wtorek, 3 stycznia 2012

Początek, który okazał się końcem

Zespołów, które nagrały zaledwie jeden regularny album i zakończyły działalność, było bardzo wiele. Ich wymienianie można by zacząć na najbardziej rozpoznawalnych, jak np. The Sex Pistols, a zakończyć wspomnieniem chociażby płockiego Stonehenge. Wśród tych wszystkich wydawnictw znalazłoby się również miejsce na wydaną sześć lat temu debiutancką, i siłą rzeczy ostatnią, płytę amerykańskiego The Gault.

Okładka "Even as All Before Us"
Ten nieco zapomniany już, by nie powiedzieć, że niemal zupełnie nieznany w Polsce, zespół powstał w 1998 r. z inicjatywy muzyków znanych z dokonań w Amber Asylum oraz nieistniejących już grupach Weakling i Asunder, które swego czasu prężnie działały na niezależnej scenie Kalifornii. Cel przyświecający zainicjowaniu działalności The Gault był prosty. Chodziło o granie muzyki mrocznej, melodyjnej, onirycznej, pełnej emocji, których wielu ludzi stara się unikać jak ognia. Ból, smutek, cierpienie, samotność i wszelkie możliwe ciemne strony życia stały się przewodnimi tematami zarówno tekstów jak i dźwięków, które trafiły na "Even as All Before Us", jedne oficjalne wydawnictwo, jakie pozostało po The Gault.


Ta płyta to przede wszystkim doom metal, ale zagrany inaczej. W tym przypadku mamy do czynienia z czymś więcej niż stereotypową, mozolną ścianą dźwięku i rykiem, z  którego nie wynika nic poza niemożnością jego zrozumienia. Długie kilkunastominutowe kompozycje i ich tempa budzą skojarzenia z konduktem pogrzebowym, którego marsz tak trafnie oddał Norwid w wierszu "Bema pamięci żałobny rapsod". To z kolei przekłada się na charakterystyczny styl oraz brzmienie The Gault. Można by zaryzykować stwierdzenie, że to ostatnie przypomina nieco rozwiązania od lat stosowane w post rocku. Dużo tu rozmytych, onirycznych, leniwych wręcz partii gitary, uzupełnionej przez bardzo mocno podkreśloną sekcję rytmiczną oraz pełne ekspresji męskie i żeńskie wokalne. Dzięki tym wszystkim zabiegom Amerykanom udało się nagrać coś wyrazistego. Coś, co mimo upływu lat nadal wyróżnia się na tle setek co najwyżej przeciętnych wydawnictw. Posłuchajcie.

Brak komentarzy: