sobota, 6 lutego 2016

Skazany na kolaborację

Dzięki przyznanej na festiwalu w Cannes nagrodzie za najlepszą ścieżkę dźwiękową do "Tylko kochankowie przeżyją" Jima Jarmuscha, Jozef Van Wissem wszedł do mainstreamu alternatywy. Wyróżnienie bardzo szybko zaowocowało serią solowych koncertów w całej Europie, także w Polsce. Nieco zaskakujący, ale w pełni zasłużony, sukces pozwolił wielu z nas na nowo odkryć mocno zapomniany już atrybut średniowiecznych minstreli. Jednak w pewnym momencie Holender musiał coś zmienić, jeśli nie chciał nagrywać muzyki wyłącznie dla siebie i szalenie hermetycznego grona sympatyków brzmienia samej lutni. W pewnym momencie chęć dotarcia do ludzi siłą rzeczy wiązała się z koniecznością pójścia na pewien kompromis. Tak też się stało, również na dopiero co wydanym "When Shall This Bright Day Begin". Nie oznacza to jednak, że Van Wissem poszedł na łatwiznę. Nic z tych rzeczy.

Josef Van Wissem  / Fot. www.facebook.com/jozef-van-wissem
To wciąż szalenie wyciszająca i dość intymna muzyka, której najlepiej słuchać w absolutnej ciszy. Żadnych świecidełek, pstrokatych elementów, czy kolorowych szkiełek. Niczego takiego tu nie znajdziemy. Jedynie lutnię, odzianą w dźwiękową i elegancką w czerń. Jednak te niepozorne szaty skrywają nieco ozdobników, chociażby w postaci głosu Zoli Jesus, quasi-filmowych sampli, a nawet przelotnego romansu z ambientem. Wciąż jest minimalistycznie i dość poetycko, ale bez zbędnej pompy i fałszywego artyzmu.


Wszystko wskazuje na to, że po opuszczeniu dźwiękowych średniowieczno-barokowych kazamatów Jozef Van Wissem, świadomie lub nie, zmierza w stronę mrocznej odmiany folku. Owszem, być może to jedynie kwestia chwili i tego wydawnictwa, ale nie ulega wątpliwości, że niebawem Holender będzie musiał podjąć kolejną decyzję. Albo stawia następny krok, próbując na dobre znaleźć swoje miejsce w świecie muzycznej alternatywy, albo cofa się do bezpiecznych i sprawdzonych korzeni. Z pewnością wiele będzie zależało od tego, na kogo trafi, gdyż muzyk tego sortu, zakładając pierwszy z wspominanych wariantów, nie zaoferuje nam nic więcej, jeśli nie będzie z kimś współpracował, choćby nawet incydentalnie. Można powiedzieć, że w pewnym sensie Van Wissem jest skazany na kolaborację. Choć paradoksalnie w prawdziwym świecie z powodzeniem pozostaje outsiderem, bez prawa jazdy, stałej pracy, czy pędu za czymkolwiek.


Co ciekawe, "When Shall This Bright Day Begin" dość nieoczekiwanie w całości opublikowano w sieci już teraz. Wszak oficjalną premierę tego wydawnictwa zaplanowano dopiero na 17 marca. Oznacza to, że nagrania z tego albumu zabrzmią w Warszawie również przed tą datą. Osiem dni wcześniej Josef Van Wissem wystąpi w Hydrozagadce.

Brak komentarzy: