niedziela, 5 marca 2017

Gdy Polka spotyka Australijkę

Odchodząc już praktycznie od stoiska z płytami pod koncercie Pink Turns Blue oraz naszych Aviaries i Hände, kątem oka zauważyłem płytę winylową. Gdy wziąłem ją do ręki, okazało się, że to coś więcej niż ładnie wydane i znane mi już demo ostatniej z tych grup. Był to split, na którego drugą stronę trafiło pięć nagrań niejakiego Fallow Ground. Jak dowiedziałem się jeszcze w klubie, za tą nic niemówiącą mi wówczas nazwą stoją dwie damy - Polka i Australijka. Dziewczyny najwyraźniej stwierdziły, że będą grały cold wave, ale nieco inaczej niż wiele podobnych zespołów. Chciały to zrobić po swojemu i udało im się to.

Fallow Ground  /  Fot. facebook.com/Fallow-Ground
"Demo 2015" to w sumie niespełna 21 minut dość zróżnicowanego podejścia do zimnego grania. Raz słyszymy wiolonczelę i oniryczny nastrój, tak bardzo kojarzący się z również wyłącznie damskim składem Amber Asylum, by po chwili trafić w samo oko cyklonu dźwiękowego obłędu i psychodeli. Jest wolno, jest szybko, jest bardzo chłodno. To właśnie największa zaleta tych pięciu utworów - zróżnicowanie. Co więcej, ta muzyka, choć dość prosta w formule, brzmi naprawdę szczerze i naturalnie. Tu nikt się nie silił, dzięki czemu mamy prawdziwe emocje, do których słuchacz wróci zdecydowanie chętniej niż do dopieszczonej w każdym detalu plastikowej produkcji.  


Muzyka to jednak nie wszystko. Zoś oraz Eli, jak podpisują się dziewczyny, zadedykowały nagrania ofiarom przemocy seksualnej, wyrażając również sprzeciw wobec społecznego uprzywilejowania mężczyzn. Słowem, te pięć nagrań to feministyczne podejście do życia z mocno zarysowaną współczesną interpretacją pojęcia punk. Można się nie zgadzać, można nie lubić, ale trzeba przyznać, że dziewczyny znalazły swoją niszę i z powodzeniem ją wypełniły. Inna sprawa, że nie wzięły się też znikąd. Jeśli kojarzycie dość jednoznaczne w przekazie Edelweiss Piraten, to, przynajmniej w przypadku Zosi, wszystko jest jasne.


Szkoda, że od jakiegoś czasu Fallow Ground nie daje znaku życia. Aż chciałoby się posłuchać więcej tej zimnej muzyki. Tym bardziej, że obecnie polski cold wave to jednak podziemie, w którym nie można przebierać bez końca. Wbrew pozorom zespołów nie ma zbyt wiele i w zasadzie każde nowe odkrycie cieszy. Nieważne czy bieżące, czy nieco spóźnione. Jeśli muzyka jest dobra lub przynajmniej szczera, obroni się zawsze. Tak jak w tym przypadku. Na koniec zajrzyjcie jeszcze do działu MP3 warte posłuchania. Znajdziecie w nim m.in. w całości udostępniony debiut Fallow Ground.

Brak komentarzy: