środa, 29 grudnia 2010

Muzyka końca roku

Kilka lat temu w moje ręce trafiła kompilacja wydana siłami nieistniejącego już serwisu doom.metal.pl. Na dwóch czarnych kompaktach znalazły się nagrania m.in. rodzimych grup Eternal Tear, Carnal, Medebor, Neolithic oraz wybranych zagranicznych przedstawicieli gatunku, spośród których moją uwagę przyciągnęło francuskie Lux Incerta.

Mimo że zespół powstał w 2000 r., to jego muzycy do dziś nie doczekali się choćby jednej regularnej płyty.  Jak dotąd Francuzi nagrali trzy materiały demo oraz epkę, będącą kompilacją znanych już kompozycji. Jednak ten skromny dorobek wydawniczy nie uszedł uwadze osób śledzących rozwój wydarzeń na scenie niezależnej nad Sekwaną, co sprawia, że na nowe dokonania muzyków Lux Incerta wciąż ktoś czeka.


Czas pokaże, jaką będzie przyszłość pobocznego projektu, który swego czasu tworzyli muzycy m.in. Dark Sanctuary, Perumbla i nieistniejącego już The Old Dead Tree. Jednak wszystko wskazuje na to, że Francuzi  nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
 
W dziale MP3, których warto posłuchać znajdziecie w całości udostępniony przez muzyków jeden z wspomnianych materiałów demo, z myślą o którym nagrali oni dźwięki pełne melodii, melancholii  i wyraźnie słyszalnych inspiracji literaturą gotycką.

wtorek, 28 grudnia 2010

Zmiany w składzie Artrosis

Nowy Rok to okres, w którym często podejmowane są ważne decyzje. Dla mnie jedną z nich było określenie kierunku, w którym powinno podążyć Artrosis. Przedłużająca się praca nad nowym materiałem oraz różnica w podejściu do produkcji spowodowała, że należało odłożyć na bok stosunki międzyludzkie i skupić się na zespole i jego dalszej egzystencji. Niestety, o tyle o ile na 'Con Trust' udało się nam wypracować kompromis, o tyle przy pracy nad kolejną płytą okazało się to już niemożliwe. Podziały tkwiące w sposobie odbierania muzyki uświadomiły nam, że nie znajdziemy punktu, w którym możemy się spotkać, a bez tego dalsza współpraca nie ma sensu.
Ucinając potencjalne spekulacje chcę zapewnić, że zespół istnieć będzie nadal. Wkrótce nowa odsłona oficjalnej strony Artrosis. Niebawem też będziecie mogli usłyszeć singiel promujący nowe i długooczekiwane wydawnictwo. 

Ze swojej strony chciałabym podziękować chłopakom za te kilka lat współpracy życząc przy okazji powodzenia w tworzeniu nowego zespołu.
                                                                                                                                                                   Medeah

 

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Niezwykle zasłużeni, choć rzadko pamiętani

Połowa lat 90., będąca apogeum popularności szeroko rozumianej gitarowej odmiany muzyki klimatycznej, pozostawiła po sobie wiele niezwykle ważnych i ciekawych wydawnictw. Część z muzyków, którzy je nagrali, komponuje i koncertuje do dziś, dlatego nie trudno dziwić się, że niemal każdy sympatyk wspomnianej epoki wciąż jednym tchem wymienia minione dokonania Tiamat, Moonspell, My Dying Bride, Anathemy, Paradise Lost, Amorphis  i wielu innych podobnych zespołów, które zyskały status gwiazdy. Jednak znacznie gorzej jest z wymienieniem tych grup, które już nie istnieją i pozostawiły po sobie jedną lub dwie regularne płyty. Tak właśnie jest z fińskim Decoryah, którego debiutancki album wywarł nie mniejszy wpływ na doom metalową scenę, niż często wspominane dziś klasyki gatunku.    

Zespół powstał w 1989 r. w  niewielkim nadbałtyckim miasteczku Kaarina. Założyli go nastolatkowie, którzy sześć lat później debiutowali płytą "Wisdom Floats". Jak się okazało, młodzi muzycy nagrali melodie, które wywarły ogromny wpływ na sympatyków dźwiękowej melancholii. I to do tego stopnia, że cześć z nich sama postanowiła chwycić za instrumenty.

Po latach powstało wiele podobnych płyt, ale na mało której z nich znajdziemy tak niepowtarzalny nastrój stworzony za pomocą surowo brzmiących gitar, klawiszy, skrzypiec, czystych wokali uzupełnianych delikatnym kobiecym głosem i słyszanych w tle dźwiękowych eksperymentów. Dlatego tym bardziej można żałować, że muzycy Decoryah przegrali nierówną walkę z upływającym czasem i są pamiętani przez coraz mniejsze grono osób. 

Zespół zakończył działalność w 1997 r., pozostawiając po sobie dwa materiały demo, dwie epki i przede wszystkim dwie niezapomniane płyty.

czwartek, 23 grudnia 2010

Najsmutniejsza świąteczna płyta

W nocy z 23 na 24 grudnia 1912 r., podczas sztormu na jeziorze Michigan, zatonął statek wraz z całą załogą i ładunkiem. Byłby to "jedynie" kolejny z nieliczonych przypadków przegranej walki człowieka z żywiołem, gdyby nie data tragicznego zdarzenia i fakt, że marynarze szkutera o nazwie Rouse Simmons trudnili się transportem drzewek choinkowych do Chicago.

Ta swoista opowieść wigilijna stała się kanwą epki "The Christmas Tree Ship", którą dwa lata temu nagrali muzycy Iliketrains, przypominając tym samym mocno zapomnianą, by nie powiedzieć zupełnie nieznaną, historię.

'Friday, Everybody Goodbye' - ostatnie słowa kapitana statku, których zapis znaleziono w wyłowionej butelce. 


niedziela, 19 grudnia 2010

Nie wszystko złoto, co się świeci

Gdy ogłoszono datę pierwszego w Polsce koncertu Ulver, jaki to odbył się 22 lutego br. w krakowskim klubie Studio, wraz z przyjacielem, z którym wówczas pracowałem, rzuciliśmy monetą, by wyjaśnić, kto pojedzie do Krakowa, a kto zostanie w Warszawie i będzie musiał podołać obowiązkom narzuconym przez pracodawcę. Ślepy los zdecydował, że nie wybrałem się do Grodu Kraka. Jednak szczęśliwie wczoraj w klubie Palladium mogłem zobaczyć to, o czym wielokrotnie opowiadano mi na przestrzeni minionych  miesięcy.

Fot. Archiwum zespołu
Nieco ponad godzinny występ udowodnił, że w przypadku Norwegów koncert może co najwyżej być skromnym uzupełnieniem tego, co znajdziemy na ich płytach. Dlatego jeśli ktoś,  urzeczony magią dźwięków  np. z "Blood Inside" czy "Shadows of The Sun", liczył na coś więcej, mógł czuć się rozczarowany na niemal każdym kroku. Poza studiem Garm nie jest niestety najlepszym wokalistą, a przy graniu na żywo tak specyficznej muzyki ta traci niezwykle dużo. Co prawda kilka momentów było iście magicznych, ale tylko dlatego, że mniej bądź bardziej przypominały to, co znamy z płyt. To jednak wszystko.

W takim razie czy warto było wybrać się do Palladium? Tak, przede wszystkim po to, by zobaczyć Norwegów, porównać muzykę zagraną na żywo z tą znaną z dotychczasowych albumów Ulver i zrozumieć,  dlaczego zdaniem wielu ta nagrana w studiu ociera się o geniusz.

piątek, 17 grudnia 2010

Tomasz Dziubiński nie żyje

Był jedną z najbardziej znanych i zarazem kontrowersyjnych postaci rodzimego rockowego i metalowego rynku wydawniczego. Wielu twórców, którym wydawał płyty pod szyldem Metal Mind Productions, nazywało go złodziejem i dusigroszem, jednocześnie mając do niego żal za to, że wbrew zawartym umowom nie zapewniał ich wydawnictwom należytej promocji i te ginęły bez śladu pośród setek podobnych albumów. 


