Przyjemnie jest być naocznym świadkiem nowego muzycznego zjawiska, które angażuje coraz więcej osób, i to nie tylko muzyków, ale i setki sympatyków ich twórczości. Ta przyjemność to nowe zespoły, a co za tym idzie, nowe wydawnictwa w naszych odtwarzaczach i kolejne koncerty w naszej pamięci. To także coś jeszcze. To poczucie, że muzyka nie stoi w miejscu, że wciąż się rozwija, a my możemy, przynajmniej na jakiś czas, zaspokoić permanentny głód nowości. Tak właśnie dzieje się z coraz ciekawszą w Polsce post rockową i post metalową sceną. Oczywiście, studząc nieco ten entuzjazm, można by zadać pytanie, ile lat musiało minąć, by ta muzyka zaistniała w naszym kraju w takim wymiarze. Niemniej, teraz najistotniejsze jest to, że coś się dzieje, że kolejni muzycy chwytają za instrumenty, zakładając nowe zespoły. O kilku z nich wspominałam już na łamach tej strony. Dziś chciałbym uczynić to raz jeszcze, tym razem kierując Waszą uwagę na wrocławskie Blank Faces.
Fot. Materiały promocyjne |
To jeden z tych zespołów, którego debiutanckie wydawnictwo ma prawo budzić naprawdę niemałe nadzieje i oczekiwania względem nadchodzącej przyszłości. Wszystko za sprawą płyty "Freefall", która ukazała się w czerwcu 2011 r. siłami samych muzyków. Ten krążek to niespełna 40 minut tego wszystkiego, co w instrumentalnym wydaniu można znaleźć gdzieś pomiędzy post rokiem a post metalem. Owszem, jest to tyleż precyzyjne, co nieostre stwierdzenie, ale taka po prostu, w tym dobrym znaczeniu, jest ta muzyka. Jest miejsce na ciężar i melodie, a także na szybsze i spokojniejsze, bardziej rozmarzone tempa. Dzięki różnym zabiegom te dźwięki zwyczajnie nie zanudzą słuchacza, który oczekuje, by w muzyce, jakiej to przecież poświęca czas, najzwyczajniej w świecie coś się działo. Słychać tu klasyków i nie tylko klasyków gatunku, których można by wymieniać. Tylko po co? Najważniejsze jest to, że w tych dźwiękach słychać wyraźne podążanie muzyków w kierunku własnego stylu, a to przecież rzecz bezcenna. Jest jednak coś, nad czym młodzi wrocławianie muszą popracować, gdyż w przeciwnym razie ich ciekawe pomysły bardzo na tym stracą. Tym mankamentem jest produkcja.
Fot. Arch. zespołu |
W przypadku muzyki tak silnie opartej na gitarach, w której wyraźnie wyodrębniono miejsce również na dźwiękową przestrzeń, całość musi jednak zabrzmieć lepiej niż amatorskie czy półprofesjonalne nagranie. Co prawda, surowość ta ma swoje zalety, ale na dłuższą metę nie przyniesie to muzycznego rozwoju. A ten w przypadku Blank Faces wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Dużo zależy tu od samych muzyków, ale również i od człowieka, który pokieruje ich w studiu, a następnie uważnie pochyli się nad kwestią produkcji. Oby wrocławianie trafili na profesjonalistę. Szkoda byłoby ich pomysłów. Poniżej znajdziecie tytułowe i chyba najciekawsze nagranie z płyty "Freefall". Zaintrygowani mogą ją nabyć bezpośrednio od zespołu. Szczegółów szukajcie pod adresem facebook.com/blankfaces.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz