poniedziałek, 14 września 2015

Bogactwo jednego instrumentu

Finlandia ma w sobie coś przyciągającego uwagę. To zimny i mało przyjazny, ale przepiękny kraj, w którym powstało wiele niezwykłych płyt. Czemu akurat tam? W znacznej mierze to po prostu kwestia inspiracji, z którą nierozerwalnie wiążą się dorobek kultury i oczywiście przyroda. Finowie posiedli umiejętność przenoszenia tego, co mają najlepsze, do świadomości masowego odbiorcy, zwłaszcza tego zainteresowanego muzyką. Wystarczy wymienić chociażby czarodziejów z Tenhi, kultowe już dziś dokonania Amorphis czy bardziej przystępne w sobie nagrania Moonsorrow, Korpiklaani i Finntroll. A jeśli chcielibyśmy skupić się na kimś, za sprawą kogo do przeszłości i ducha Kraju Tysiąca Jezior będzie nam jeszcze bliżej, to nie sposób nie wymienić Aslaka Tolonena. To on pod szyldem Nest rozpropagował kantele, narodowy fiński instrument. Oczywiście nie był i nie jest jedynym takim muzykiem, ale konsekwentnie czyni to od ponad 15 lat i nie zamierza przestać, o czym świadczy jego nowa płyta.

Aslak Tolonen  /  Fot. nestfin.bandcamp.com
Tym razem jest nieco inaczej. Po pierwsze, "Mietteitä" to de facto solowy krążek Tolonena. Mimo że Timo Saxell nadal oficjalnie współtworzy ten projekt, ostatni raz studyjnie zaangażował się w niego na wydanym w 2007 r. "Trail of the Unwary". Inna sprawa, że od tamtej pory aż do teraz nie uświadczyliśmy premierowych nagrań Finów. Ukazywały się jedynie kompilacje lub alternatywne wersje znanych już kompozycji. Po drugie, co pozostaje efektem braku Saxella, Nest brzmi teraz inaczej. Jedynym instrumentem jest kantele. Nie ma już basu, tła przesterowanych gitar i klawiszy. Zmiany ma rekompensować, o ile to trafne określenie, przede wszystkim zamierzona produkcja. Tę zaś oparto głównie na koncepcji przestrzennego brzmienia. Opłaciło się.

 

Aslak Tolonen postanowił przybliżyć kantele w bardziej tradycyjnej, nieco mniej przystępnej w kontekście przeszłości Nest, ale jak najbardziej autentycznej formie. Udało mu się odtworzyć atmosferę panującą w chacie, w której po całym dniu zbiera się grupa osób i przy płomieniach ogniska słucha improwizacji tego, który posiadł sztukę gry na tym szarpanym instrumencie. Nieprzypadkowo pojęcie improwizacji jest tutaj kluczowe. "Mietteitä", czyli "Refleksje", to zbiór w sumie 25 nagrań powstałych w ciągu dwóch minionych lat właśnie w oparciu o improwizowanie. Pod wpływem nastroju Tolonen chwytał za  instrument, zamykał się w studiu i grał. Takie podejście sprawiło, że muzyka Nest brzmi teraz jeszcze autentyczniej, bedąc jeszcze bliższą spuściźnie Finlandii. W konsekwencji skierowane do nas dźwięki to uduchowiony, niemalże intymny, kulturowy przekaz, który odbiera się jak dobrze napisaną książkę.


Decyzja Tolonena o samodzielnym graniu z pewnością wzbogaciła go jako artystę. Nam zaś pokazała, że znalazł on nowe spojrzenie na muzykę Nest i z pewnością w jakiejś mierze także na siebie samego. "Mietteitä" pozostaje zapisem pięknych dźwięków, choć z pewnością wymagających od słuchacza dużo cierpliwości i skupienia. Jednak tak jak wraz z Timo Saxellem w pewnym momencie Tolonen wyczerpał formułę wcześniejszego Nest, tak teraz nagrał coś, co pod tym szyldem i w takiej postaci powinno być nagrane tylko raz. Drugi taki album nie wniesie wiele nowego i jedynie zdewaluuje wartość swojego poprzednika. Panowie, najlepiej razem, będą musieli wymyślić coś nowego, ale to, wręcz dosłownie, pieśń przyszłości. Na nią przyjdzie jeszcze czas. Dziś cieszmy się  tym, co jest tu i teraz. Zaintrygowanych odsyłam do archiwów działu MP3 warte posłuchania, w którym znajdują się liczne starsze nagrania Nest, udostępnione  przez samych muzyków.

Brak komentarzy: