niedziela, 13 października 2013

Wiecznie w cieniu

Darren White to jedyny muzyk ze starego składu Anathemy, który nieco błąkał i wciąż nieco błąka się po obrzeżach sceny oficjalnej. Co by mówić o obecnej muzyce zespołu, trudno zaprzeczyć, że bracia Cavanagh udanie kontynuują jego działalność, w zasadzie przeżywając drugą młodość. Duncan Patterson również z powodzeniem nagrywał solowe płyty, współtworzył Antimatter, a teraz skutecznie przyciąga uwagę projektem Alternative 4. Natomiast wspomniany wokalista zawsze był w cieniu, niezależnie od tego, czy po odejściu z zespołu próbował współtworzyć jakąś grupę, czy też nie. I tak też jest do dzisiaj.

Anathema 1991 r., Darren White pierwszy z prawej  /  Fot. facebook.com/duncanpatterson.music
Najbardziej pamiętamy go z Anathemy, w której składzie śpiewał na wszystkich wydawnictwach zespołu, aż do wydanej w 1995 r. epki "Pentecost III". Różne były i wciąż są głosy na temat jego pożegnania z zespołem. Powszechnie uważa się, że został wyrzucony na skutek wewnętrznych sporów. Nie zmienia to jednak faktu, że jego odejście miało znaczący wpływ na późniejsze losy Anathemy. Wówczas za mikrofonem stanął czyniący tak do dziś gitarzysta Vincent Cavanagh, a zespół nagrał klasyczną już płytę "The Silent Enigma". Gdy kilka lat temu w warszawskich Hybrydach rozmawiałem z Dannym Cavanagh, ten odparł mi, że wciąż bardzo ceni sobie muzykę z czasów m.in. "Serenades", ale nie sposób zagrać ją dziś ze względu na wymagania wokalne, czyli growl. Jednocześnie jakby dał mi do rozumienia, że pod tym względem Darren był niereformowalny. Nie potrafił czysto zaśpiewać, a przynajmniej inaczej, w bardziej urozmaicony sposób. Ówczesny pech Darrena polegał nie tylko na pożegnaniu się z Anathemą w przeddzień wypłynięcia zespołu na szerokie wody. Ominęło go również nagranie debiutanckiej płyty Cradle of Filth.

Początki Cradle of Fitlh, Darren drugi z prawej  /  Fot. Arch. zespołu 
Mało kto już pamięta, że Darren White był perkusistą w pierwszym składzie grupy z Suffolk, z którą nagrał trzy taśmy demo, udzielając się w zespole w latach 1991-1993. Zagadką pozostaje pytanie, dlaczego nie wziął udziału w rejestrowaniu "The Principle of Evil Made Flesh". Być może potrzebny był lepszy perkusista, a być może też wówczas muzyk nie był w stanie podzielić gry w dwóch kolektywach i ostatecznie wybrał Anathemę, a na debiucie "Kredek" jedynie gościnnie użyczył głosu w nagraniu "A Dream of Wolves in the Snow". 

The Blood Divine w 1996 r., Darren pierwszy z prawej  /  Fot. Peaceville Records
Po rozstaniu z Anathemą Darren nie próżnował. Jeszcze w 1995 r. wraz z byłymi muzykami Cradle of Filth powołał do życia The Blood Divine, o którym dość dużo pisało się w ówczesnej polskiej prasie muzycznej. Jednak w znacznej mierze czyniono tak ze względu na przeszłość muzyka związanej z powszechnie szanowaną u nas Klątwą. Była to muzyka o wiele żywsza, miejscami wręcz przebojowa i odmienna od tego, co wcześniej grali jej członkowie. Ostatecznie jednak zespół niczym specjalnie się nie wyróżnił i nie przetrwał próby czasu, kończąc działalność po trzech latach i pozostawiając po sobie dwie studyjne płyty oraz pośmiertną kompilację. Później Darren White miał jeszcze epizod z Dead Man Dream, ale znowu niewiele z tego wyszło. Po latach milczenia przypomniał o sobie nowym projektem, który współtworzy do dziś.
Serotonal, Darren White w środku  /  Fot. Arch. zespołu
W 2005 r. w moje ręce wpadła epka "The Futility of Trying to Avoid the Unavoidable" niejakiego Serotonal. Był to krążek samodzielnie wydany przez muzyków, który zaskoczył mnie przede wszystkim tym, że w trakcie jego odtworzenia usłyszałem głos Darrena White'a. Od tamtej pory ukazał się jeden regularny album zespołu, którego muzyka to wypadkowa wielu pomysłów i inspiracji. Jest szybko i ciężko. Czasem brzmi to jak Clawfinger, czasem jak pomysły braci Cavalera, a momentami słyszymy nastrojową tęsknotę za przeszłością. Jednak to okazało się za mało, by dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Podejrzewam jednak, że Darrenowi już wtedy na tym nie zależało, dlatego od tamtej pory nie śpieszy się zbytnio z wszelką muzyczną aktywnością. Serotonal to raczej twór dla przyjemności i prędzej pozostanie ciekawostką niż zespołem grającym na każdym letnim festiwalu i raz do roku przemierzającym całą Europę. Niestety odnoszę wrażenie, że tak też właśnie było z Darrem White'em po rozstaniu z Anathemą, tzn. niby zawsze coś się się działo, ale ostatecznie niewiele z tego wynikało. Przez te wszystkie lata pisał teksty i muzykę w cieniu grupy braci Cavanagh i chyba tak już pozostanie. Poniżej znajdziecie nagranie z wspomnianej jedynej jak dotąd regularnej płyty Serotonal, najbardziej aktualnego oblicza rzeczonego wokalisty, choć paradoksalnie silnie wyrażającego tęsknotę za muzyczną przeszłością.

Brak komentarzy: