niedziela, 24 września 2017

Po drugiej stronie Odry

Berlin Wschodni, sobota, krótko przed godz. 11. Słońce wychodzi zza chmur, przyjemnie podnosząc temperaturę. Siedzę przy małym stoliku wystawionym przed kioskiem. Ruch na ulicy niewielki. Wszyscy odsypiają jeszcze piątkowe balety. Spoglądam na sąsiednie, zamknięte na cztery spusty metalowe osłony witryny i drzwi. Błyskawicznie czuję się jak alkoholik na głodzie czekający na upragnione otwarcie wyjątkowo niecałodobowego sklepu. Ręce się trzęsą, co chwila się wiercę. I w sumie nic dziwnego, bo faktycznie jestem na głodzie. Głodzie płyt. Za stalową osłoną znajduje się słynny Warschauer Music Store, jeden z najlepiej zaopatrzonych antykwariatów płytowych nie tylko przy lub w okolicy równie słynnej Warshauer Strasse, ale i w całej wschodnioberlińskiej dzielnicy Friedrichshain.

Wejście do Warschauer Music Store  /  Fot. Kamil Mrozkowiak
Mija kwadrans. W pobliżu wciąż zamkniętego wejścia pojawia się jeszcze kilka zniecierpliwionych osób. W końcu do kraty podchodzi typowy przechodzień z reklamówką. Ma ok. 50 lat. Turek albo Niemiec tureckiego pochodzenia. Wyjmuje klucze, przekręca zamki i podnosi metalowe osłony. W końcu płytowe zombie mogą wtoczyć się do środka. A co w środku? Widok przypominający złote czasy lat 90., gdy w każdym dużym polskim mieście znajdowało się miejsce pielgrzymek fanów muzyki. W Warszawie były to olbrzymie Planet Music i Digital, relatywnie duża Wielka Płyta oraz mniejsza, bardziej nastawiona na podziemie, Dziupla. Z kolei w przypadku Poznania czy Wrocławia nie sposób nie wspomnieć Okrąglaka czy Melissy. Płyty, wszędzie płyty. Na półkach, na ścianach i niemalże na suficie. Po przekroczeniu progu Warschauer Music Store trzeba było jednak szybko podnieść szczękę i mądrze wykorzystać niewiele wydzielonego czasu. W tym momencie przypomniał mi się stary dowcip o dwóch kotach idących pustynią i słowa jednego z nich, mówiącego, że "nie ogarnia tej kuwety". By uważnie przejrzeć cały asortyment sklepu, trzeba by poświęcić kilka godzin, a najlepiej cały dzień. Choć o tym drugim przypadku nie dałbym gwarancji pokroju "będzie pan zadowolony".

Przejście do pomieszczenia z winylami. Fot. Kamil Mrozkowiak
Warschauer Music Store to w sumie kilka pomieszczeń wypełnionych po brzegi kompaktami i winylami. Jest ich tyle, że nawet samym właścicielom nie udaje się utrzymać porządku. Owszem, starają się, jak mogą, ale danego krążka warto poszukać nie tylko w przegródce oznaczoną daną literą, ale i jej alfabetycznymi sąsiadkami. Wiele rzadkich kompaktów poupychano na mniej dostępnych miejscach. Kurzą się, czekając na miejsce lepszej ekspozycji. Słowem, szeroko otwarte oczy to podstawa. Tym bardziej, że wbrew pozorom obsługa najlepiej orientuje się jedynie w dyskografiach najbardziej rozpoznawalnych grup. Gdy zapytałem o amerykańskie Lycia, popatrzyli na mnie jak na idiotę. A ceny? Kompakt to ok. 10 euro. Podwójne wydanie potrafi dochodzić do 16. Z kolei regularne albumy na winylach to zazwyczaj wydatek od 18 euro do umownej nieskończoności. Czasem trafi się coś tańszego, jak na przykład "Helicopters" naszego Porter Bandu za 10 euro, ale to jeden z nielicznych wyjątków. Za tyle zwykle co najwyżej możemy pomyśleć o singlu.     


Największe pomieszczenie sklepu, wszędzie kompakty

Ponaglany przesuwającymi się wskazówkami zegara, ostatecznie wyszperałem "Snakekiller" Love Like Blood (8 euro) i stare wydanie "Bleach" Nirvany (9 euro). Owszem, można było lepiej, można było ciekawiej, choć na pewno nie taniej. W Warschauer Music Store oprócz gotówki równie cenny jest czas. Trzeba jednak mieć go naprawdę dużo. Szczególnie, jeśli do tego sklepu zagląda się po raz pierwszy i chce się wrócić do domu z czymś naprawdę dobrym. Chyba że położycie na ladę 100 euro.Wówczas bez dyskusji będziecie mogli przebierać tylko w największych rarytasach. Powodzenia. 

2 komentarze:

Req pisze...

Nie ma co, czas dla każdego płynie. Wpisów może mniej niż kiedyś, ale trzymają poziom. A ten o tradycyjnym sprzedawaniu płyt - bomba! Sam byłem niedawno na Soho i na Berwick St. (w bok od Oxford St.) było prawie jak w dawnych czasach! Ech, łezka kręci się w oku!
pozdrowienia
2Reck

Kamil Mrozkowiak pisze...

Dzięki. Niestety ta witryna umiera. Na wszystko brakuje czasu.

Niemniej playlisty są aktualizowane co tydzień.

Do usłyszenia / przeczytania.