niedziela, 11 grudnia 2016

Warto posłuchać do końca

Jeszcze w ubiegłym roku mało kto wiedział o gdyńskim Lonker See. Teraz to się zmienia. Po pierwsze za sprawą debiutanckiego albumu "Split Image", a po drugie swoje zrobiła także jesienna trasa u boku Blindead. Nie oznacza to jednak wcale, że za moment wszyscy będą o nich mówić, a w efekcie zespół zapełni każdy klub w tym kraju. Bynajmniej, gdyż gdynianie grają swoje i na nikogo się nie oglądają. Robią to jednak na tyle dobrze, że już teraz z pewnością zyskali nie tylko umiarkowaną rozpoznawalność, ale i uznanie.

Lonker See jeszcze jako tercet  /  Fot. Facebook.com/pg/LonkerSee
To dość pokręcona muzyka, w znacznej mierze powstała na bazie improwizacji. W tym pozornym chaosie słychać wiele m.in. z ambientu, shoegaze'u, jazzu, a także space rocka. W zasadzie takie podejście pozwala włożyć do kompozycji niemal wszystko. Dzięki temu nigdy do końca nie wiemy, co usłyszymy za następnym dźwiękowym rogiem. Raz będzie to kosmiczna przestrzeń, w innym przypadku całkiem skoczne melodie, psychodela, bądź spalona słońcem pustynia, a nawet duszno-hermetyczne szaleństwa na saksofonie. Słowem, jest w czym wybierać. Zwłaszcza, gdy muzycy wpadną w ciąg, prowadzeni przez czyste emocje.


Oczywiście to, że gdynianie grają, jak grają, nie wzięło się znikąd. To nie są debiutanci i swoje już wiedzą. By daleko nie szukać, warto wymienić perkusistę Michała Gosa, który grywał z Wojtkiem Mazolewskim, i saksofonistę Tomasza Gadeckiego, którego nazwisko całkiem słusznie zestawia się z projektem Olbrzym. Do nich dochodzą basistka Joanna Kucharska oraz gitarzysta Bartosz Borowski. No i mamy komplet, który w znacznej mierze tworzy instrumentalne granie, choć na "Split Image" miejscami uświadczy się również o głosy wspominanych Kucharskiej i Borowskiego.


Warto posłuchać tej muzyki i dać jej się ponieść. Owszem, wymaga to czasu i skupienia, niemniej im bardziej zbliżymy się do końca utworu, tym więcej z tego będziemy mieli. A jest to o tyle ciekawe doznanie, że rzadko kiedy dwóch różnych słuchaczy zakończy tę dźwiękową podróż w tym samym miejscu, nie mówiąc już o tym, co może spotkać ich po drodze. Debiut Lonker See brzmi bardzo obiecująco i raz jeszcze podkreśla, że trójmiejska scena od lat nieprzypadkowo należy do najciekawszych w kraju.

Brak komentarzy: