sobota, 3 czerwca 2017

Prosto z głębi

Zawsze zazdrościłem muzykom wyobraźni, przede wszystkim tej twórczej. Słuchać muzyki, interpretować ją, znajdować rzeczy na pozór ukryte jest zdecydowanie łatwiej. Choć i tak wielu ma z tym problemy, zupełnie jak z wierszem na lekcji j. polskiego. Z kolei tworzenie od podstaw to już zupełnie coś innego. Coś zasługującego na o wiele wyższe uznanie. Dlatego gdy w moje ręce trafiają wydawnictwa pokroju nowego albumu Paranoia Inducta, budzi się we mnie zarówno szacunek, pewna zazdrość oraz satysfakcja. Skąd to ostatnie? Ponieważ to, co przed laty narodziło się w Skarżysku-Kamiennej, od równie dawna cieszy się dużym poważaniem pod wieloma szerokościami geograficznymi i wszystko wskazuje, że za sprawą "From the Depths" wciąż tak będzie.




To duszna i wymagająca muzyka, jak zawsze w przypadku tego, co tworzy Anthony Armageddon Destroyer. Przepełniają ją ciemność, brak nadziei, samotność i niemalże namacalna obecność śmierci. Najbardziej ponure wizje zrodzone w głowie kompozytora tworzą równie pesymistyczne obrazy w umyśle słuchacza. Równie, a nie takie same, bo każdy sięgający po muzykę Paranoia Inducta zareaguje na nią inaczej. Wiele zależy od jego, co przeżyliśmy, czego doświadczyły bliskie nam osoby, a czego byliśmy świadkami. Wiele zależy od tego, ile śmierci i ciemności pojawiło się w naszym życiu. I w końcu wiele zależy od tego, w co wierzymy, bo to definiuje sposób postrzegania końca. A "From the Depths" to jeden wielki koniec.

Szepty, krzyki, opętane, demoniczne wręcz, recytacje, pojedyncze dźwięki, a do tego ambient wymieszany z industrialem - taka jest nowa Paranoia Inducta. Taka też jest, zgodnie z tytułem, muzyka z głębi. Tym krążkiem Anthony Armageddon nie zaskoczy nikogo, kto zna jego wcześniejsze dokonania, ale to bez znaczenia. Znający temat sięgają po jego kolejne albumy, oczekując przekroczenia uprzednio wyznaczonych granic. Znajdą to tutaj? Tak, ale każdy w innym momencie. Z kolei ci dopiero poznający jego dokonania... No cóż. Tym można jedynie zazdrościć. W końcu żaden wypalony papieros nie będzie nam smakował tak dobrze, jak ten pierwszy. W razie potrzeby "From the Depths" znajdziecie w katalogu rodzimego Rage in Eden.

Brak komentarzy: