czwartek, 25 lipca 2013

Kontrolowany chaos

Trudno zliczyć płyty wykonawców, których nagrania poznało się przez najzwyklejszy w świecie przypadek. Kto wie, być może paradoksalnie nawet byłoby ich więcej niż tych, do których docierało się świadomie. Ale od czego są przecież znajomi, zasłyszane historie i obecnie globalna sieć. W moim przypadku jednym z takich wykonawców jest amerykańskie Locrian, o którym po raz pierwszy usłyszałem trzy lata temu podczas, nazwijmy to, werbalnego wymieniania się płytami. Jak pokazał czas, przynajmniej dla mnie, owa dyskusja okazała się bardzo owocna. Poznałem zespół, do którego nagrań powracam co jakiś czas. Ostatnio nawet częściej, gdyż Amerykanie nagrali nową płytę.

Fot. locrianband  
To nie jest łatwa muzyka. Nigdy też taką nie była. Pełno w niej eksperymentów, przesterów, siły, ciężaru oraz energii przeplatanej przestrzenią i spokojem. Tak naprawdę to swego rodzaju kontrolowany chaos, czasem mniej, czasem bardziej. W przeszłości zamęt i niepokój w znacznej mierze muzycy kreowali elektroniką wpisaną w noise i industrial. Obecnie zaś w ich dokonaniach więcej jest gitar oraz ambientowej przestrzeni tworzącej tło dla postrockowych pasaży i ciężkich postmetalowych riffów, zza których słychać opętane krzyki. Pomysły zatem uległy zmianie, ale swoisty chaos pozostał.


Wydanie niedawno "Return To Annihilation" to w znacznej mierze drenaż mózgu, potężny hałas wprowadzający słuchacza w trans i jednocześnie paraliżujący go niemal od stóp aż po końcówki włosów. Co prawda, nie jest on aż tak surowy i bezwzględny jak chociażby w przypadku Moss za czasów "Sub Templum", wszak drone wg Brytyjczyków trudno porównywać z zaledwie inspiracjami black metalem muzyków Locrian, ale i tak zawarta na nim ekspresja na długo pozostaje w pamięci.



Dlaczego ta płyta tak szybko spodobała się tak wielu odbiorcom? Dlaczego taka muzyka wciąż cieszy się uznaniem roaz liczniejszego grona sympatyków? Otóż zwyczajnie jest w opozycji, w kontrze do tego, co każdego dnia słychać w radiu, za oknem i widać w telewizji. Amatorzy przyjemnych melodii będą rozczarowani, zaś poszukiwacze wymagających dźwięków powinni znaleźć coś dla siebie. Posłuchajcie uważnie i sięgnijcie po więcej, jeśli nie zniechęcicie się po pierwszym utworze.

Brak komentarzy: