lepszej jakości, niż tej odpowiadającej mocno wysłużonej taśmie magnetofonowej. Na pocieszenie pozostaje "Szał", płyta cd-r wydana w 2001 r. siłami niewielkiej inicjatywy Furia Musica. Co prawda, nie trafiły na nią wszystkie kluczowe nagrania, ale i tak dobrze, że w ogóle coś takiego wyszło. To zdecydowanie więcej niż nic i dowód na to, jakie wiele w latach 80 mieli do powiedzenia rodzimi muzycy.

Brak komentarzy: