wtorek, 19 czerwca 2012

Wciąż bez debiutu, ale ciekawie jak zawsze

O opolskim Naked On My Own miałem już przyjemność opowiadać Wam we wrześniu ubiegłego roku, zarówno na antenie, jak i tutaj, pisząc kilka zdań na temat solowych dokonań Jarka Leśkiewicza. Były muzyk Echeos of Yul coraz częściej daje o sobie znać i mimo że wciąż nie doczekał się regularnego wydawnictwa, jego kolejne pojedyncze nagrania stają się coraz bardziej interesujące. Tym razem nawiązał on współpracę z Martinem Andersonem, norweskim muzykiem tworzącym m.in. pod szyldem Dopedrone. 

Fot. Arch. zespołu
Nowe kompozycje to przede wszystkim kolejny krok na drodze dźwiękowych eksperymentów. Muzyka Naked On My Own, w tym przy przypadku tworzona wraz z wspomnianym Dopedrone, to coś, czego w naszym kraju bardzo brakuje pośród profesjonalnie wydanych płyt. Post rock, shoegaze, ambient, elektronika i delikatny drone połączone w jedno to nie żadne novum, ale w tym przypadku kluczowy jest sposób, w jaki to zrobiono. A ten zaś daje niezwykle ciekawy efekt. Ta muzyka po prostu płynie, rozchodzi się, sama tworząc przestrzeń wokół słuchacza i na długo zapada w jego pamięci. Dość szybko staje się jasne, że jedno odsłuchanie wybranego utworu to zwyczajnie za mało.  



Trudno przewidzieć, wszak jak dotąd żadne informacje nie zostały podane, czy z tej polsko-norweskiej kolaboracji wyniknie coś więcej, czy nagrania pozostaną opublikowane wyłącznie internecie i czy wreszcie w jakikolwiek sposób przełoży się to na wyczekiwany od dawna debiutancki album Naked On My Own. Do tej pory Jarek Leśkiewicz i Martin Andersen opublikowali cztery utwory, z których jeden to remiks poniższej kompozycji i który to też znajdziecie w dziale MP3, których warto posłuchać. Sztuka cierpliwości do łatwych nie należy, ale nie mamy wyjścia. Musimy zaczekać. Z pewnością będzie warto.


Brak komentarzy: