sobota, 18 marca 2017

Wychodząc z szuflady

Miło patrzeć, jak rośnie i rozwija się nasza młodzież. To zawsze krzepi, szczególnie gdy poczynania danego zespołu śledzi się od pierwszego wydawnictwa i kojarzy jeszcze z czasów chociażby bardzo pożytecznych trzech kompilacji wydanych siłami internetowej społeczności Post-rock.PL. Niektóre pamiętane z nich grupy przepadły na dobre, ale jest i kilka, których muzycy z uporem działają dalej i z wydawnictwa na wydawnictwo proponują nam coś nowego. To tego grona zalicza się m.in. gdańsko-elbląski Sounds Like The End Of The World.

SLTEOTW  /  Fot. facebook.com/SoundsLikeTheEndOfTheWorld
Wydane na początku marca "Stories" to wyraźny krok na przód i chyba nawet coś więcej niż próba wychylenia głowy z postrockowej szuflady. W każdym razie panowie są na dobrej drodze do domniemanego celu. Druga płyta przynosi przede wszystkim świeżość. Owszem, nie brakowało jej na debiutanckim "Stages of Delusion", ale tam nie było mowy o przekraczaniu gatunkowych granic. Co najwyżej tych kompozytorskich. Był post rock, była energia i tyle. Tyle i aż tyle, bo zespół na koncertach radził sobie bardzo dobrze. A teraz? Panowie zaczęli kombinować.


Najbardziej w uszy rzuca się elektronika, którą doskonale znamy np. z poczynań amerykańskiego Maserati. Bity dodatkowo napędzają sekcję rytmiczną, pompując w nagrania kolejne pokłady życia i energii. Wręcz chciałoby się, by było ich więcej. Kolejną zaletą jest odnoszenie wrażenia, że poszczególne fragmenty nagrań powstały na drodze improwizacji. Najczytelniej słychać to w pełniącym rolę intra "No trespassing", ale swoje do powiedzenia ma także "Breaking the waves", w którym miejscami robi się wręcz bluesowo. To jeden z tych momentów, gdzie panowie udanie uciekają od gatunkowych korzeni, dzięki czemu zyskują wszyscy - oni sami, płyta i w konsekwencji my.


Nie wiem, czy muzykom SLTEOTW zależy na stopowej bądź całkowitej ucieczce od post rocka, ale z pewnością przed wejściem do studia zależało na nagraniu czegoś innego, co też się udało. Ich drugi album brzmi bardzo dobrze i otwiera przed nimi nowe kompozytorskie horyzonty. Oczywiście daleka jeszcze droga do powszechnego bicia przed nimi pokłonów, ale na szacunek z pewnością zasłużyli. A będzie on jeszcze większy, jeśli panowie zostawią ten post rock na dobre i dadzą się ponieść nowym pomysłom.

Brak komentarzy: