Będąc nastolatkiem, bez raczkującego jeszcze wówczas dostępu do internetu, miałem zwyczaj regularnego czytania prasy muzycznej i słuchania radia. W tym drugim przypadku dość szybko sam odbiór fal radiowych już nie wystarczał. Dlatego zacząłem dzwonić do różnych audycji, przede wszystkim tych w pamiętnej Rozgłośni Harcerskiej i późniejszej Radiostacji, by porozmawiać na antenie bezpośrednio z twórcami danych nagrań. W zdecydowanej większości były to zespoły jeszcze bez regularnej płyty, których dyskografię zazwyczaj tworzyło jedynie debiutanckie demo. Niekiedy zdarzało się, że po takiej rozmowie muzycy bądź prowadzący dany program wręczali mi jeden z egzemplarzy tego materiału, którym przeważnie była płyta cd-r z kserowaną okładką. W ten sposób udało mi się dotrzeć do muzyki mało znanych i przeważnie zapomnianych już grup, których członkowie ostatecznie niestety nie doczekali profesjonalnego debiutu. A szkoda, gdyż kilka z tych zespołów mogło stworzyć coś ciekawego, jak chociażby krakowskie Eulogy.
Fot. Arch. zespołu |
Zespół powstał w 1998 r. i przez kilka kolejnych lat dał się poznać jako ciekawa hybryda różnych stylów, której ostateczne ramy określiły grunge i fascynacja dokonaniami grupy Tool, niezmiernie popularnej w naszym kraju, zwłaszcza na przypadający wówczas przełom wieków. Słychać to przede wszystkim w brzmieniu, choć na szczęście nie zostało ono oparte wyłącznie na sześciostrunowych instrumentach. Nie bez znaczenia były również instrumenty smyczkowe. Skrzypce dość ciekawie uzupełniły zarówno surowe brzmienie wspominanych gitar, jak i bardzo charakterystyczny głos wokalisty. To wszystko przełożyło się na stworzenie dość melancholijnego i refleksyjnego nastroju pełnego czegoś, co miało skłonić słuchacza do przemyśleń na wiele tematów. Przede wszystkim tych egzystencjalnych.
Słuch o zespole zaginął ok. 2003 r. Potem nie docierały już do mnie żadne informacje na jego temat. O grupie co jakiś czas przypominają mi jedynie stojące na półce dwie niepozorne płyty cd-r. Choć tak naprawdę wszystkie nagrania z tych krążków to sumie jeden materiał demo. To był jeden z tych zespołów, który w razie otrzymania szansy być może nie osiągnąłby jakiegoś spektakularnego sukcesu, ale gdyby jego muzycy doczekali się regularnej i przede wszystkim profesjonalnie nagranej płyty, to w nasze ręce mogłoby trafić coś ciekawego. Oni potrafili zagrać, i nie tylko dlatego, że każdy z członków Eulogy był dyplomowanym muzykiem. W tych dźwiękach po prostu słyszało się pomysł.
Dziś trudno dotrzeć do nagrań Eulogy i dowiedzieć się o zespole czegoś więcej poza coraz bardziej blednącą notką biograficzną. Na szczęście kilka z nich zostało zamieszczonych w sieci i wciąż można ich posłuchać. A kto wie, być może co bardziej uparci z Was poznają pozostałe kompozycje, których to niestety nie było przesadnie wiele. Zaintrygowanych zachęcam do odwiedzenia działu MP3, których warto posłuchać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz