W przypadku każdego wykonawcy, którego płyta trafiała w ręce większości z nas, musiał kiedyś nadejść moment, gdy na swój sposób odchodził od nagrywania oraz koncertowania dla wąskiego grona odbiorców, nierzadko po prostu znajomych, i wypływał na szersze wody, niekoniecznie tracąc przy tym kontakt ze sceną niezależną. Taka historia zazwyczaj wiązała się z jakąś płytą, w którą jakiś większy wydawca postanowił zwyczajnie zainwestować. Owszem, tego typu finansowa przygoda nie zawsze kończyła się dobrze i wszyscy znamy wiele takich przypadków. Niemniej za każdym razem, gdy obserwuję podobny bieg wydarzeń, zadaję sobie pytanie, co ostatecznie z tego wyniknie. Teraz jest podobnie.
Jayn Hanna Wissenberg / Fot. Shay Rowan / facebook/darkhermusic |
Jayn Hanna Wissenberg to w Polsce postać zupełnie anonimowa. Jej poczynania z The Steals kojarzą co najwyżej najbardziej zagorzali sympatycy shoegaze'u i mroczniejszych okolic neofolku oraz nasi rodacy, których exodus pognał na Wyspy Brytyjskie, gdzie mogli natrafić na nagrania wokalistki z West Yorkshire. Teraz jednak o ognistowłosej damie dowiaduje się coraz więcej osób, a wszystko za sprawą debiutanckiej epki Darkher, jej solowego projektu. To skromne wydawnictwo potwierdza, że dla wielu Jayn może i będzie osobą znikąd, ale z pewnością to, gdzie teraz się znalazła, nie było dziełem przypadku.
Czteroutworowa epka "The Kingdom Field" to tak naprawdę profesjonalne wznowienie tego, co Jayn H. Wissenberg wydała sama pod szyldem Faun Records w 2013 r. Różnica poleca zaledwie na jednym dodatkowym utworze. Zaś rzeczona cyfra cztery okazuje się znamienna. Debiut Darkher to w rzeczywistości dwa dość odmienne oblicza Brytyjki. Dwie kompozycje pozostają istną oazą spokoju, pełną przestrzeni, melancholii, delikatności i onirycznej atmosfery budowanej przede wszystkim pierwszoplanowym głosem, za którym podążają m.in. pojedyncze dźwięki gitary i wiolonczela. Skojarzenia z ethereal i jego okolicami są tu jak najbardziej na miejscu. Z kolei druga para utworów to coś, na czym Darkher zyskuje najwięcej, tym samym o wiele skuteczniej zwracając na siebie uwagę. Pełne rockowe instrumentarium brzmi silniej i bardziej zdecydowanie, a połączone ze wspomnianą wiolonczelą, rozmytym shoegaze'owym brzmieniem i czystym, miłym, dla ucha głosem Jayn daje słuchaczowi poczucie wymykania się tej muzyki utartym, szczególnie gotyckim, schematom i mocno budzi oczekiwania względem regularnej płyty.
W końcu Jayn H. Wissenberg będzie musiała zdecydować się na którąś stylistykę i tym samym zachwiać te wyrównane proporcje. Niewykluczone jednak, że wybór już został dokonany, biorąc pod uwagę poniższy teledysk promujący rzeczone "The Kingdom Field". Na swój skromny jeszcze sposób Darkher odbiera od typowych rozwiązań, ale by móc powiedzieć to z pełnym przekonaniem, potrzeba czegoś więcej. Tym czymś będzie oczywiście pełna płyta. W dniu jej premiery okaże się również, czy niedawna decyzja niemieckiej Prophecy Productions o zainwestowaniu w wydanie tej epki była dobrym posunięciem. Wszystkiego najpewniej dowiemy się w przyszłym roku.
W końcu Jayn H. Wissenberg będzie musiała zdecydować się na którąś stylistykę i tym samym zachwiać te wyrównane proporcje. Niewykluczone jednak, że wybór już został dokonany, biorąc pod uwagę poniższy teledysk promujący rzeczone "The Kingdom Field". Na swój skromny jeszcze sposób Darkher odbiera od typowych rozwiązań, ale by móc powiedzieć to z pełnym przekonaniem, potrzeba czegoś więcej. Tym czymś będzie oczywiście pełna płyta. W dniu jej premiery okaże się również, czy niedawna decyzja niemieckiej Prophecy Productions o zainwestowaniu w wydanie tej epki była dobrym posunięciem. Wszystkiego najpewniej dowiemy się w przyszłym roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz