wtorek, 4 października 2011

Wyjątkowość w cieniu klasyki

Kilka lat temu ktoś z Was listownie poprosił mnie o polecenie najciekawszych holenderskich przedstawicieli doom metalu, by wiedzieć, od czego zacząć zgłębianie posępnych dźwięków rodem z Niderlandów. Wówczas, co dziś wydaje się zupełnie oczywiste, na szczycie listy umieściłem The Gathering. Uwzględniłem również m.in. Officium Triste. Gdy już miałem wysłać odpowiedź, raz jeszcze spojrzałem na półkę z płytami i szczęśliwie dostrzegłem coś, czego w żadnym wypadku nie powinienem był pominąć. Tym czymś było "Solar Lovers", nieco, dosłownie i w przenośni, zakurzony egzemplarz drugiej płyty nieistniejącego już Celestial Season. 

Fot. J.W. Steenmeyer
Gdyby Holendrzy zakończyli działalność po ukazaniu się debiutanckiego "Forever Scarlett Passion", zapamiętano by ich zaledwie jako jeden z wielu zespołów powstałych na fali fascynacji doom i death metalem, tak charakterystycznej dla pierwszej połowy lat 90. Stało się jednak inaczej przede wszystkim za sprawą wydanego w 1995 r. albumu "Solar Lovers", które po dziś dzień uchodzi za niezwykłą płytę, choć niestety pozostaje w cieniu klasyków gatunku. Jego wyjątkowość tkwi przede wszystkim w udanej syntezie stonerowego brzemienia i nastroju budowanego melancholijnymi partiami gitar, dźwiękami pary skrzypiec. Taki zabieg nawet kilkanaście lat temu nie zdarzał się zbyt często, a i obecnie podobnych wydawnictw przyjdzie nam szukać raczej ze świecą. Dlatego tym bardziej można żałować, że była to pierwsza i zarazem ostatnia taka płyta Holendrów.


Niestety po ukazaniu się "Solar Lovers" coś się skończyło. Z zespołem rozstał się jeden z założycieli Celestial Season, wokalista Stefan Ruiters. Odeszły również dwie skrzypaczki. Pozostali muzycy postanowili porzucić doom metalowe korzenie, podążając w kierunku stoner rocka, choć z na tyle z przeciętnym skutkiem, że dziś mało kto sięga po ich wydawnictwa. Co więcej, w pewnym momencie doszło do sytuacji, w której w szeregach zespołu nie było żadnego z jego oryginalnych członków. Ostatecznie Celestial Season zostało rozwiązane w 2001 r., a dwaj jego muzycy grają obecnie w Agua de Annique, pop rockowym projekcie Anneke van Giersbergen. Wspomnijcie o tym zespole. Wspomnijcie tym bardziej, jeśli cenicie sobie doom metal zagrany w sposób ciekawy i przede wszystkim oryginalny. Mimo upływu lat ten album nie starzeje się.

2 komentarze:

Naauzyka pisze...

Wcześniej nie zdarzyło mi się wsłuchiwać w owe dźwięki,
ale od dzisiaj zacznę,
za co dziękuję..

Jestem tu pierwszy raz
i wiem,że nie ostatni
podoba mi się u Ciebie..

Kamil Mrozkowiak pisze...

Cieszę się. Zatem zapraszam.