czwartek, 5 stycznia 2017

A nie mówiłem?

Przyjemnie, nawet po roku, dostrzec namacalne dowody na to, że swego czasu miało się rację. Nie pierwszy to i oby nie ostatni raz, gdy w Melodiach wspólnie poświęcaliśmy uwagę grupom, które dopiero docierały do szerszego grona odbiorców, a o których później nagle zaczęło robić się naprawdę głośno. Teraz do tego nie tak krótkiego zestawienia tych wykonawców zasłużenie dołącza King Woman. 24 lutego ukaże się pierwsza regularna płyta Amerykanów.

King Woman  /  Fot. Rob Williamson
Słuchając wydanej w 2015 r. winylowej epki "Doubt", taki rozwój wypadków można było poczuć w kościach, a w zasadzie w uszach. Ta szalenie przejmująca wypadkowa shoegaze'u i doom metalu błyskawicznie urzekła niemal wszystkich śledzących rozwój wypadków na niezależnej scenie nie tylko San Francisco, ale i całych Stanów Zjednoczonych. Dlaczego? Bo historie i emocje zawarte w tekstach Kristiny Esfandiari są prawdziwe aż do bólu. Amerykanka porzuciła mocno religijne środowisko, w którym przez lata uczono ją postrzegania świata wyłącznie przez odwieczną walkę między Bogiem a Szatanem. W ten sposób zakwestionowała cały dotychczasowy światopogląd, a muzyka, jak widać, była dla niej terapią. Inna sprawa, że King Woman to nie pierwszy i nie jedyny jej zespół. Ale to już osobna historia. Więcej o skomplikowanej przeszłości i równie trudnej teraźniejszości wokalistki dowiedziecie się, zaglądając tutaj


Kalifornijczykami zainteresowała się uznana Relapse Records, w której katalogu znajdziemy m.in. nagrania naszej Antigamy. Singiel, na który wybrano "Utopię", prezentuje się naprawdę interesująco, tym samym dając nadzieję, że "Created In the Image Of Suffering" będzie nie tylko długogrającym i profesjonalnym debiutem King Woman, ale i udaną próbą wydobycia z muzyków całego drzemiącego w nich potencjału. A przynajmniej tego utrzymanego w konwencji, w której grają od początku, tj. od 2009 r. To wszystko pachnie nowym i przede wszystkim autentycznym spojrzeniem na to, co już znamy i w tym należy upatrywać największej zalety zapowiadanego wydawnictwa. Zatem 24 lutego nadstawcie ucha i posłuchajcie całego albumu. Wszystko wskazuje na to, że będzie to dobrze inwestowany czas.

Brak komentarzy: