Tegoroczna jesień to kilka ciekawych i wyczekiwanych rodzimych premier. Pośród tych wydawnictw jest m.in. czwarty album Blindead, który oficjalnie ukazał się w miniony poniedziałek. Po jego wysłuchaniu niektórzy zatęsknią za wcześniejszymi albumami, inni zaciekawieni "Absence" postanowią dopiero je poznać, zaś najwięksi malkontenci oświadczą, że gdzieś już to wszystko słyszeli. W każdym razie obok tej płyty trudno będzie przejść obojętnie.
Fot. Oskar Szramka |
By nie podążać tą samą drogą i w końcu nie obudzić się w raz już odwiedzonym miejscu, muzycy Blindead musieli nagrać coś nowego. I tak też zrobili. "Absence" okazał się miłą niespodzianką przede wszystkim ze względu na znaczącą zmianę muzycznego oblicza zespołu. Nawet najlepsza w ich dorobku, ale już w sumie czwarta, postmetalowa płyta nie wniosłaby tyle ożywienia i nie sprowokowałaby tyle dyskusji, co teraz proponowana przez nich alternatywa. A tą zaś do pewnego stopnia jest już wręcz muzyka progresywna. Ta ciekawa hybryda przypomina zestawienie elementów przeszłości Blindead, pomysłów znanych nieco z jedynego albumu nieodżałowanego Psychotropic Transcendental, oraz sposobu śpiewania Patryka Zwolińskiego jakby wspominającego czasy w Neolithic i momentami nawet kojarzącego się z Mariuszem Dudą. To wszystko zaowocowało muzyką wielowarstwową, niejednoznaczną i siłą rzeczy ciekawą. Brzmi ona ciepło, bardzo przyjemnie dla ucha, ale na szczęście nie pozbawiono jej energii. Po prostu zdjęto z niej nieco ciężaru, typowej postmetalowej ściany dźwięku. Efekty przyszły same.
Okładka "Absennce" |
Ta muzyczna transformacja zasługuje na to, by choć raz wysłuchać jej w całości, przy jednoczesnej próbie zapomnienia o wszelkich gatunkowych szufladach i dźwiękowych skojarzeniach. I to tym bardziej, że "Absence" otwiera przed muzykami nowe możliwości. Dzięki temu łatwiej będzie im przekładać pomysły na utwory, a my zaś możemy oczekiwać od nich czegoś jeszcze bardziej zaskakującego i ciekawego. Nie oznacza to jednak, że czwarty album Blindead przypadnie do gustu każdemu, szczególnie jeśli bardzo ceni się sobie wcześniejsze oblicze zespołu. Niemniej ostateczną decyzję warto podjąć po przesłuchaniu płyty, a nie tylko poniższego promującego ją singla. Mocno refleksyjny album i tematy do przemyśleń, w sam raz na czas spadających liści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz