Siedem lat temu na tej stronie napisałem kilka wspominkowych słów o zimnofalowym katowickim Garażu w Leeds. Konkluzja była niestety dość gorzka, zamykając się w jednym wielkim żalu do ponurych lat 80. Lat, które z jednej strony niejako stworzyły tak przejmującą i dobrą muzykę, ale które w naszym kraju równie skutecznie zatrzaskiwały drzwi przed zwykłymi ludźmi. Ludźmi bez znajomości, bez pleców. Ludźmi z ulicy, którzy tylko marzyli o graniu koncertów i zarejestrowaniu swojej muzyki na coś więcej niż wysłużoną kasetę w magnetofonie Grundiga. Dlatego tak wiele zespołów i ich nagrań przepadło bez echa. A jeśli po latach ktoś sobie o nich przypomniał, siłą rzeczy nie było archiwów, do których można by wrócić. Ale cuda się zdarzają. Rzadko, bo rzadko, ale jednak. Tak jak w przypadku Garażu w Leeds.
![]() |
Garaż w Leeds, fot. Mirosław Makowski, Adam Białoń pierwszy z Lewej |
Witaj, reedycja raczej nie ma szans. Łukasz i ja próbujemy coś naleźć
dla Requiem, niestety rodzi się to w bólach. Właściwie materiały
zaginęły. Mam kilka mp3. Mieszkam teraz w Warszawie i mam utrudnione
kontakty z nielicznymi ludźmi na Śląsku, którzy mogą mieć jeszcze jakieś
nagrania.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam serdecznie
Faktycznie, sprawa rodziła się w bólach. I to do tego stopnia, że poszczególne utwory trzeba było wybierać z tego, co udało się niegdyś zgrać z kaset VHS, na których amatorsko uwieczniono koncerty Garażu w Leeds. A że płyta z surowym materiałem trafiła do studia z kanadyjskiego Vancouver, to nietrudno wyobrazić sobie skalę przeciwieństw. Ale ostatecznie wszyscy zaangażowani w projekt dopięli swego. Jeśli jesteście zatem ciekawi, co udało się ocalić, i jak to dzisiaj brzmi, nadstawcie ucha na zapis Melodii z 3 czerwca. Wówczas w studiu przy Bednarskiej 2/4 zjawił się Adam Białoń. Ten sam, którego na powyższym zdjęciu widzicie w samoróbce koszulki "Closer" Joy Division.
![]() |
fot. Kamil Mrozkowiak |
"Nikt nie będzie pamiętał" - przewrotny tytuł kompilacji archiwalnych nagrań Garażu w Leeds. Przewrotny i bezpośrednio nawiązujący do tekstu "Szeptu pamięci", jednego z zaledwie dwóch ocalałych studyjnych nagrań Garażu. Jest to jednak utwór o tak olbrzymiej sile, że trudno dziwić się wspominanemu nawiązaniu. Słowem, warto znać, warto pamiętać. Nawet wbrew tytułowi.