poniedziałek, 29 listopada 2010

Wygraj bilety na koncert Carnal i Hedfirst

Już jutro we wtorek 30 listopada w warszawskiej Hard Rock Cafe zagra dwóch przedstawicieli stołecznej sceny. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdy nie nie dwa istotne fakty. Po pierwsze, tym występem muzycy Carnal przerwą trzymiesięczną medialną i sceniczną ciszę, zaś po drugie, dla Hedfirst będzie to pierwszy koncert po niedawnej reaktywacji zespołu.

Jeśli są wśród Was osoby, które chciałyby wybrać się do Hard Rock Cafe, wystarczy, że napiszą na melodie@radiokampus.waw.pl, a otrzymają ode mnie zaproszenie.

Koncert rozpocznie się o 21:30. Ceny biletów wynoszą 13 i 18 zł.


piątek, 26 listopada 2010

Długo oczekiwana premiera

Dziś ukazuje się płyta, o której sympatycy Antimatter po raz pierwszy usłyszeli dwa lata temu. Mało kto mógł wówczas przypuszczać, że na spełnienie niezwykle obiecujących zapowiedzi Micka Mossa będziemy musieli czekać aż tak długo. Niemniej jednak było warto.

"Alternative Matter" to specjalne wydawnictwo, które zostało wydane z związku z dziesiątą rocznicą nagrania "Savior", pierwszego albumu Antimatter. Na retrospektywnym albumie znalazły się w sumie dwadzieścia dwa utwory, których na próżno szukać na dotychczasowych płytach zespołu. To wyłącznie niepublikowane nagrania, alternatywne wersje znanych już kompozycji, wersje demo, te nagrane podczas licznych koncertów oraz takie, których jeszcze nie nikt nie słyszał.


Całość została wydana na dwóch płytach, a w limitowanej do tysiąca sztuk edycji kolekcjonerskiej  znalazły się również stustronicowy art book, epka "Forbidden Matter" oraz dvd z filmem  "The Small Yesterdays", dokumentem poświęconym Antimatter.

Przy odrobinie szczęścia "Alternative Matter" niebawem znajdzie się w moich rękach, a wówczas jego obszerne fragmenty usłyszycie podczas jednego z naszych najbliższych spotkań.

środa, 24 listopada 2010

Muzyka dla odważnych

Wiele osób zadaje sobie pytanie, jaki jest sens słuchania dźwięków przepełnionych rozpaczą, brakiem nadziei, samotnością, śmiercią i wszystkim, co skrywa się w najmroczniejszych zakamarkach ludzkiego umysłu. Widać jakiś jest, skoro nie brakuje tych, którzy sięgają po takie melodie i siłą rzeczy tych, którzy je komponują.

Ryan Henry to muzyk znany przede wszystkim z niezwykle cenionego w pewnych kręgach, choć nieistniejącego już, Necare. Po rozpadzie zespołu Amerykanin poświęcił się solowemu projektowi, któremu nadał nazwę Reclusian, i pod którego to szyldem w 2004 r. nagrał jedyny jak dotąd materiał demonstracyjny. Podobnie jak wielu innych muzyków związanych z doom metalem, postanowił, że nie będzie szukał wydawcy, lecz nagrane utwory udostępni sympatykom gatunku. 

Kompletne demo znajdziecie w dziale MP3, których warto posłuchać.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Zaproszenia na koncert Artrosis

W tym roku mija piętnaście lat od chwili, gdy powstał ten jeden z najważniejszych przedstawicieli rodzimej odmiany gotyckiego rocka. W związku z tym 29 października w poznańskim klubie Blue Note muzycy zainaugurowali jubileuszową trasę, w ramach której w najbliższą niedzielę, tj. 28 listopada, zagrają w warszawskiej Progresji wraz z Archangeliką i Monstergod.

Jeśli chcielibyście wybrać się na to wydarzenie, wystarczy, że o północy włączycie radio, uważnie nadstawicie ucha i będziecie mieli odrobinę szczęścia.

Szczegóły dotyczące jesiennej trasy Artrosis znajdziecie tutaj.

niedziela, 21 listopada 2010

Nieliczna pośród niezliczonych

Gdy w nasze ręce trafiają kompilacje, zazwyczaj jesteśmy nastawieni do nich sceptycznie, gdyż historia uczy, że większość z nich powstaje przede wszystkim z pobudek finansowych, do których nijak mają się najbardziej pożądane przez nas walory artystyczne. Te smutną prawdę potwierdza cały szereg wydawnictw  typu 'the best of' lub 'rarities and b-sides', które niejednokrotnie zalegają na półkach sklepowych i ich internetowych odpowiednikach. Na szczęście czasem jest inaczej. Wówczas wydawca  może liczyć zyski ze sprzedaży, a fani cieszą się z nabycia czegoś, co warte było ich zachodu i pieniędzy. 


"Whom The Moon A Nightsong Sings" to wydawnictwo, które ukazało się nakładem wielce zasłużonej dla europejskiej sceny niemieckiej Propchecy Productions. Na dwóch płytach znajdziemy dwadzieścia jeden nagrań, z których zdecydowana większość to kompozycje dość rzadkie lub nagrane specjalnie z myślą o tej kompilacji. Do najciekawszych należą m.in. premierowy utwór reaktywowanego Empyrium oraz dokonania Ulver, Nest, Tenhi, Les Discrets, Vàli i wielu innych mniej bądź bardziej rozpoznawalnych wykonawców spod znaku akustycznych brzmień. Tego typu ciekawe kompilacje nie ukazują się zbyt często, a wierzcie mi, że ten argument pozostaje najsłabszym ze wszystkich przemawiających za tym, by posłuchać tej muzyki.

Poznaliście już kilka nagrań z tej płyty. Podczas naszego najbliższego spotkania przyjdzie czas na kolejne. Do usłyszenia.

czwartek, 18 listopada 2010

Pociągi pod specjalnym nadzorem

Powstałe w Leeds Iliketrains to grupa, którą swego czasu określiłem mianem najsmutniejszego zespołu na świecie. Wszystko za sprawą 'Elegies to Lessons Learnt', niezwykle przejmującego debiutanckiego albumu, który niejednego słuchacza mógł doprowadzić niemalże na skraj rozpaczy. Teraz, gdy ukazała się druga regularna płyta Anglików,  nie można powiedzieć, że stracili oni przyznany przeze mnie tytuł, ale niewątpliwie coś się zmieniło.


"He Who Saw The Deep" - wciąż smutno, wciąż depresyjnie i przygnębiająco, ale już nie tak mroczno. Jest nieco inaczej, dzięki czemu Anglicy obronili się przed tzw. klątwą drugiej płyty. To nietuzinkowy rock pełen emocji, życiowych prawd i tego wszystkiego, co czasem dusimy w sobie i co niestety często nie wychodzi nam na dobre. Słowem, to melodie, podczas słuchania których  wiele osób będzie niemym wzrokiem wpatrywać się w bliżej niesprecyzowanym kierunku i bić z najbardziej ponurymi myślami, które zrodzą się w ich umysłach.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Amorphis w Warszawie

Dziwne to nieco uczucie móc wreszcie po wielu latach zobaczyć na żywo zespół, którego w czasach adolescencji słuchało się niemal bez przerwy, a tą co najwyżej była chwila na obrócenie kasety magnetofonowej na drugą stronę w mocno wysłużonym już walkmanie. W takiej chwili pojawia się wiele pytań, m.in. o to, czy swoim występem muzycy nie zburzą mitu, który narodził się w głowie nastolatka i który pozostał w nim do dziś jako miłe wspomnienie "starych, dobrych czasów". Niemniej jednak postanowiłem zaryzykować i po raz pierwszy wybrać się na koncert Amorphis. Zobaczymy, z jakim skutkiem.

Finowie zagrają w najbliższą środę, tj. 17 listopada, w klubie Proxima. Oprócz nich na scenie pojawią się również muzycy Orphaned Land i Ghost Brigade. Do zobaczenia.

piątek, 12 listopada 2010

Nikt inny tak nie gra

Kilka lat temu, znudzony przesłuchiwaniem dość przeciętnych płyt, zadałem sobie pytanie, czy post rock ma  jeszcze w sobie coś, co potrafi przyciągnąć moją uwagę, co potrafi mnie zaintrygować. Z perspektywy czasu muszę jednak przyznać, że to pytanie zostało źle sformułowane. Powinienem był rozmyślać nie tyle na temat gatunku samego w sobie, co raczej muzyków, w których umysłach i umiejętnościach zaklęte są wspomniane gitarowe dźwięki. Dlatego nie mogłem się dziwić, że na właściwie postawiony problem dość szybko znalazłem rozwiązanie. A wszystko za sprawą Amerykanów z Maserati.


Nigdy wcześniej nie słyszałem, by post rock brzmiał tak oryginalnie, a muzyka tak ściśle korespondowała z nazwą zespołu, którą w tym przypadku jest popularna włoska marka samochodów. Te melodie same wprawiają człowieka w ruch, podsumowując jego wyobraźni wizje szybkiej jazdy autem po nieprzebranych pustkowiach. To wszystko słychać zarówno na poprzednich wydawnictwach zespołu, jak i nowym albumie, któremu muzycy nadali tytuł "Pyramid of the Sun".

Czwarta płyta Maserati dopiero co się ukazała, a już  wzbudziła większe zainteresowanie, niż można było się spodziewać. Nie jest to bez znaczenia tym bardziej, że ta muzyka powstawała w cieniu tragicznej śmierci Gerhardta Fuchsa, perkusisty zespołu, który wpadł do szybu windy w jednym z budynków na nowojorskim Brooklynie.

Obszerne fragmenty "Pyramid of the Sun" usłyszycie w poniedziałek.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Coś więcej niż muzyka opętanej duszy

Jeśli macie odwagę sięgać po płyty Aghast, Hexentanz, Archon Satani, czy rodzimego Sui Generis Umbra, to wiecie, jak bardzo muzyka emanująca ciemnością, zimnem, złem,  koszmarem i wszystkim, co może przerazić człowieka, potrafi budzić lęk, ale i zarazem fascynować. Wizje zaklęte w tych dźwiękach tak bardzo stoją w opozycji do świata, jaki znamy, do rzeczywistości, w której żyjemy na co dzień, że świadomie godzimy się zaryzykować spokój umysłu, by przez moment niemal otrzeć się o obłęd. Czy istnieje zatem granica, której lepiej nie przekraczać? Być może, ale  zamiast nią sugerowałbym zainteresowanie się muzyką, którą w tym konkretnym przypadku jest debiutancki album rosyjskiego Halgrath.


W tych melodiach podświadomie wyczuwa się zło w najczystszej postaci, ale wbrew pozorom nie ma go w nich niemal wcale. To raczej duchowe ujęcie wszechświata i sił, które nim rządzą. Owszem, ciemność jest tu wszechobecna, choć raczej pozostaje jedynie formą ekspresji, a nie nośnikiem idei. Oczywiście wielu głupców będzie innego zdania, ale to już ich zmartwienie.

Debiutancka płyta Halgrath zatytułowana "Liquid Mind" to samodzielne dzieło damy o pseudonimie Agratha. Album ukazał się nakładem internetowej wytwórni Ambientaria Records i w całości został udostępniony w sieci. Wystarczy, że zajrzycie pod ten adres.

środa, 3 listopada 2010

Perwersja zapisana w nutach

Jeżeli jesteście w stanie wyobrazić sobie siłę niezliczonych orgazmów skoncentrowanych na jednym celu, tj. ucieleśnieniu konkretnych wizji, to w ten sposób otrzymacie wywołany we własnej świadomości obraz naszego ósmego albumu "Onani: Practice Makes Perfect."

Tymi słowami Rose-Marie Larsen i Thomas Petterson, czyli główni muzycy szwedzkiego Ordo Rosarius Equilibrio, niemal dwa lata temu zapowiadali płytę, która jeszcze kilka dni temu pozostawała ostatnim jak dotąd wydawnictwem rzeczonej grupy. Ten stan rzeczy uległ jednak zmianie za sprawą kolejnego albumu kompozytorów, którzy wciąż pozostają pod wielkim wpływem fascynacji perwersją, hedonizmem i ludzką cielesnością.

"Songs 4 Hate & Devotion" ukazało się 29 października nakładem niemieckiej Out Of Line Music. Na dwóch płytach znajdziecie siedemnaście nagrań z pogranicza neofolku i szeroko rozumianego apokaliptycznego popu. Nie zabrakło dobrze znanych rozwiązań, ale szczęśliwie dla nas Szwedzi  zdecydowali się również na kilka muzycznych eksperymentów.

Słowem, jak wspomniałem Wam w miniony poniedziałek, to muzyka niezwykle silnych osobowości kierowana przede wszystkim do tych, którzy doskonale wiedzą czego chcą. Obszerne fragmenty płyty usłyszcie podczas naszego najbliższego spotkania.