Jednak niezależnie od wymiaru sporów toczących sie wokół  osoby Tomasza Dziubińskiego, należy pamiętać o kilku rzeczach. To on w 1990 r. wprowadził na polski rynek magazyn "Metal Hammer". To dzięki niemu ukazało się wiele kaset magnetofonowych i płyt kompaktowych, które bardzo często po dziś dzień stoją na naszych półkach. I wreszcie, to do jego zasług należy organizacja wielu ważnych koncertów i festiwali, w tym licznych edycji Metalmanii i pamiętnego wydarzenia z 1991 r., gdy na Stadionie Śląskim w ramach trasy Monsters Of Rock zagrały AC/DC, Metallica oraz Queensryche.

Popularny Dziuba zmarł 16 grudnia 2010 r. w szpitalu w Gliwicach. Przegrał walkę z chorobą nowotworową. Miał 48 lat.

środa, 15 grudnia 2010

Poza czasem, poza przestrzenią

Pośród nieprzebranej rzeszy twórców, jakich to dokonania każdego dnia docierają do naszych uszu, możemy znaleźć również tych nielicznych, w muzyce których słychać prawdę, autentyczność, szczerość, to, jak w każdej skomponowanej nucie wymykają się przyjętym klasyfikacjom i przede wszystkim nie proponują swoim odbiorcom pachnącej plastikiem sztucznej afirmacji życia, jaką na każdym kroku niemalże siłą narzucają  swoich  komunikatach otaczające nas środki masowego przekazu. Ale to, że wspomniani twórcy należą do zdecydowanej mniejszości, wcale nie oznacza, że do ich muzyki trudno dotrzeć. Wystarczy tylko wiedzieć, gdzie szukać, czego dowodzi powszechna dostępność jednego z wydawnictw Craiga Pillarda.


Ta osobowość amerykańskiej sceny niezależnej z pewnością znana jest wielu z Was za sprawą swoich dokonań w Evoken, z którym trzy lata temu rzeczony muzyk nagrał album "A Caress of the Void". Jednak po pewnym czasie Craig porzucił doom metal i bezgranicznie poświecił się solowemu projektowi o nazwie Methadrone, pod szyldem którego nagrał trzy regularne płyty.

To dźwięki przeznaczone przede wszystkim dla cierpliwych, którzy mogą choć na moment zatrzymać się i posłuchać tej onirycznej syntezy ambientu, drone'u i gitary akustycznej. Dla tych, którzy cenią sobie bezkresne przestrzenie i którym nieobce jest poczucie odosobnienia, jakiego  paradoksalnie doświadcza się w tłumie ludzi.

Zaintrygowanych odsyłam do działu MP3, których warto posłuchać.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Zimna muzyka na zimną porę roku

Tydzień temu otrzymałem w prezencie płytę, o której nigdy wcześniej nie słyszałem, nie mówiąc o większości wykonawców, których dokonania znalazły się na tym dość tajemniczym dla mnie wydawnictwie. Gdy mi je wręczano, usłyszałem, że to istna skarbnica wiedzy na temat zupełnie nieznanych w Polsce holenderskich przedstawicieli zimnofalowego grania oraz przede wszystkim zbiór do niedawna trudno dostępnych  nagrań z kraju wiatraków i tulipanów. W takich momentach można jedynie wierzyć na słowo, ale gdy włożyłem  kompakt do odtwarzacza, zrozumiałem, że nie były to słowa rzucone na wiatr.
 

"Transmission Netherlands" to kompilacja, na której znalazło się osiemnaście nagrań zespołów o nazwach, które dzisiejszemu pokoleniu nie powiedzą niemal nic, ale to ich dokonania pozostają zapisem jakże barwnej karty w historii holenderskiej sceny lat 1980 - 1986. To właśnie tworzący je muzycy kontynuowali w Holandii dokonania Joy Division i to z tworzonego przez nich środowiska pochodzili również ci, którzy na samym początku tworzyli Clan Of Xymox.

Zimna muzyka na zimną porę roku. Włączcie radio dziś o północy, a przekonacie się, że również w Holandii temperatury potrafią być niezwykle niskie. Do usłyszenia.

sobota, 11 grudnia 2010

Jestem w nastroju nieprzysiadalnym

Przy odrobinie szczęścia podczas przedzierania się przez wątpliwej wartości teksty kultury, jakimi jesteśmy zalewani na każdym kroku, możemy natrafić na obraz, dźwięk lub słowo, które nie są nam obce. Z którymi możemy się z identyfikować, czując, że autor trafił w sedno, że dał upust drzemiącym w nim emocjom,  jakie również drzemią w nas samych. Te emocje to nie tylko radość, szczęście i wszelkie pokrewne pozytywne stany. To także frustracja, niemoc, rozpacz i wszystko, o czym wiele osób stara się nie myśleć lub jak najszybciej zapomnieć.

Tak powstają dzieła sztuki, filmy, książki, płyty i wszelkie inne przejawy twórczej działalności człowieka, które są ponadczasowe, a spośród których, ze zrozumiałych względów, kilka cenimy sobie  szczególnie.

środa, 8 grudnia 2010

30 lat temu zginął John Lennon

Dla jednych był genialnym muzykiem, który komponował rozrywkowe i zarazem poruszające dźwięki, pisząc do nich ponadczasowe teksty. Drudzy zaś wciąż widzą w nim naiwnego idealistę, do końca wierzącego, że  ludzie mogą żyć inaczej, że wspólnie są w stanie zmienić świat na lepszy, jeśli tylko będą tego chcieli. Z kolei dla jeszcze innych pozostał awanturnikiem, głoszącym swoje przekonania polityczne. Kim więc był John Lennon?


Na pewno kimś, kto nie powinien odchodzić tak wcześnie. Kimś, kto pisał niezwykle osobiste utwory o trudnym dzieciństwie, tęsknocie na rodzicami, którzy nie byli przy nim, gdy dorastał,  i wreszcie o wielkiej miłości do Yoko Ono. Jednak w cieniu wielkich sukcesów artystycznych i komercyjnych kroczyło za nim uzależnienie od heroiny. Zmagał się również z wieloma innym problemami, ale nawet  w dniu, w którym zginął, miał powiedzieć "wciąż wierzę w miłość, w pokój, w pozytywne myślenie".

8 grudnia 1980 r. John Lennon został zastrzelony przez Marka Davida Chapmana, człowieka, który kilka godzin wcześniej wziął od niego autograf na jednej z płyt. Na wpół niepoczytalny życiowy nieudacznik zapragnął sławy i otrzymał ją. Zabił jedną z największych ikon muzyki. Do dziś odsiaduje wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Pierwszy teledysk Ashram

Długo nie dawali żadnego znaku życia i wielu przewidywało już najgorsze, ale jak się okazało, cierpliwość popłaca. Muzycy Ashram przypomnieli o sobie, publikując efekty pracy nad pierwszym obrazem stworzonym specjalnie do skomponowanej przez nich muzyki. 

Nagranie "Maria and the Violin's String" znalazło się na wydanym cztery lata temu albumie "Shining Silver Skies", który zamyka dotychczasową dyskografię Włochów.

czwartek, 2 grudnia 2010

Milczenie jest złotem

Pewien nieżyjący już rodzimy poeta napisał kiedyś, że "piękny jest ludzki umysł i niezwyciężony". Temu ponadczasowemu stwierdzeniu można przypisać wiele znaczeń, a jedno z nich, niezależnie o zamierzeń  autora, niewątpliwie miałoby związek z komponowaniem muzyki, czego najlepszym dowodem są dokonania Deleyaman.

Zespół powstał w 2000 r. w Normandii, a jego muzycy tworzą melodie, w obliczu których słowa wydają się być całkowicie zbędne, niemal przypominając sens łacińskiej maksymy głoszącej, że milczenie jest złotem. To piękna, spokojna i melancholijna muzyka, której towarzyszą teksty inspirowane dziełami poetów i pisarzy, takich jak m.in. Edgar Alan Poe i Ralph Waldo Emerson.

Ten magiczny nastrój znajdziecie na każdej z czterech płyt Deleyaman, z których dwie muzycy w całości udostępnili w Internecie. Wystarczy, że zajrzycie do działu  MP3, których warto posłuchać.

To melodie przepełnione zadumą i refleksją, choć nie należy postrzegać ich wyłącznie w kategoriach smutku.