Każdego dnia nowych płyt ukazuje się tyle, że nie ma człowieka, który byłby w stanie prześledzić je wszystkie i z precyzją godną zegarmistrza wybrać te najciekawsze. Dlatego tak ważne jest rozmawianie o muzyce z innymi, gdyż dzięki tym zazwyczaj niepozornym dyskusjom zupełnym przypadkiem w naszych rękach może znaleźć się niezwykłe wydawnictwo. Sam przekonałem się o tym wielokrotnie. Co więcej, niedawno zdarzyło mi się to raz jeszcze i co ważne, był to album rodzimego wykonawcy.
|
K. Fot. Arch. zepsołu |
Znajomo brzmiący tytuł "There's the devil waiting outside your door", minimalistyczna szata graficzna, brak tytułów utworów, jakichkolwiek zdjęć i informacji o twórcy. Biorąc to wydawnictwo do ręki, dowiadujemy się jedynie, że znajdujące się na nim dwanaście nagrań powstało w latach 2007-2011 i skomponował je muzyk tworzący pod pseudonimem K. Owa lapidarność to nie przypadek. To bardzo czytelna informacja o tym, co zawiera niniejsza płyta. Ten długogrający debiut muzyka, który dość szczególnie upodobał sobie anonimowość, wielu uważa za polską odpowiedź na dokonania Bohren & der Club of Gore czy Heroin And Your Veins. Po wysłuchaniu tego krążka trudno nie przyznać im racji.
|
Okładka płyty "There is..." |
To niespełna czterdzieści minut bardzo obrazowej, instrumentalnej muzyki. Obrazowej do tego stopnia, że słuchając jej ma się wręcz przed oczami tonące w oparach dymu i przepełnione dekadencją kadry z klasyków kina noir. Tu nie ma podziału na dobro i zło. Jest przede wszystkim ponury nastrój, który K. w znacznej mierze osiągnął za sprawą rozwiązań spod znaku mrocznej odmiany jazzu, a w zasadzie noszącej jej liczne znamiona elektroniki. Gdzieś słychać gitarę, gdzieś trąbkę, czasem perkusję, także kontrabas, ale zawsze, absolutnie zawsze, wyczuwalna jest ta hermetyczna, duszna atmosfera mrocznych zaułków, tajemniczych postaci i niewyjaśnionych spraw. Ta płyta to zaproszenie do otwarcia pewnych drzwi. Trzeba mieć tylko świadomość, że, jak słusznie wskazuje tytuł, w ich progu czyha diabeł. Od nas tylko zależy, czy spojrzymy mu w oczy, miniemy go i przekręcimy za sobą klucz.
|
Fot. Ur Muzic |
Dopiero co wydany długogrający debiut K. to bez wątpienia płyta godna uwagi i rekomendacji. To również jedno z ciekawszych ostatnimi czasy wydawnictw rodzimej alternatywy. Owszem, inspiracje są dość czytelne, ale na tym albumie wszystko ma swoje miejsce i nic nie jest przypadkowe. Należy jednak wspomnieć, że "There's the devil waiting outside your door" to raczej wybór najlepszych nagrań z czterech lat działalności K., niż konkretne kompozycje przygotowane specjalnie z myślą o regularnym debiucie. Niemniej, pozostaje tylko napawać się tą dźwiękową dekadencją i cieszyć faktem, że również w Polsce możemy znaleźć osoby obdarzoną taką muzyczną wyobraźnią. Płyta ukazała się nakładem rodzimego Ur Muzik w nakładzie zaledwie 300 sztuk. Zaintrygowanym sugeruję pośpiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz