sobota, 3 października 2015

Moje miasto upada, gnije od środka

Nigdy nie podzielałem "entuzjazmu" zwolenników Ruchu Autonomii Śląska, jednak zawsze szanowałem Ślązaków, ich historię i przymykałem oko na nieco przesadnie momentami demonstrowanie poczucia odmienności, czy nawet wyższości. Może po części dlatego, że sam pochodzę z dzielnicy Poznania, którą de facto wciąż w znacznej mierze tworzą jeszcze kamienice z XIX w., a wpływy nadgorliwych poczynań jaśnie pana von Bismarcka i jego następców mocno wpłynęły na życie ich niegdysiejszych lokatorów. Niemniej żeby zrozumieć pewne zachowania, a przynajmniej spróbować je pojąć, trzeba by zajrzeć na Śląsk nie tylko do katowickiego Spodka lub na stadion w Chorzowie. Warto zacząć rozglądać się np. już w pociągu, przepływając przez industrialne morze, co chwila zatrzymując się na innej stacji, która w praktyce oznacza inne miasto. Wtedy trochę inaczej podejdziemy do tematu w postaci potencjalnej rozmowy, lektury, czy płyty. Właśnie, płyty.

Beuthen  /  Fot. facebook.com/beuthen.official
Beuthen oznacza po niemiecku Bytom. To także nieco prowokacyjnie brzmiąca nazwa trzyosobowego projektu, który niedawno zadebiutował epką "Przewartościowanie". Jak nietrudno zgadnąć, nie uświadczymy tu przaśnych biesiad, gwary, Barbórki, bluesa, czy skocznych melodii spod znaku Oberschlesien. Z drugiej jednak strony nie jest to też wątpliwej jakości hałas, podciągnięty pod umowne śląskie zagłębie metalowe. Tu mamy coś innego, coś więcej. Jest Bytom i jego skomplikowana polsko-niemiecka historia, są warunki życia mieszkańców w brudnych, szarych, ponurych i zimnych miejscach wybudowanych ze stali i cegły. Nie brakuje poczucia przygnębienia i beznadziei oraz skutków lat zaniedbań, których symbolem pozostają m.in. wciąż obecne porzucone i zrujnowane oficyny, jakie nawet dziś można zobaczyć na terenie centrum miasta. 

Panowie bardzo dobrze wiedzą, o czym grają i śpiewają. Są rodowitymi bytomianami, dzięki czemu mamy pewność, że "Przewartościowanie" to zapis autentystycznych emocji, przemyśleń i refleksji. Największe wrażenie robią słowa "Moje miasto upada. Gnije od środka". Tak proste i bezpośrednie, a zarazem jakże uderzające przy silnej ekspresji wokalnej. Każdy kij powinien mieć jednak dwa końce. I ma. Muzycy Beuthen podkreślają, że ich celem wcale nie jest pławienie się w mentalnych lub rzeczywistych ruinach ich miasta, lecz traktują je jako inspirację do tworzenia w stylistyce, która jest im najbliższa. Słowem, ciężko, ale nie jednoznacznie. Jest nieco elektroniki, znajdzie się riff, który można by zaadoptować na potrzeby black metalu, jest też nieco zimnego grania. To dobrze. Dzięki temu w nasze ręce trafia mniej typowości, a są za to pomysł i nieco zaskoczenia. Ogólnie jednak sama ciekawa koncepcja  na zespół wyprzedza nieco muzykę. Jakby panowie nie we wszystkich miejscach kompozytorsko potrafili trafnie dopowiedzieć to, co pozostaje po wyrecytowaniu lub wykrzyczeniu danych słów. Skoro jednak już teraz otwarcie zapowiadają, że to nie koniec, jest jeszcze szansa i czas na nieco bardziej poukładaną i dopracowaną muzykę.   

Okładka epki "Przewartościowanie"
To ciekawy debiut. Oparto go na pomyśle, który bardzo dobrze oddaje atmosferę wybranego śląskiego miasta i świetnie wpisuje się spektrum wydawnictw odwołujących się do tego regionu Polski, np. na katowickim Dusseldorfie z lat 80. począwszy, a kompilacji "Silesian Metal Attack" skończywszy. Biorąc jednak pod uwagę koncepcję muzyków Beuthen, przy założeniu, że pochodzi się z innych stron, warto zajrzeć do kilku książek lub poczytać nieco w sieci. Po co? Ot tak, by chociaż wiedzieć, o czym dokładnie jest zamykająca "Przewartościowanie" kompozycja "W ciągłym strachu (Bytom-Miechowice 1945)". Panowie skutecznie zwrócili na siebie uwagę. Za jakiś czas będziemy mogli wymagać więcej.

Brak komentarzy: