niedziela, 17 lipca 2016

Przychodzi Polak do Norwega

Ile to już lat Jarek Leśkiewicz publikuje wyłącznie w sieci? Nie licząc wydanego w ubiegłym roku krążka Opollo, można odnieść wrażenie, że dzieje się tak od czasu jego odejścia z Echoes of Yul. To oczywiście nieprawda, ale skoro nazwisko opolanina częściej pojawia się za granicą niż w kraju, nie trudno odnieść to mylne wrażenie. Trochę szkoda, gdyż rzeczony gitarzysta skomponował, samodzielnie lub do spółki, kawałek muzyki, która naprawdę zasługuje na coś więcej niż egzystencję w bez końca powielanych i usuwanych plikach. Dotyczy to nie tylko co jakiś czas zabieranego przeze mnie do radia Naked On My Own, ale i Sunset Wrecks, którego nowy album właśnie znalazł się w moich rękach, a w zasadzie na dysku komputera.

Jarek Leśkiewicz  /  Fort. facebook.com/nonmyown  
"Salvaged" to drugi album projektu, który wcześniej co poniektórzy kojarzyli pod nazwą NOMODD, czyli Naked On My Own & Dopedrone. Tworzą go wspomniany opolanin oraz Norweg Martin Anderson. Panowie współpracują już od lat i trzeba przyznać, że dotychczas wychodziło im to całkiem dobrze. Teraz zaś jest nawet lepiej. Co prawda, "Salvaged" nie zaskakuje odwiedzanymi przez nich rejonami dźwiękowej wyobraźni, ale muzyka jest ciekawsza, dojrzalsza i chyba nawet nieco lepiej wyprodukowana. To instrumentalne balansowanie na płynnych pograniczach post rocka, shoegaze'u, doomu, drone'u oraz szeroko rozumianego eksperymentu zdążyło już stać się wizytówką wspomnieniach muzyków. Są konsekwentni, a może nawet i nieco uparci, ale niewątpliwie w tym wszystkim wyraźnie słychać postęp. Tym wyraźniej, im dłużej zna się dokonania Polaka i Norwega, zarówno te wspólne, jak i samodzielne.


To przyjemne dla ucha przestrzenne granie. Czasem ciężkie, czasem melodyjne, ale niemal zawsze leniwe, miejscami wręcz oniryczne. Tu nie ma pośpiechu, nie ma duchoty. Jest za to ciekawy kompromis między wspomnianymi gatunkami. Wszystkie spotkały się w jednym miejscu i udanie ze sobą korespondują. Duża w tym zasługa dość bogatego instrumentarium. Co prawda, wykorzystane na "Salvaged" m.in. gitary, syntezatory, klawisze i sample nie tworzą wirtuozerii i nie oferują nam czegoś, czego byśmy nie znali i co nagle miałoby przegrzać serwery Bancampa, ale to kawałek naprawdę przemyślanej i solidnej muzyki. Dlatego od lat konsekwentnie marudzę pod nosem i na antenie, że czy to Naken On My Own, czy to Sunset Wrecks, wreszcie powinny doczekać się fizycznego wydawnictwa. Te dźwięki zdecydowanie zasługują na coś więcej niż zamkniecie w anonimowym, cyfrowym pliku. Inna sprawa, że na kompaktach tak często oferuje nam się tyle muzycznego śmiecia, że czas w końcu na choćby niewielką odmianę.


Jeśli spodobały Wam się te dźwięki, zajrzyjcie do działu MP3 warte posłuchania. Jeszcze przez pewien czas będziecie mogli pobrać "Salvaged" bez żadnych zobowiązań. Choć oczywiście zawsze istnieje możliwość wsparcia muzyków. Zaś starsze dokonania panów Leśkiewicza i Andesona nadal są na wyciągnięcie ręki, pozostając do Waszej dyspozycji i swobodnego pobrania. Przyjemnej lektury.

Brak komentarzy: