sobota, 28 listopada 2015

Zamykając oczy

Dlaczego Kuba Ziołek tak się spodobał, skoro nie stała za nim żadna machina promocyjna, ani uzbrojona w laptopy i stałe łącza horda PR-owych piewców? Dlaczego przykuł uwagę niemal wszystkich "alternatywnych" mediów, wzajemnie prześcigających się w odnajdywaniu coraz to nowych nisz, o których nikt nie zdążył jeszcze napisać lub powiedzieć? Bo jego muzyka jest szczera i prawdziwa? Z pewnością jest, ale to samo w sobie byłoby za mało. Może dlatego, że jest nieszablonowa, mistyczna, a duchem słowiańska i niezmiernie bliska natury? Pewnie tak. Pewnie wszystkiego po trochu. Dlatego tym bardziej szkoda, że nowa płyta Starej Rzeki jest jej ostatnią.

Kuba Ziołek  /  Fot. Ela Schultz
"Zamknęły się oczy ziemi" zbiera niemal wyłącznie dobre lub bardzo dobre recenzje. Dużo w nich zarówno zachwytów, jak i dezorientacji. No bo mamy dwupłytowy album człowieka, który nie przejmuje się niczym. Gra to, na co ma ochotę, mieszając dobrze nam znane gatunki. Jedni starają się rozłożyć tę dźwiękową łamigłówkę na czynniki pierwsze, inni zaś na wstępie przyznają, że nie ma to większego sensu, mówiąc lub pisząc, że zwyczajnie "odlatują". Faktycznie, coś w tym jest. Przede wszystkim za sprawą nieszablonowości. Nawet znając dokonania Ziołka m.in. z Alamedy, Ed Wooda i Kapital, nigdy tak do końca nie będziemy wiedzieli, co czeka nas po włożeniu płyty do odtwarzacza. I to jest właśnie najlepsze. Oczywiście tropów i domysłów brakować nie będzie, ale niepewność i ciekawość zawsze wezmą górę. 



Kuba Ziołek żegna się ze Starą Rzeką w piękny sposób. Podarował nam muzykę z jednej strony kosmiczną, a z drugiej szalenie pierwotną, w linii prostej wywodzącą się z serca Borów Tucholskich. Co ciekawe stosuje szalenie proste rozwiązania, ale one jednak chwytają i za gardło, i za serce. Od razu czuć wewnętrzną bliskość, coś, z czym można by się zidentyfikować, bo jest zwyczajnie nasze, rodzime i przede wszystkim dobre. A że pożegnania i związane z nimi przemyślenia to zazwyczaj czas refleksji, tego uczucia zajdziemy tutaj najwięcej. A czy "Zamknęły się oczy ziemi" to podsumowanie? Bynajmniej. To zamknięcie pewnego rozdziału, dopełnienie tego, co pamiętamy z czasu debiutanckiego "Cienia chmury nad ukrytym polem" i zarazem dalsze kompozytorskie kroczenie przed siebie. W którą stronę? Ten, kto zgadnie, powinien spróbować szczęścia w grach liczbowych.



Cieszmy się, że mamy takiego muzyka. Ten skromny, spokojny facet, obdarzony wszechstronnym muzycznym talentem, po cichu i bez pośpiechu stworzył coś, do czego długo jeszcze wiele osób będzie nawiązywało. Niektóre na nagrywanych płytach, inne w pisanych tekstach. Ziołek żyje we własnym muzycznym świecie i nie każdemu przypadają do gustu jeszcze poszczególne, niekiedy dość hermetyczne, projekty, ale z pewnością to kawałek oryginalnej muzyki, nad którą warto się pochylić. Choć przez chwilę. Swoją drogą, ponoć nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. A do Starej Rzeki? Czas pokaże.

Brak komentarzy: