sobota, 23 czerwca 2012

Diabeł zawsze dzwoni dwa razy

Każdego dnia nowych płyt ukazuje się tyle, że nie ma człowieka, który byłby w stanie prześledzić je wszystkie i z precyzją godną zegarmistrza wybrać te najciekawsze. Dlatego tak ważne jest rozmawianie o muzyce z innymi, gdyż dzięki tym zazwyczaj niepozornym dyskusjom zupełnym przypadkiem w naszych rękach może znaleźć się niezwykłe wydawnictwo. Sam przekonałem się o tym wielokrotnie. Co więcej, niedawno zdarzyło mi się to raz jeszcze i co ważne, był to album rodzimego wykonawcy.

K. Fot. Arch. zepsołu
Znajomo brzmiący tytuł "There's the devil waiting outside your door", minimalistyczna szata graficzna, brak tytułów utworów, jakichkolwiek zdjęć i informacji o twórcy. Biorąc to wydawnictwo do ręki, dowiadujemy się jedynie, że znajdujące się na nim dwanaście nagrań powstało w latach 2007-2011 i skomponował je muzyk tworzący pod pseudonimem K. Owa lapidarność to nie przypadek. To bardzo czytelna informacja o tym, co zawiera niniejsza płyta. Ten długogrający debiut muzyka, który dość szczególnie upodobał sobie  anonimowość, wielu uważa za polską odpowiedź na dokonania Bohren & der Club of Gore czy Heroin And Your Veins. Po wysłuchaniu tego krążka trudno nie przyznać im racji.

Okładka płyty "There is..." 
To niespełna czterdzieści minut bardzo obrazowej, instrumentalnej muzyki. Obrazowej do tego stopnia, że słuchając jej ma się wręcz przed oczami tonące w oparach dymu i przepełnione dekadencją kadry z klasyków kina noir. Tu nie ma podziału na dobro i zło. Jest przede wszystkim ponury nastrój, który K. w znacznej mierze osiągnął za sprawą rozwiązań spod znaku mrocznej odmiany jazzu, a w zasadzie noszącej jej liczne znamiona elektroniki. Gdzieś słychać gitarę, gdzieś trąbkę, czasem perkusję, także kontrabas, ale zawsze, absolutnie zawsze, wyczuwalna jest ta hermetyczna, duszna atmosfera mrocznych zaułków, tajemniczych postaci i niewyjaśnionych spraw. Ta płyta to zaproszenie do otwarcia pewnych drzwi. Trzeba mieć tylko świadomość, że, jak słusznie wskazuje tytuł, w ich progu czyha diabeł. Od nas tylko zależy, czy spojrzymy mu w oczy, miniemy go i przekręcimy za sobą klucz.

Fot. Ur Muzic
Dopiero co wydany długogrający debiut K. to bez wątpienia płyta godna uwagi i rekomendacji. To również jedno z ciekawszych ostatnimi czasy wydawnictw rodzimej alternatywy. Owszem, inspiracje są dość czytelne, ale na tym albumie wszystko ma swoje miejsce i nic nie jest przypadkowe. Należy jednak wspomnieć, że "There's the devil waiting outside your door" to raczej wybór najlepszych nagrań z czterech lat działalności K., niż konkretne kompozycje przygotowane specjalnie z myślą o regularnym debiucie. Niemniej, pozostaje tylko napawać się tą dźwiękową dekadencją i cieszyć faktem, że również w Polsce możemy znaleźć osoby obdarzoną taką muzyczną wyobraźnią. Płyta ukazała się nakładem rodzimego Ur Muzik w nakładzie zaledwie 300 sztuk. Zaintrygowanym sugeruję pośpiech.


Brak komentarzy: