Wydana w 2011 r. płyta "1989-1993" r. wielu przypomniała, a jeszcze liczniejszemu gronu osób w ogóle uświadomiła, że pod koniec PRL-owskiej szarugi na jednym z katowickich blokowisk powstał Düsseldorf. Nic dziwnego, że jeszcze w tym samym roku muzyków zaproszono do zagrania koncertu na festiwalu w Jarocinie. Wówczas mało kto w Polsce poruszał się na granicy industrialu i zimnej fali. Beton, socrealizm, dymy fabryk i odgłosy pracy hałaśliwych maszyn aż biły od tej muzyki. W latach 90. i na przełomie wieków zupełnie o nich zapomniano, ale rzeczona reedycja, czyli w praktyce upór Łukasza Pawlaka z Requiem Records, oraz późniejsze sporadyczne koncerty sprawiły, że Düsseldorf zaczął powracać do świadomości fanów rodzimej elektroniki. Ale to nie koniec, o czym w najbliższy poniedziałek w Waszej obecności przekonam się na własnej skórze.
Dusseldorf w 1989 r., Adam Białoń z lewej / fot. Arch. zespołu |
W nadchodzących Melodiach będę miał przyjemność porozmawiać z Adamem Białoniem, wokalistą pamiętanego z Garażu w Leeds, Nowego Horyzontu i rzeczonego Düsseldorfu, który wciąż tworzy z drugim założycielem, Adamem Radeckim. Przedmiotem wymian zdań będzie przede wszystkim zbliżająca się premiera koncertowej płyty Düsseldorfu, ale nie zabraknie również pytań o szalenie ciekawą i niestety nieco zapomnianą już przeszłość. Co więcej, oprócz archiwalnych nagrań jako pierwsi będziecie mogli usłyszeć także fragmenty zapowiadanego albumu. Do usłyszenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz