Reportaży, wywiadów czy fotografii poświęconych ludziom grającym niemal na każdym przedmiocie, który wpadnie im w ręce, widzieliśmy już wystarczająco dużo. Dziś nikogo nie dziwi wydobywanie dźwięków z pudełka pełnego zapałek, czy nawet deski klozetowej. Ale jak się okazuje, w tym temacie można jeszcze stworzyć coś oryginalnego. Coś, co nie zginie w gąszczu produkcji, którymi jesteśmy zalewani niemal na każdym kroku. Tym czymś jest film "Nieściszalni", który niedawno wszedł do polskich kin.
Fot. materiały promocyjne |
Sześć osób w kominiarkach w chodzi o banku i sieje popłoch wśród przerażonych klientów. Kradnie pieniądze? Bynajmniej. Zamiast tego muzyczni terroryści sięgają po niszczarkę papieru, stemple, drzwiczki od szafki i klawiaturę, by wystukać na nich obłędny rytm, zanim przyjedzie policja. To tylko jedna z kilku scen, będąca aktem zemsty szalonych perkusistów na mieszkańcach jednego ze szwedzkich miast. Zemsty, która na długo zapadnie w Waszej pamięci i być może do czegoś Was zainspiruje.
Warto zobaczyć to chłodne skandynawskie kino, w którym co prawda nie znajdziemy zbyt niewiele fabuły i dialogów, ale za to zobaczymy, jak muzyka potrafi kształtować postrzeganie rzeczywistości i być zarazem lekiem na otaczająca nas szarą codzienność. Oczywiście pod warunkiem, że do tematu podejdziemy z należytym dystansem.
Warto zobaczyć to chłodne skandynawskie kino, w którym co prawda nie znajdziemy zbyt niewiele fabuły i dialogów, ale za to zobaczymy, jak muzyka potrafi kształtować postrzeganie rzeczywistości i być zarazem lekiem na otaczająca nas szarą codzienność. Oczywiście pod warunkiem, że do tematu podejdziemy z należytym dystansem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz