poniedziałek, 17 lutego 2014

Okultacja w Nowym Jorku

Kanadyjska Profound Lore Records kilkukrotnie przywracała moją wiarę w muzykę zza Wielkiej Wody. Włodarzom tej stosunkowo małej wytwórni udało się przyciągnąć, a w konsekwencji wydać płyty, wielu cenionych podziemnych i niezależnych wykonawców, głównie z sąsiednich Stanów Zjednoczonych. To dzięki niej w nasze ręce trafiły nagrania m.in. Agalloch, Evoken, Amber Asylum, Graves at Sea, Asunder i Witch Mountain. Te albumy udowadniały, że lepiej wyrzucić telewizor przez okno i zapomnieć o amerykańskich wykonawcach, których nagrania są nam niemalże wciskane na każdym kroku. A co ważne, w katalogu Kanadyjczyków takich albumów wciąż przybywa. Za przykład niech posłuży debiut nowojorskiego Occultation. 

Occultation  /  Fot. Arch. zespołu
Wyobraźcie sobie pogrzebowe tempa Black Sabbath, oniryczne melodie King Crimson, organy, obłąkane kobiece wokale oraz nałożony na całość charakterystyczny basowy pogłos. Taka właśnie jest muzyka Occultation, a ściśle rzecz ujmując wydana w 2012 r. płyta "Three & Seven", pierwszy album Amerykanów będący następcą demo "Somber Dawn". Za te dźwięki odpowiada troje muzyków, w tym dwie damy, którym udało się idealnie wręcz połączyć surowy i ponury nastrój piwnicznej sali w prób z możliwościami, jakie daje profesjonalne studio nagrań. Słuchając tej muzyki, odnosi się wrażenie uczestnictwa w sabacie lub jakimś rytuale. Tu panuje przede wszystkim mrok.  

Jednak Occultation to niewątpliwie również melodia, utrzymana w wolnych i średnich tempach, która prowadzi słuchacza przez poszczególne kompozycje i ciekawie uzupełnia wspomniane partie wokalne. Dwa zawodzące głosy należą do pań współtworzących sekcję rytmiczną i to ich obłąkane śpiewy nadają tej muzyce mocno ezoterycznego charakteru. Mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach. Jak dobrze słychać, nie bez przyczyny.

Okładka "Three & Seven"
Ta płyta pokazuje, że stosunkowo niedużym nakładem artystycznych zabiegów, można osiągnąć bardzo wyrazisty efekt, który w tym przypadku jest jednoznaczny ze zdefiniowaniem przez muzyków własnego stylu. Wbrew powszechnie panującym domysłom i trendom w amerykańskim podziemiu doom metal i jego pochodne wciąż cieszą się dużą popularnością, jednak na tle wielu relatywnie podobnych wykonawców Occultation zdecydowanie wyróżnia się dzięki prostej syntezie wszystkich wspomnianych pomysłów. Nie jest to oszałamiająca i przesadnie wyszukana muzyka, ale ma w sobie nastrój, który przekłada się na to "coś". Warto po nią sięgnąć, zwłaszcza jeśli chce się posłuchać czegoś zwyczajnie innego. 

Brak komentarzy: