czwartek, 26 maja 2016

Środek uspakajający

Nie wiem, kto wpadł na pomysł, by to Tranquilizer otwierał zaplanowane na listopad i grudzień występy Tides Form Nebula, ale już teraz można powiedzieć, że miał nosa. To samo dotyczy również wspólnych koncertów gdynian z Antimatter. Na naszych oczach rodzi się coś bardzo interesującego. Coś, co może wnieść, i w jakiejś mierze już tak się stało, nieco świeżości na rodzimej scenie. Ten zespół ma szansę przypaść do gustu wszystkim ceniącym sobie nastrój, niezależnie do tego, jakiej muzycy słuchają na co dzień. Inna sprawa, że krytycy, zwłaszcza ci jakże usilnie szukający "alternatywy", powinni aż piszczeć z zachwytu. To po prostu kawałek dobrej muzyki.

Tranquilizer  /  Fot. Anna Maria Biniecka
W zasadzie tu na wszystko jest pomysł. A przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz. Muzycy mają styl, zarówno na scenie, na zdjęciach promocyjnych i przede w granej muzyce. Choć z drugiej strony trudno nie odnieść wrażenia, że to wciąż się rozpędza, że może być jeszcze bardziej interesująco i przyjemniej dla ucha. Bo może być, o czym świadczą, skądinąd i tak ciekawe, wydane w ubiegłym roku debiutancka płyta "Take a pill" oraz epka "10Ö8". Znajdujące się na nich lawirowanie gdzieś w eksperymentalnych wymiarach m.in. trip hopu, dźwiękowego minimalizmu i ambitniejszych rejonów popularnego grania przyciąga uwagę przede wszystkim nastrojem. Tu jest klimat, a tworzą go refleksja, lekka makabra, chwytliwe melodie i dobrze dobrane instrumentarium. W przypadku tego ostatniego kluczowa jest elektronika i związane z nią efekty. Gitary nie wtrącają się przesadnie, częściej będąc uzupełnieniem klawiszy i sekcji rytmicznej. Trąbka również okazała się bardzo dobrym pomysłem. W końcu nazwa zespołu zobowiązuje. Te dźwięki są niczym dawka skutecznego środka uspokajającego, ale bynajmniej nie ma tu mowy o nudzie. 

Luna  /  Fot. Anna Maria Biniecka
Obserwując poczynania Tranquilizer, szybko można zorientować się, że muzycy są na fali wnoszącej. Może jeszcze nie zbyt wysokiej, ale na więcej z pewnością przyjdzie czas jesienią, gdy gdynianie objadą Polskę z Tides From Nebula. Oczywiście nic nie robi się samo. Widać i słychać tu ogrom włożonej pracy i całkiem niemałą dawkę talentu. Nieco demoniczna Luna oraz wyraźne wsparcie muzyków związanych m.in. z Blindead przyniosło bardzo interesujące efekty. Stoją za nimi fani, stoi także przychylna jak mało kiedy krytyka. Brakuje tylko profesjonalnego wydawcy i prężnie działającej machiny promocyjnej. Choć jak pokazuje wiele przykładów, bez tego ostatniego można sobie poradzić. Jeśli muzyka potrafi obronić się sama, a tak tutaj jest, ludzie przyjdą na koncert i kupią płytę. Nie bez powodu Tranquilizer rozbudził wiele nadziei. Mało tego, zaintrygował, zaciekawił i zaostrzył apetyty na więcej. Oby muzycy wykorzystali nadarzającą się szansę. Wszyscy na tym skorzystamy.

Brak komentarzy: