sobota, 13 maja 2017

Słuchając wampira

Michał Turowski to uparty facet. Uparty, z pasją i najwyraźniej budzący zaufanie. Do dziś nie wiem, jakim cudem, ale po 10 latach koncertowania muzycy łódzkich Wież Fabryk to właśnie jemu dali zgodę na wydanie ich debiutanckiej płyty "Dym". A przecież on miał wtedy zaledwie 19 lat! Ale udało się. Tak ruszyła doskonale znana w podziemiu Oficyna Biedota, a teraz z powodzeniem działa również B.D.T.A. - sublabel skupiający się już na elektronice i eksperymentach. Ale Turowski to nie tylko fonografia. To także muzyka. A konkretnie Gazawat, o którym ostatnio nie bez przyczyny zrobiło się dość głośno . 

Gazawat / Fot. Discogs.com
Tu kluczowy był pomysł oraz wyczucie czasu. W listopadzie 2016 r. na kinowe ekrany wchodził film "Jestem mordercą" Macieja Pieprzycy inspirowany historią Zdzisława Marchwickiego, domniemanego „wampira z Zagłębia”. Marchwickiego skazano na karę śmierci za zabójstwa 14 kobiet i usiłowanie zabójstwa kolejnych 7. Sprawa jednak przez lata budziła wiele pytań i wątpliwości. Pewnie już nigdy nie dowiemy się, jak było naprawdę, ale fakty są takie, że na początku roku Michał Turowski wypuścił płytę "Wampir". Album przyciągnął uwagę szalenie dusznym, peerelowskim nastrojem, potęgowanym przez wykorzystanie dialogów z wspomnianego "Jestem mordercą" oraz filmu "Anna i wampir" Janusza Kidawy z 1981 r. Padające tam słowa to czysta groza.



"Wampir" jest przede wszystkim słuchowiskiem. Nawet jeśli nie znamy szczegółów historii, niewiele na tym stracimy. Bardziej chodzi o to, co podpowie nam wyobraźnia i jak nasza głowa połączy ponure dźwięki z wymianą zdań między śledczymi, telefonem męża zaniepokojonego nieobecnością żony czy relacją dziennikarza z sali sądowej. Oczywiście pierwszy na myśl przyjdzie strach. Wyczuwa się go niemal w każdym padającym zdaniu. Rodzą się również pytania, jak ktoś mógł zrobić coś takiego aż tylu kobietom i tak długo pozostawać na wolności. A czy faktycznie seryjnym mordercą był Zdzisław Marchwicki, to już rozważania na zupełnie inną porę dnia lub nocy.


Gdyby nie wykorzystane dialogi, "Wampir" byłby relatywnie przystępną, ale mimo wszystko raczej ginącą w gąszczu podobnych produkcji ambientową płytą. A tak mamy w tym albumie coś, co naprawdę robi różnicę. I to na tyle dużą, że jego fragmenty wykorzystano w słuchowisku "Marchwicki" na antenie radiowej Trójki. Tym albumem Michał Turowski niewątpliwie przyciągnął uwagę zdecydowanie szerszego grona odbiorców. Zarówno na siebie, jak i prowadzoną wytwórnię. Czas pokaże, czy postanowi to wykorzystać, czy uzna, że większe niż zwykle zainteresowanie to ciekawy, ale mimo wszystko jedynie epizod w prowadzonej działalności i dalej bezie szedł własną drogą. Fizyczny egzemplarz "Wampira"znajdziecie katalogu B.D.T.A., zaś cyfrową wersję płyty autor w całości udostępnił za darmo. Szczegóły znajdziecie tutaj.

Brak komentarzy: