wtorek, 14 czerwca 2011

Czarna perła polskiej sceny

Dzięki globalnej sieci publikacji poświęconych nieistniejącym już przedstawicielom rodzimej sceny lat 90. nie brakuje. Co jakiś czas można również znaleźć mniejsze i większe artykuły na ich temat w coraz bardziej zanikających zasobach prasy drukowanej. Dlatego trudno dziwić się, że poglądów i opinii na temat ich przeszłości jest tyle, ile wypowiadających lub wypisujących je osób. Jednakże w przypadku kilku nielicznych grup nawet najbardziej jajogłowi gryzipiórkowie są zgodni. A jedną z nich jest niewątpliwie Sirrah, wielka niespełniona nadzieja rodzimej muzyki.

Fot. Arch. zespołu
Zanim nadszedł rok 1998, w którym na skutek konfliktu z wytwórnią, a ściślej rzecz ujmując z nieżyjącym już Tomaszem Dziubińskim, Sirrah została rozwiązana decyzją muzyków, do naszych rąk trafiły demo, epka oraz oraz dwie regularne płyty, z czego debiutancka nagrana dwukrotnie. Tę ostatnią, w pierwotnej wersji, nie bez przyczyny wielu określa mianem legendarnej. Dlaczego? Otóż już nigdy później polscy sympatycy doom metalu nie doczekali się tak wyjątkowego wydawnictwa. To zaś jedynie dowodzi, że tym bardziej możemy żałować zaledwie częściowego wykorzystania wielkiego potencjału, który drzemał w muzykach Sirrah.

Okładka pierwszego wydania "Acme"
Pierwsza wersja "Acme" ukazała się 1995 r. na kasecie magnetofonowej nakładem niezależnej wrocławskiej wytwórni Melissa Productions. Na ten czas przypadało apogeum popularności szeroko rozumianej klimatycznej odmiany metalu, dlatego siłą rzeczy wówczas mało znany zespół z Opola niezwykle szybko zdobył rozgłos nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Stało się tak przede wszystkim dzięki muzyce, która charakteryzowała się nie tyle zrozumiałą melodyjnością, co przede wszystkim spontanicznością cechującą debiutanckie wydawnictwa młodych zespołów. Nie bez znaczenia była tu również produkcja, w której wyraźnie braki paradoksalnie dodawały niebywałego klimatu niepozornie wyglądającej taśmie demo. Nastrój tworzyły również przestrzennie brzmiąca perkusja, charakterystyczny głos gościnnie śpiewającej Mai Konarskiej z Moonlight oraz i niezwykle mocny growl Macieja Pasińskiego. Całość zaś udanie urozmaiciły partie skrzypiec w wykonaniu Magdaleny Brudzińskiej. To wszystko sprawiło, że muzycy przyciągnęli uwagę brytyjskiej Music For Nations, ale niestety już nigdy nie było im dane nagrać czegoś tak wyjątkowego.

Drugie wydanie "Acme", Metal Mind
Profesjonalna umowa wydawnicza wiązała się z koniecznością ponownego zarejestrowania "Acme", co też muzycy uczynili w nieco zmienionym składzie. Niestety, na nowej wersji albumu na próżno szukać tego wszystkiego, co charakteryzowało jego pierwsze wydanie. Album, mimo że wciąż bardzo dobry, został kompletnie pozbawiony magii. To jeden z wielu dowodów na to, że pewne wydawnictwa muzycy są w stanie nagrać tylko raz, a materiały demo nie bez przyczyny cieszą się tak dużym zainteresowaniem najzagorzalszych fanów danego gatunku. Jeśli zatem posiadacie jeszcze tę kastę magnetofonową w kurzonych archiwach domowej płytoteki, przypomnijcie sobie czasy świetności Sirrah. A jeśli nigdy jej nie słyszeliście, uczyńcie to, by poznać jedno z najważniejszych wydawnictw polskiego doom metalu. Kto wie, być możne pewnego dnia znajdzie się szaleniec, który wznowi ją na płycie kompaktowej.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

A ten znów o "magii" , LOL.

Anonimowy pisze...

"A jeśli nigdy jej nie słyszeliście, uczyńcie to, by POZWAĆ jedno z najważniejszych" ?

Kamil Mrozkowiak pisze...

Mało kto może pochwalić się tak uważnymi czytelnikami.

Dziękuję, życząc przyjemnej lektury.

Anonimowy pisze...

Normalnie magia mojej osobowości, czyni cuda;)

Dziękują mi za krytykę^^