Wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi na swój sposób Tomasz Beksiński wciąż żyje. Pomijając nawet wydaną w ubiegłym roku głośną książkę "Beksińscy" Magdaleny Grzebałowskiej, wystarczy zajrzeć do rodzimych zasobów globalnej sieci. Pełno w nich mniejszych lub większych wspomnieniowych tekstów, a z każdym rokiem przecież przybywa kolejnych. Nie brakuje także sposobności obejrzenia poświęconych mu filmów dokumentalnych oraz posłuchania tego najważniejszego, czyli audycji, ze szczególnym uwzględnieniem tej ostatniej, nadanej w nocy z 11 na 12 grudnia 1999 r. W ten sposób mit o wampirze z ul. Myśliwieckiej wciąż jest podtrzymywany i nic nie wskazuje na to, by pamięć o dziennikarzu i tłumaczu miała zaniknąć. Wręcz przeciwnie, teraz dowiaduje się o nim jeszcze więcej osób, m.in. za sprawą wydanej 2 lutego płyty "Tomasz Beksiński - In memoriam"
To nie pierwsze tego typu wydawnictwo. W 2011 r. ukazał się album Ome, projektu powstałego w wyniku współpracy muzyków Omni i Macieja Januszko z grupy Mech. W ten sposób narodziła się inicjatywa, pod której szyldem nagrano dziesięć kompozycji, a w ośmiu z nich wykorzystano teksty napisane przez Tomasza Beksińskiego jeszcze w latach 80. Teraz w jakimś sensie jest podobnie, ale z drugiej strony jakże inaczej. Chodzi już nie tylko o człowieka i przypadającą w minionym grudniu 15. rocznicę jego samobójczej śmierci. W tym wypadku kluczowe jest również wspomnienie tego, co działo się na antenie, gdy popularny Beksa zasiadał przy mikrofonie. "In memoriam" to wybór czternastu kompozycji, które syn Zdzisława Beksińskiego prywatnie bardzo lubił i niejednokrotnie prezentował w swoich audycjach. Zestawienia nagrań dokonali dziennikarze Trójki oraz słuchacze.
Mimo że każdy pamiętający "Trójkę pod księżycem" miałby własny klucz przy doborze wykonawców, to jednak trzeba przyznać, że jest on dość trafny. Owszem, brakuje chociażby Petera Hammilla, Clan of Xymox, czy fragmentu któregoś z wręcz niekończących się nagrań Devil Doll, niemniej w większości zestawień z pewnością widniałoby co najmniej kilka powtarzających się nagrań, które znajdziemy na "In memoriam". Trudno wyobrazić sobie tę płytę bez Lacrimosy, The Legendary Pink Dots, Marillion oraz rodzimych Closterkeller i Abraxas. Najważniejsze jednak, że nie zabrakło "Stationary Traveller" Camel, którym Tomasz Beksiński pożegnał się ze słuchaczami, najpewniej dobrze wiedząc, że niebawem odbierze sobie życie. Wiele z tych zespołów zawdzięcza Beksińskiemu coś bezcennego - popularność, która trwa do dziś. Gdyby nie tłumacz skeczów Monty Pythona, po ich płyty dziś mogłoby sięgać o wiele mniej osób.
Tomasz Beksiński / Fot. Zdzisław Beksiński |
Okładka "Tomasz Beksiński - In memoriam" |
Tomasz Beksiński / Fot. Wikipedia |
Dużą zaletą "In Memoriam" jest jej wydanie, a w zasadzie pozamuzyczna zawartość.W książeczce znalazły się wspomnienia o Tomaszu Beksińskim, spisane przez znanych z anteny z Trójki Piotra Kosińskiego, Piotra Stelmacha i Marka Niedźwiedzkiego. Nie zabrakło anegdot i osobistych wyznań. Oprócz rzeczonych radiowców znalazło się także słowo od Anji Orthodox, prywatnie przyjaciółki Tomasza Beksińskiego, oraz Wiesława Weissa, niegdyś redaktora naczelnego miesięcznika "Tylko Rock", dziś "Teraz Rock". Ten ostatni przytoczył ciekawe zdarzenie. Otóż przy okazji zamkniętego przedpremierowego odsłuchu "Fassade" Lacrimosy, podszedł do niego Tilo Wolff, poruszony śmiercią dziennikarza Polskiego Radia. Biorąc pod uwagę, jak wiele Niemiec zawdzięczał synowi słynnego malarza, trudno uwierzyć, że panowie nigdy nie poznali się osobiście. A jednak. Co ważne, oprócz wspomnień w książeczce pojawiły się również szczegółowe informacje na temat każdego z czternastu nagrań składających się na "In memoriam".
Oprócz rzeczonych walorów ta kompilacja ma jednak jedną olbrzymią wadę. Pośród całej tej znakomitej muzyki zwyczajnie zabrakło tego najważniejszego - głosu Tomasza Beksińskiego. A wystarczyło przecież zrezygnować z jednego utworu, by zamieścić chociażby jego słowa wypowiedziane na zakończenie ostatniej audycji. Nie byłoby lepszego podsumowania, zwieńczenia i puenty tego wydawnictwa. W obliczu takiego zabiegu każde wypowiedziane słowo, czy chociażby jeden dźwięk byłyby absolutnie zbędne. Szkoda, gdyż w nasze ręce trafia dobra, ale mimo wszystko jedynie kompilacja poświęcona pamięci radiowca, tłumacza, sympatyka grozy, horrorów i członka swobodnego w byciu, acz sformalizowanego na papierze, związku wampirów. Z pewnością wielu do dziś marzy się posiadanie profesjonalnego zapisu czterogodzinnej i zarazem ostatniej audycji z grudnia 1999 r. lub chociażby słynnej "Nocy z Lacrimosą". Nie dziś i nie jutro, ale może kiedyś.
Lista nagrań z "In memoriam"
1. The Legendary Pink Dots - Neon Mariners (fragment)
2. The Sisters of Mercy - Lucretia My Reflection
3. Lacrimosa - Halt Mich
4. Deine Lakaien - The Game
5. Galahad - Julie Anne
6. Fish - Vigil
7. Collage - Living In The Moonlight
8. Closterkeller - Violette
9. Abraxas - Pokuszenie
10. Marillion - Sugar Mice
11. Jethro Tull - Living In The Past
12. Cockney Rebel - Sebastian
13. The Alan Parsons Project - Ammonia Avenue
14. Camel - Stationary Traveller
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz