niedziela, 2 czerwca 2019

Piachem po uszach

Czasem zdarza się, że jeszcze przed opublikowaniem muzyki w sieci dany zespół kontaktuje się ze mną, pytając o możliwość wypuszczenia na antenie jego debiutanckich nagrań. A że zazwyczaj w mailowej skrzynce znajduję wiadomości od muzyków znających specyfikę Melodii, chętnie udzielam im pozytywnej odpowiedzi. I tak też było tym razem, gdy napisał do mnie założyciel rodzimego Sandbreaker.

Okładka debiutanckiej epki Sandbreaker

Nadawca listu poprosił mnie o dochowanie tajemnicy, zatem nie mogę zdradzić, z kim prowadziłem korespondencję. Ale nie ma to większego znaczenia, gdyż tak na naprawdę liczy się muzyka. A Sandbreaker to istny doomowy walec przetaczający się po pustyni w cieniu piramid. Debiutancka epka, zatytułowana po prostu "Sandbreaker", przyniosła zaledwie kwadrans muzyki, ale te cztery utwory wystarczyły, by natychmiast posypały się propozycje wydania debiutu na kompakcie i perspektywa regularnej już płyty. Zaintrygowani? Nadstawcie ucha na niedawne Melodie Mgieł Nocnych. Tam epkę Sandbreaker usłyszycie w całości.



W Polsce takiej muzyki już nie gra się od wieków. Zresztą, niewielu grało nad Wisłą coś podobnego. Jeśli jednak cenicie sobie stare, dobre lata 90., nie będziecie rozczarowani. Sandbreaker to solidne i czarne jak smoła pogrzebowe granie. Granie, jakże wyraźnie odwracające się plecami do modnego obecnie podejścia do doomowej muzyki. Słowem, bezkompromisowy old-school w najczystszej postaci. Melodie szczerze polecają.

Brak komentarzy: